Mogłoby się wydawać, że rzut rożny to lepsza okazja do zdobycia gola dla zespołu, który go wykonuje. W sobotę w Premier League mogliśmy się jednak przekonać, że własny stały fragment gry może zakończyć się katastrofą.
Pierwszy przykład mieliśmy w meczu Aston Villa - Arsenal FC, gdy Londyńczycy strzelili gola po rzucie rożnym dla gospodarzy. Drugi raz na własnym rzucie rożnym ucierpiało walczące o europejskie puchary Newcastle United w starciu z Liverpoolem.
Piłka dośrodkowana z narożnika boiska wpadła idealnie w ręce wychodzącego do wrzutki Alissona. Brazylijczyk zagrał długie podanie na biegnącego do kontry Mohameda Salaha, który jednak miał problemy z opanowaniem futbolówki.
Decyzję o wyjściu z bramki w tej sytuacji podjął bramkarz gospodarzy - Nick Pope. Anglik źle obliczył lot piłki i nie był w stanie czysto wybić ją poza boisko. Aby uchronić zespół przed utratą gola na 0:3, zdecydował się zagarnąć ją ręką. Sędzia nie miał innego wyjścia i musiał wyrzucić golkipera z boiska. Przez ten błąd nie zagra za tydzień w finale Carabao Cup przeciwko Manchesterowi United.
źródło: 49
Czytaj także:
Największa trauma Roberta Lewandowskiego. "To wciąż boli"
Absurd na MŚ. Szef FIFA wystawił Katarowi laurkę