Cracovia przeszła metamorfozę. "Nie było suszarek i rzucania butelkami"

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Jacek Zieliński
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Jacek Zieliński

Cracovia odmieniła mecz ze Stalą Mielec po przerwie i głównie dzięki zmiennikom odwróciła wynik 0:1 na 2:1. Jacek Zieliński opowiedział, jak przebiegały przygotowania do drugiej połowy.

Nie były potrzebne nawet dwie minuty, żeby piłkarze wprowadzeni przez trenera Jacka Zielińskiego odpowiedzieli na gola Kokiego Hinokio i doprowadzili do remisu. Otar Kakabadze zdobył bramkę strzałem z ostrego kąta po dośrodkowaniu innego zmiennika Jewhena Konoplianki. Kakabadze wykazał się także w końcówce, kiedy to asystował przy trafieniu na 2:1 Patryka Makucha.

- W szatni po meczu była duża radość. Wygrana smakowała nam bardziej niż inne, ponieważ pierwszy raz w mojej drugiej pracy z Cracovią udało nam się wyjść na prowadzenie po straconej bramce. Dla nas to jest duża rzecz. Zagraliśmy bardzo dobry mecz, lepszy niż na Legii. Fajnie, że zmiany dały efekt - mówi trener Jacek Zieliński z Cracovii na konferencji prasowej.

- Graliśmy to, co chcieliśmy także w pierwszej połowie. Straciliśmy jednak bramkę z niczego. To był przez moment powód do nerwowości. W szatni w przerwie nie było jednak szaleństwa, "suszarek", rzucania butelkami. Były natomiast konkretne komendy, prośba o cierpliwość, ponieważ to przyniesie efekt. To właśnie chłopcy zrobili po powrocie na boisko - dodaje Zieliński.

ZOBACZ WIDEO: Niemoc Lewandowskiego w ostatnich meczach. "Złość rośnie"

Stal Mielec po przerwie nie miała już dużo do powiedzenia na boisku i schowała się przed gospodarzami jeszcze mocniej niż przed przerwą. Ostatecznie podopieczni Adama Majewskiego nie zdołali przekuć prowadzenia w ani jeden punkt do tabeli.

- Przyjechaliśmy do Krakowa z nastawieniem na grę z kontrataku. Specjalnie wycofaliśmy się i to przyniosło efekt w postaci gola, pomimo trudnego początku. Pierwsza połowa była dynamiczna z obu stron, było dużo sytuacji podbramkowych. Wydawało się, że mamy Cracovię "na patelni" i nie mogło się to lepiej ułożyć - mówi trener Majewski.

- Straciliśmy w ciągu dwóch minut po przerwie wszystko co wypracowaliśmy w pierwszej połowie. Bramka na 1:1 była na poziomie juniorskim i ona napędziła Cracovię podobnie jak nasza postawa w drugiej połowie. Cracovia parła do końca i strzeliła gola na 2:1. Statystycznie mecz był wyrównany, ale nie wykorzystaliśmy naszego planu, który wypalił w pierwszej połowie, ale w drugiej już nie wypalił - podsumowuje Majewski.

Czytaj także: Ten trener poprowadzi Arkę Gdynia. Koniec wątpliwości
Czytaj także: Czeski zawodnik dołączył do Ruchu Chorzów

Komentarze (0)