W Niepołomicach w meczu Puszczy z Ruchem Chorzów losy spotkania rozstrzygnęły się w doliczonym czasie. Niebiescy po razu drugi z rzędu gola na wagę wygranej (1:0) zdobyli w końcówce, ponownie za sprawą zmiennika.
Nic dziwnego, że po meczu opiekun gości Jarosław Skrobacz nie krył zadowolenia.
- Mecz i jego otoczka, mam na myśli warunki atmosferyczne, wiatr, deszcz, determinowały to, jak wyglądała gra. To sprzyjało gospodarzom, oni byli dobrze do tego przystosowani i grali to, co chcieli. Wybijali nas z rytmu, było nam ciężko, ale taka była ich taktyka. Wygraliśmy, bo byliśmy świeżsi w końcówce. Byliśmy w stanie skonstruować akcję bramkową - przyznał trener Ruchu. - Wysiłek włożony w spotkanie był ogromny. Zmiennicy zrobili różnicę. Tego oczekiwaliśmy po nich, że odmienią losy gry - dodał.
Na ławce Puszczy zabrakło w piątek ukaranego Tomasza Tułacza. Zastępował go Jakub Kula, który nie ukrywał rozczarowania. - Byliśmy o kilka procent lepsi od Ruchu. Przegraliśmy w ostatniej akcji, po indywidualnym błędzie. Przez takie zagrania kiedyś walczyliśmy o utrzymanie - denerwował się szkoleniowiec. - Zespół wykonał sporo pracy. Mieliśmy swoje okazje, zawiodła skuteczność. Co najmniej dwie szanse powinniśmy wykorzystać. Ruch takich szans nie miał, może poza jedną, dość przypadkową. W doliczonym czasie goście potrafili jednak wygrać mecz podsumował.
Czytaj także:
Trener Ruchu Chorzów zaskoczony. "Przestrzegano nas"
Jeden atak na miarę trzech punktów Bruk-Betu Termaliki Nieciecza
ZOBACZ WIDEO: Powrót do Ekstraklasy? "Kilka klubów odetchnęło z ulgą"