Szalony mecz w Warszawie. Cztery gole w meczu Legii z Cracovią

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: zawodnik Legii Warszawa Yuri Ribeiro (L) i Michał Rakoczy (P) z Cracovii
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: zawodnik Legii Warszawa Yuri Ribeiro (L) i Michał Rakoczy (P) z Cracovii

Aż cztery gole - w tym trzy w końcówce - padły w niedzielę w Warszawie. W spotkaniu 20. kolejki PKO BP Ekstraklasy Legia zremisowała u siebie z Cracovią 2:2.

W tym artykule dowiesz się o:

Od dziewiątej minuty Legia miała ogromny problem. Wszystkie je rozwiązał je trzy minuty przed końcem zmiennik Tomas Pekhart. Czech w świetnym stylu wraca do stolicy. Z Legią zdobył mistrzostwo Polski i został królem strzelców. Teraz - w drugim meczu po powrocie - ratuje ją z ogromnych kłopotów w starciu z Cracovią i przedłuża doskonałą passę. Jego drużyna u siebie jest nadal niepokonana.

A zapewnił to Czech, który w końcówce meczu z ostrego kąta dobił strzał Maika Nawrockiego. O ile przy pierwszym strzale Karol Niemczycki zachował czujność, przy drugim nie miał już szans. 33-letni napastnik tym golem być może zapewnił sobie miejsce w składzie na kolejne mecze. A trenerowi dał nadzieję na to, że w końcu znalazł skutecznego napastnika. Runda jesienna minęła pod znakiem bezskutecznych poszukiwań snajpera. 

Cracovia postawiła w niedzielę rywalom trudne warunki. - Tylko 110 procent możliwości da nam szansę walki o korzystny wynik z Legią - zapowiadał przed pierwszym gwizdkiem Jacek Zieliński i trafił w "10". Jego drużyna od dziewiątej minuty prowadziła po tym, jak Michał Rakoczy wykorzystał błąd Filipa Mladenovicia. Serb zbyt słabo zagrał do bramkarza, a młodzieżowiec Cracovii przejął piłkę i trafił po starciu sam na sam z Kacprem Tobiaszem.

ZOBACZ WIDEO: Piłkarz o nietypowym... nazwisku zaproponowany Legii. Robiłby furorę w Polsce!

Potem goście świetnie się bronili. Zatrzymywali kolejne próby Pawła Wszołka na skrzydle, dryblingi Josue i powstrzymywali ambitne próby rozegrania Bartosza Kapustki. Największą próbę mieli w 52. minucie. Michal Siplak po nieudanym wślizgu sfaulował Wszołka, a sędzia przyznał rzut karny. Oko w oko z Niemczyckim stanął Josue. Portugalczyk z całej siły uderzył w środek boiska. Polak zachował refleks i wybił piłkę na rzut rożny.

Po zmarnowaniu najlepszej okazji Legia nie spuściła głów i walczyła o wyrównanie. Impas przełamał w 80. minucie Maik Nawrocki. Obrońca zachował się w polu karnym jak rasowy napastnik. Złożył się do dośrodkowania i od razu płasko uderzył na bramkę. Tak mocnego strzału nie spodziewał się bramkarz rywali i był remis.

Wtedy zaczęło się szaleństwo. Chwilę po trafieniu Nawrockiego prowadzenie Cracovii przywrócił Jakub Jugas. Obrońca Cracovii wykorzystał zamieszanie w polu karnym po kolejnych strzałach kolegów i w końcu trafił do niepilnowanej przez Tobiasza bramki. I kiedy mogło się wydawać, że po tym ciosie Legia się nie podniesie, pokazał się Pekhart.

Wbrew pozorom wrogiem piłkarzy nie okazała się murawa. Choć z perspektywy trybun i telewizji wyglądała bardzo blado. To z powodu wymiany w ostatnich tygodniach i chłodnej tempearatury. Według zapewnień klubu zielony kolor ma pojawić się w ciągu trzech tygodni.

Jacek Zieliński ma w tym sezonie patent na ligową czołówkę. W tym sezonie już zremisował z Lechem Poznań i rozbił Raków Częstochowa 3:0. Teraz dokłada kolejne osiągnięcie. Jego Cracovia zagrała w tym sezonie drugi solidny ligowy mecz z Legią - u siebie było 3:0, na wyjeździe zremisował 2:2. A na oczach selekcjonera, Fernando Santosa, który oglądał mecz na trybunach, błysnęli jego młodzieżowcy - Rakoczy i Knap. Ten pierwszy błysnął przy akcji na 1:0, drugi chwilę później miał kilka niezłych zagrań po uderzeniach lewą nogą.

Legia utrzymała swoją twierdzę, miała przebłyski w ofensywie, ale nie zmniejszyła straty do Rakowa, który też zremisował w tej kolejce. Zawodnicy Kosty Runjaicia do lidera tracą siedem punktów. Cracovia jest na szóstym miejscu.

Legia Warszawa - Cracovia 2:2 (0:1)
0:1 - Michał Rakoczy 9'
1:1 - Maik Nawrocki 80'
1:2 - Jakub Jugas 82'
2:2 - Tomas Pekhart 87'

Legia: Kacper Tobiasz - Maik Nawrocki, Artur Jędrzejczyk, Yuri Ribeiro - Paweł Wszołek (86. Makana Baku), Bartosz Slisz, Josue, Bartosz Kapustka (90+5. Patryk Sokołowski), Filip Mladenović - Maciej Rosołek (60. Tomas Pekhart), Ernest Muci (86. Robert Pich).

Cracovia: Karol Niemczycki - Jakub Jugas, David Jablonsky, Virgil Ghita - Michal Siplak (87. Kacper Śmiglewski), Takuto Oshima, Karol Knap (86. Mateusz Bochnak), Cornel Rapa - Michał Rakoczy (63. Jani Atanasov), Benjamin Kallman, Patryk Makuch (71. Paweł Jaroszyński).

Żółte kartki: Jędrzejczyk (Legia) oraz Atanasov (Cracovia).

Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom).

Kibiców: 15182.

Czytaj też:
Zobacz tabelę PKO BP Ekstraklasy
Tego w futbolu nie było. Polak pierwszą "ofiarą"?

Komentarze (5)
avatar
❶ ❾ ❶ ❻
14.02.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wykrzycz się, Kamilku, wypłacz. Na pewno ci troszkę ulży, nie denerwuj się. 
avatar
Jagafan
13.02.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To nie piłkarz on z legujki jest - to GWIAZDOR !!!! 
avatar
❶ ❾ ❶ ❻
13.02.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gdzieeee jeeest paaalniiiik?! Od października poszukiwany palnik! Legio, nie rób mu tego, on już nie może :( 
avatar
❶ ❾ ❶ ❻
12.02.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
O maly wlos a bysmy dostali w palnik tak jak pisalem wczesniej. My kibice legii dziekujemy panu sedziemu za uratowanie nam jednego punkciku. 
avatar
Aaa K
12.02.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
DLACZEGO LEDWO 4 GOLE OZNACZAJĄ SZALONY MECZ. KIBICE PRZYCHODZĄ OGLĄDAĆ CO NAJMNIEJ PIĘĆ BRAMEK. PRZESTAŃMY BYĆ MINIMALISTAMI.