Mało jest zespołów, które regularnie potrafią postawić się w ostatnich miesiącach Rakowi Częstochowa. W tym wąskim gronie od czterech ligowych meczów był jednak Górnik Zabrze. Trójkolorowi dwukrotnie w tym czasie ograli częstochowian i dwa razy padał remis. Co ciekawe, to właśnie zabrzanie jako ostatni zespół zwyciężyli w Częstochowie, a było to w grudniu 2021 roku. Z kolei ostatnia porażka Rakowa w tym sezonie, to... a jakże! Starcie w Zabrzu. Pomni tych wydarzeń gospodarze, od pierwszych minut przejęli inicjatywę.
Górnik wyglądał tak, jak w poprzednich kolejkach, czyli po prostu słabo. Medaliki natomiast rozgrywały najlepsze spotkanie w tym roku, ale wcale nie była to olśniewająca gra. Na bezbarwnego rywala - zupełnie wystarczająca.
Już w 10. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. Władysław Koczerhin przyjął piłkę klatką piersiową w polu karnym, przytomnie odegrał do Vladislavsa Gutkovskisa, a Łotysz płaskim uderzeniem pokonał Daniela Bielicę. Taki obrót spraw nie podziałał mobilizująco na Górnika. Goście nie potrafili zagrozić bramce Vladana Kovacevicia.
Podopieczni Marka Papszuna tempa jednak nie forsowali. Niecelnie uderzył Gutkovskis, w środek bramki przymierzył Patryk Kun, a Ivi Lopez w końcówce pierwszej połowy fatalnie zakończył groźną akcję. Ot, spokojne granie, bez większego nakładu sił.
ZOBACZ WIDEO: Powrót do Ekstraklasy? "Kilka klubów odetchnęło z ulgą"
Wydawało się, że po przerwie Górnik musi spróbować zaatakować. Wszak zabrzanie są coraz bliżej strefy spadkowej. Tymczasem okazało się, że można zagrać jeszcze gorzej. Wypadów poza własną połowę nie było, poza jednym. Mateusz Cholewiak uderzył jednak tak źle, że ciężko to opisać. Na swoje szczęście wcześniej na spalonym był podający Szymon Włodarczyk.
Poza tym widzieliśmy tylko dominację Rakowa, który nie potrzebował wielkiej energii, by zdominować rywala. Bardzo aktywny był Koczerhin, ale jego strzały z reguły kończyły się na Bielicy lub Aleksanderze Paluszku. Mocno sprzed pola karnego przymierzył Kun, lecz podobnie jak przed przerwą - w środek bramki. Minimalnie niecelnie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego główkował Tomas Petrasek. Przewaga gospodarzy nie podlegała żadnej dyskusji, jednak nie potrafili oni jej udokumentować. Aż do ostatniej akcji spotkania. Jean Carlos Silva pomknął kilkadziesiąt metrów na bramkę i w sytuacji sam na sam ustalił wynik meczu na 2:0.
Raków ograł kompletnie bezbarwnego Górnika i umacnia się na pozycji lidera PKO Ekstraklasy. Trójkolorowi stają się jednym z kandydatów do spadku. Ich przewaga nad strefą spadkową wynosi zaledwie dwa punkty.
Raków Częstochowa - Górnik Zabrze 2:0 (1:0)
1:0 - Vladislavs Gutkovskis 10'
2:0 - Jean Carlos Silva 90+5'
Składy:
Raków Częstochowa:
Vladan Kovacević - Fran Tudor, Zoran Arsenić (37' Tomas Petrasek), Milan Rundić - Jean Carlos Silva, Giannis Papanikolaou, Ben Lederman (81' Gustav Berggren), Patryk Kun - Władysław Koczerhin (81' Wiktor Długosz), Ivi Lopez (81' Mateusz Wdowiak) - Vladislavs Gutkovskis (86' Sebastian Musiolik).
Górnik Zabrze: Daniel Bielica - Richard Jensen, Emil Bergstrom, Aleksander Paluszek - Norbert Wojtuszek (62' Mateusz Cholewiak), Jean Mvondo (62' Szymon Włodarczyk), Jonatan Kotzke, Erik Janza - Dani Pacheco (80' Blaz Vrhovec), Kanji Okunuki - Lukas Podolski (81' Robert Dadok).
Żółte kartki: Lederman, Koczerhin, Tudor, Gutkovskis (Raków) oraz Bergstrom, Paluszek, Okunuki (Górnik).
Sędzia:
Krzysztof Jakubik (Siedlce).
--> Z Cracovii do reprezentacji
--> Zamieszki na meczu PKO Ekstraklasy