W drodze po Puchar Króla pojawił się jeden z najtrudniejszych rywali, 3. w La Liga Real Sociedad. Wcześniej wicemistrzowie Hiszpanii mieli dużo łatwiejszych przeciwników, mimo tego w 1/16 finału swoją wyższość udowodnili dopiero po dogrywce.
Xavi nie miał wątpliwości. W pierwszej jedenastce Barcelony wyszedł Robert Lewandowski, którego w weekend w La Liga nie zobaczymy. Polak zawieszony na trzy mecze, pauzował będzie po raz ostatni.
Drużyna z San Sebastian wyszła na Camp Nou niezwykle zmotywowana. Goście od początku grali bardzo ostro, na co pozwalał sędzia. Poniewierany był Lewandowski, ale Gil Manzano nie decydował się na wyciąganie kartek. To nie był jednak mecz Polaka, który nie potrafił zaznaczyć swojej obecności, długimi fragmentami będąc po prostu niewidocznym na murawie.
ZOBACZ WIDEO: Rekordowa premia dla Fernando Santosa. Stąd PZPN znalazł pieniądze
Warunki gry dyktowali gospodarze, w pierwszym kwadransie kilka okazji bramkowych sobie wykreowali. W 9. minucie z pola karnego uderzał "Lewy", ale został zablokowany. Po chwili w zamieszaniu niecelnie przymierzył Gavi. Z kolei po kwadransie Frenkie de Jong sprytnie uderzył piętą, ale Alex Remiro skutecznie interweniował. W 17. minucie minimalnie niecelnie z dystansu uderzył Ousmane Dembele. Po trzech minutach de Jong wślizgiem atakował piłkę, pomylił się nieznacznie.
Po ciekawym kwadransie Barcelona trochę spuściła z tonu. Real Sociedad gospodarzom zagroził dopiero w 30. minucie i mógł zdobyć bramkę. Po kontrze Takefusa Kubo otrzymał świetne podanie po lewej stronie boiska, ale uderzył w poprzeczkę!
Ważna dla losów gry była 41. minuta. Ostro grający goście przesadzili. Brais Mendez brutalnie potraktował Sergio Busquetsa. Arbiter pierwotnie gracza z San Sebastian ukarał żółtą kartką, ale po analizie VAR decyzję zmienił i wyrzucił pomocnika z placu gry.
Barcelona momentalnie ruszyła do ataku. W 44. minucie Jules Kounde uderzył z pola karnego obok słupka. Po zmianie stron trwała ofensywa gospodarzy. Skutek przyniosła w 52. minucie, ale po kontrze. Kounde zagrał za plecy obrońców. Dembele uciekł defensorom, wpadł w pole karne i kiedy wydawało się, że poda do Lewandowskiego, uderzył z ostrego kąta. David Soria źle interweniował, podbił piłkę, a ta po chwili znalazła się w siatce!
Lider La Liga prowadząc i grając w przewadze poczuł się zbyt pewnie i po godzinie gry mógł za to słono zapłacić. Wówczas z lewej strony dogrywał Kubo, a z trzech metrów w niewiarygodny wręcz sposób spudłował Alexander Sorloth!
Ta sytuacja obudziła graczy FC Barcelony. Gospodarze ponownie przejęli inicjatywę. W 68. minucie do dogrania z prawej strony Dembele doszedł Gavi. Strzał z pierwszej piłki zatrzymał się na poprzeczce.
Drużyna Xaviego miał mecz pod kontrolą. Gospodarze okazji na gola nie stwarzali sobie zbyt wiele, wszystko co dobre najczęściej kończyło się w okolicach pola karnego. Goście do szesnastki nie byli w stanie się przedostać.
Tak było do 88. minuty, kiedy Barcelona tak rozgrywała akcję, że zgubiła piłkę na własnej połowie. Po chwili Robert Navarro trafił w bark Marca-Andre ter Stegena, a dobitka z ostrego kąta Carlosa Fernandeza wylądowała na bocznej siatce. W doliczonym czasie bramkarz gospodarzy po raz kolejny uratował zespół, broniąc strzał z ok. 20 metrów.
FC Barcelona w półfinale rozgrywek o Puchar Króla.
FC Barcelona - Real Sociedad 1:0 (0:0)
1:0 - Ousmane Dembele 52'
Składy:
FC Barcelona: Marc-Andre ter Stegen - Ronald Araujo, Jules Kounde, Andreas Christensen (90+1' Marcos Alonso), Alex Balde (77' Raphinha) - Gavi, Sergio Busquets, Frenkie de Jong - Ousmane Dembele (84' Ansu Fati), Robert Lewandowski, Pedri (77' Franck Kessie).
Real Sociedad: Alex Remiro - Aritz Elustondo, Igor Zubeldia, Robin Le Normand, Diego Rico (46' Aihen Munoz) - Brais Mendez, Martin Zubimendi, Mikel Oyarzabal - (46' Ander Barrenetxea), Takefusa Kubo (78' Robert Navarro), Alexander Sorloth (87' Carlos Fernendez), Pablo Marin.
Żółte kartki: Busquets, Pedri (Barcelona) oraz Zubimendi (Sociedad).
Czerwona kartka: Mendez (Sociedad) /za brutalny faul, 41'/.
Sędzia: Gil Manzano.
Czytaj także:
Real Sociedad umacnia się w trójce. Debiut Depaya
Villarreal goni czołówkę. Dramat Girony