Kolejny gorący dzień w Chorzowie. Kibice Ruchu Chorzów nie odpuszczają. Wydaje się, że sprawa związana z usunięciem masztu przy Cichej 6 i przymusowym przeniesieniem się piłkarzy do Gliwic, przelała czarę goryczy.
Zbulwersowani obecną sytuacją Niebieskich fani pojawili się na czwartkowej sesji Rady Miasta. Było gorąco, ale ostatecznie niewiele wskórano.
Prezydent Chorzowa Andrzej Kotala po raz kolejny winą za brak środków na budowę stadionu obarczył... zmiany podatkowe, przez które Chorzów stracił kwotę potrzebną na budowę stadionu.
Zapomniał jednak dodać, że na postawienie nowego obiektu miał czas od 2010 roku. Przy Cichej nie powstała nawet jedna trybuna. W tym czasie zbudowano nowe stadiony w Szczecinie czy Płocku, kończą się prace utworzenia kompleksu w Sosnowcu, a w Katowicach obiekt będzie za kilkanaście miesięcy. W momencie kiedy Andrzej Kotala zostawał prezydentem, we wspomnianych miastach nikt nawet nie myślał o remontach czy budowach.
Po kilkudziesięciu minutach dyskusji nic nie ustalono. Kibice w Chorzowie nie mają co liczyć na nowy stadion. Wiadomo jedynie, że 30 stycznia zlecono jednej z firm zaprojektowanie nowych jupiterów, które zostaną umieszczone na... płycie głównej. Pozostałe trzy "świeczki", czyli niemal 55-letnie wieże oświetleniowe, wkrótce zostaną zdemontowane i jeden z symboli Chorzowa przejdzie do historii. Szanse na rychły (na początku sezonu 2023/24) powrót na Cichą są niewielkie.
Na teraz w Chorzowie nikt nie jest w stanie powiedzieć, kiedy rozpocznie się obiecana od 2010 przebudowa obiektu, która początkowo miała być realizowana etapami. Później pomysł zarzucono, ale może warto do niego wrócić i chociaż w części uratować twarz.
Czytaj także:
Piłkarz Ruchu Chorzów przeszedł do Cagliari Calcio
Piłkarz Sigmy Ołomuniec blisko Ruchu Chorzów
ZOBACZ WIDEO: Nowe porządki w reprezentacji Polski i PZPN!? | Z Pierwszej Piłki #28