Fernando Santos pracuje jako selekcjoner nieprzerwanie od 2010 roku i to było widać podczas jego prezentacji na Stadionie Narodowym. Podczas gdy prezesa Cezarego Kuleszę zżerała trema i drżał, gdy tylko musiał zabrać głos i nazwał nawet swojego najważniejszego pracownika... Felipem (więcej TUTAJ), Portugalczyk zachowywał się tak, jakby takich wystąpień miał za sobą setki.
Był sobą. W przeciwieństwie do Paulo Sousy, nie próbował nikogo uwieść. Nie zżymał się też na pytania jak Czesław Michniewicz. Nie chciał wypowiadać się o swoim rodaku, który zdradził Polskę dla Flamengo. Nie chciał też komentować stylu gry Michniewicza, choć gdy usłyszał o to pytanie, to wybuchł śmiechem.
Nie zabrakło jednak konkretów. Zapytany o swój sposób prowadzenia reprezentacji, odparł: - "My" i "wygrać" - to dwa najważniejsze słowa w mojej pracy i zawodnicy poznają je na pierwszym zgrupowaniu. Do nich będziemy musieli się przyzwyczaić. Moim zdaniem ta reprezentacja ma wszystko, by rywalizować z każdym na świecie. Często popełnia się błąd: sugerujemy się nazwiskami albo pozycja w rankingu FIFA. To nie przesądza o wynikach. Musimy szanować każdego rywala, ale podchodzić do niego bez strachu.
ZOBACZ WIDEO: Dlaczego Fernando Santos, a nie Paulo Bento?
W jaki sposób będzie grał jego zespół? Kibice oczekują, że po męczącym futbolu spod znaku Michniewicza wraz z Santosem pojawi się ożywczy wiatr zmian. Mogą się rozczarować, bo Portugalczyk też lubi pragmatyzm zamiast piłkarskiego romantyzmu.
- Piłka nożna to bardzo prosta gra. Tworzymy skomplikowane opisy, a najważniejsze to strzelać gole i ich nie tracić. Jeśli nie zbudujemy solidnych fundamentów, budynek się zawali. Musimy stworzyć fundamenty. Musimy być solidny w defensywie, ale musimy zdobywać bramki, żeby wygrywać. Najważniejsza jest równowaga - stwierdził, jakby cytował Adama Nawałkę.
Santos zadebiutuje w roli selekcjonera reprezentacji Polski za dwa miesiące, ale czasu na pracę z zespołem będzie miał mało, bo przed meczem z Czechami (27.03) przeprowadzi 3-4 treningi.
- Mamy mało czasu, ale mamy zawodników grających w najmocniejszych ligach, przyzwyczajonych do rywalizacji na najwyższym poziomie, więc myślę, że będzie dla nich łatwo, by zrozumieli słowo "wygrywać". Ja nie znam innego słowa. Chcę wygrać wszystko - to moja ambicja. Nie przyjechałem do Polski, by przegrywać. Nie akceptuję słowa "porażka" - podkreślił.
Selekcjoner w trakcie prezentacji mówił po portugalsku, ale przyznał, że językiem urzędowym reprezentacji będzie angielski. Zdradził też, że już nauczył się kilku piłkarskich zwrotów po polsku. Co istotne, w przeciwieństwie do Paulo Sousy, Santos przeprowadzi się do Polski. Ma zamiar regularnie bywać na meczach PKO Ekstraklasy.
- Od dziś jestem Polakiem. Tak powiedziałem prezesowi. Będziemy robić wszystko, aby zapewnić Polakom dużo radości. Wiem jednak, że szczęście nie spada z nieba - na szczęście trzeba zapracować - zastrzegł.
- Będę teraz mieszkał w Warszawie. To dla mnie kluczowe. Chcę poznać kulturę, kraj, ludzi i Polaków. W federacji zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci, za co dziękujemy. Czujemy się z moimi współpracownikami jak w domu. Przyzwyczajcie się do tego, że będziecie mnie widywać na stadionach - zwrócił się do dziennikarzy.
***
68-letni Fernando Santos to najstarszy selekcjoner reprezentacji Polski w historii. Przez 8 ostatnich lat prowadził kadrę Portugalii, z którą wygrał Euro 2016 i Ligę Narodów 2019. Wcześniej pracował z Grecja (2010-2014).
Jako trener klubowy prowadził w ojczyźnie m.in. FC Porto, Benficę Lizbona i Sporting Lizbona, a w Grecji AEK Ateny, Panathinaikos Ateny i PAOK Saloniki. Ma w CV mistrzostwo (1999), dwa Puchary (2000, 2001) i dwa Superpuchary Portugalii (1998, 1999), po które sięgnął z FC Porto oraz Puchar Grecji (2001) wywalczony z AEK-iem.