W ubiegłym tygodniu południową Turcję oraz Syrię nawiedziło trzęsienie ziemi o sile 7,8 stopnia. Zniszczyło niemal całą południowo-wschodnią część Turcji oraz Syrię. Liczba ofiar przekroczyła już 45 tysięcy, a z pewnością jeszcze wzrośnie.
Wśród ofiar nie brakuje także sportowców. Świat piłki nożnej śledził wieści dotyczące Christiana Atsu. Piłkarz z Ghany był zawodnikiem pierwszoligowego Hataysporu i na skutek trzęsienia ziemi zawalił się budynek, w którym mieszkał.
Na miejsce trzęsienia przebyła rodzina Atsu, Isaac Twasam, jeden z jego menadżerów Nana Sechere oraz przyjaciele i urzędnicy konsulatu Ghany. Wszyscy czekali z nadzieją na odnalezienie piłkarza.
Poszukiwania zawodnika trwały, jednak z każdą godziną malały szanse na to, że 31-latek wciąż żyje. Po upływie tygodnia znalezienie kogoś żywego pod gruzami to mały cud. Chociaż kilka osób udało się uratować nawet po 200 godzinach od trzęsienia.
Niestety, nie było wśród nich Atsu. Informację o śmierci piłkarza przekazał menadżer, Murat Uzunmehmet. "Znaleziono Christiana Atsu, niestety martwego" - napisał na Twitterze. Tragiczne wieści potwierdził też "Reuters".
Christian Atsu jeszcze 5 lutego strzelił bramkę dla Hataysporu, dzień przed tragicznym trzęsieniem ziemi. 60-krotny reprezentant Ghany miał być poważnym wzmocnieniem tureckiej drużyny. W końcu występował w Evertonie, FC Porto czy Newcastle. Tak się jednak nie stało.
W tym sezonie głównie siedział na ławce, z czego nie był zadowolony. Poinformował nawet trenera drużyny Volkana Demirela, że chciałby odejść z drużyny. Zarezerwował nawet bilet do Francji. Właśnie na 5 lutego. Piłkarz jednak odwołał lot po strzeleniu gola.
W nocy nadeszło jednak trzęsienie ziemi. Atsu godzinami pozostawał pod gruzami budynku. Poszukiwany jest także Taner Savut, dyrektor sportowy klubu, który przebywał w tym samym miejscu. Do dzisiaj go nie odnaleziono.
Czytaj więcej:
Jest coraz gorzej. Trwa fatalna seria Krzysztofa Piątka