Po sobotnim remisie Rakowa na wyjeździe z Wartą, Legia mogła zmniejszyć dość duże straty do lidera. Inne cele ma Korona. Beniaminek PKO Ekstraklasy plasuje się w strefie spadkowej i wiosną kielczan czeka trudna walka o utrzymanie.
Od początku warunki gry dyktowali Wojskowi. Gol dla Legii wydawał się kwestią czasu. W 6. minucie, po dograniu z kornera piłkę trącił Bartosz Slisz, klatką piersiową przypadkowo odbił ją Kyryło Petrow, ale na szczęście gości piłka przeleciała tuż obok słupka.
Po niewiele ponad kwadransie Łazienkowska na moment zamarła. Po kontrze Bartosz Śpiączka w sytuacji sam na sam trafił do bramki gospodarzy, ale po trafieniu arbiter zatrzymał akcję dopatrując się spalonego.
ZOBACZ WIDEO: To będzie coś nowego. Fernando Santos zaskoczył
Gol dla Legii padł w 24. minucie. Petrow w polu karnym przewrócił Macieja Rosołka, sędzia bez wahania podyktował rzut karny, którego nie zmarnował Josue. Autor trafienia na 1:0, asystował przy drugiej bramce, kiedy w 36. minucie po precyzyjnym dograniu z rzutu rożnego piłkę w bramce głową umieścił Maik Nawrocki.
Na przerwę gracze Legii mogli schodzić zadowoleni z siebie. Gospodarze prowadzili 2:0, a mogli wyżej. Chwilę po przerwie wydawało się, że jest już po emocjach. W 47. minucie Carlitos z dogrywał z prawej strony zewnętrzną częścią stopy na piętnasty metr. Nadbiegający Bartosz Kapustka precyzyjnym strzałem przy słupku trafił do bramki.
Legia prowadziła trzema golami i wciąż atakowała. Po godzinie gry Paweł Wszołek podał do Carlitosa, ale ten nie był w stanie wbić piłki z trzech metrów do niemal pustej bramki.
Gospodarze byli pewni siebie, grali z dużym spokojem i sami sprokurowali sobie problem. W 65. minucie błąd w rozegraniu piłki popełniła Legia. Futbolówkę przejął Jewgienij Szykawka i z Bartoszem Sliszem na plecach wpadł w pole karne. Kacper Tobiasz nie był w stanie odbić uderzenia i kielczanie mieli nadzieję na coś więcej przy Łazienkowskiej.
Jak można się było spodziewać, zdobyty gol dodał sił Koronie. Goście zaczęli grać szybciej, przez co stwarzali zagrożenie Wojskowym. W 68. minucie dogrywał z rzutu wolnego Adam Deja, a Miłosz Trojak barkiem uderzył niecelnie.
W końcu Legii udało się przejąć kontrolę nad mecz. Tak się jednak tylko wydawało. W 79. minucie Korona złapała kontakt. Szykawka z własnej połowy ruszył na bramkę, ograł Tobiasza i uderzeniem do pustej bramki dał gościom nadzieję na remis.
Po drugim golu przyjezdnych przy Łazienkowskiej zrobiło się nerwowo. Gospodarze oddalali grę od własnej bramki, Korona czekała na swój moment. W doliczonym czasie do dogrania z rogu doszedł Jacek Kiełb, ale głową uderzył niecelnie. Na więcej beniaminka nie było stać i Legia mogła odetchnąć z ulgą.
Legia Warszawa - Korona Kielce 3:2 (2:0)
1:0 - Josue (k.) 24'
2:0 - Maik Nawrocki 36'
3:0 - Bartosz Kapustka 47'
3:1 - Jewgenij Szykawka 65'
3:2 - Jewgenij Szykawka 79'
Składy:
Legia Warszawa: Kacper Tobiasz - Filip Mladenović (90' Mattias Johansson), Maik Nawrocki, Rafał Augustyniak, Yuri Ribeiro - Bartosz Kapustka (87' Patryk Sokołowski), Bartosz Slisz, Josue (87' Igor Strzałek) - Paweł Wszołek, Carlitos (73' Ernest Muci) - Maciej Rosołek.
Korona Kielce: Marcel Zapytowski -Dominick Zator, Miłosz Trojak, Kyryło Petrow, Marius Briceag - Adam Deja - Jakub Łukowski (85' Jacek Kiełb), Ronaldo Deaconu, Nono (60' Jewgenij Szykawka), Dawid Błanik (60' Jacek Podgórski) - Bartosz Śpiączka (60' Dalibor Takać).
Żółte kartki: Josue, Nawrocki, Kapustka, Wszołek, Augustyniak, Tobiasz, Rosołek (Legia) oraz Zapytowski, Nono (Korona).
Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław).
Widzów: 18 069.
Czytaj także:
Komentatorzy byli w szoku. Polak mijał rywali jak tyczki
Ależ mecz w Łodzi! Pogoń Szczecin trzy razy obejmowała prowadzenie i... nic z tego!