Pocieszali Lewandowskiego. Zwracali uwagę na coś innego. Ale Polak nie chciał dłużej czekać [OPINIA]

Getty Images / Alex Caparros / Na zdjęciu: Robert Lewandowski cieszący się ze zdobycia bramki
Getty Images / Alex Caparros / Na zdjęciu: Robert Lewandowski cieszący się ze zdobycia bramki

Przed meczem Barcelony z Cadizem (2:0) katalońscy dziennikarze bagatelizowali słabsze ostatnio występy Roberta Lewandowskiego na Camp Nou. Podkreślali, że wpływ Polaka na zespół to nie tylko gole, ale... wiadomo było, że "Lewy" długo tak nie da rady.

W tym artykule dowiesz się o:

Do niedzielnego starcia  z   nie strzelił gola, ani nawet nie asystował w sześciu kolejnych meczach na Camp Nou!

Zupełnie inaczej wyglądała w tym czasie jego statystyka na wyjazdach: sześć spotkań, pięć goli i dwie asysty.

Ale... co ciekawe, nie wszystkich w Barcelonie martwiło to, że Lewandowski ostatnio strzelał mniej...

W zapowiedzi niedzielnego meczu Barcelona - Cadiz reporter katalońskiego dziennika "Sport" napisał, że nawet lepiej, iż w ostatnim czasie gole Dumy Katalonii rozkładają się na większą liczbę piłkarzy, bo klub może tylko na tym skorzystać.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za gol w Meksyku! Stadiony świata

Ten wpis odnosił się do tego, że na początku rozgrywek "Lewy" był odpowiedzialny za (aż) 45 proc. bramek dla Barcelony i to właśnie wtedy zaczęto mówić o "Lewandowski dependencia", czyli uzależnieniu od Polaka. Zdaniem wielu, mimo uznania dla napastnika, nie był to dobry znak, bo kataloński zespół, zwłaszcza pod bramką rywala, był za bardzo jednowymiarowy.

Jeśli chodzi o Roberta, to tak długo być nie może

Potem akcenty nieco się zmieniły, a Robert, jak wspomniano, zaliczył kilka meczów bez gola. Wtedy niektórzy katalońscy dziennikarze zaczęli podkreślać, że gra Lewandowskiego i jego wsparcie dla drużyny to nie tylko kierowanie piłki do siatki.

Że Polak oferuje dużo więcej. I to prawda, bo "Lewy" bardzo chętnie pomaga młodym kolegom i w roli ich mentora czuje się doskonale. Natomiast... każdy, kto zna Roberta od lat wie, że strzeleckiej natury po prostu oszukać się nie da.

Lewandowski jest naturalnym piłkarskim drapieżnikiem i choć czasem chętnie "podzieli się" ofiarą (robiąc miejsce kolegom, asystując), to jednak - co oczywiste - przede wszystkim uwielbia samodzielnie zatopić "futbolowe kły" w rywalu.

"Liberado", czyli "uwolniony"

Dlatego, mimo że katalońskim dziennikarzom daleko było od krytykowania go za ostatnie "suche" występy na Camp Nou, na pewno Robert po meczu i bramce z Cadizem znów poczuł się pewniej.

Dobry i skuteczny występ Lewandowskiego potwierdza zresztą wspomniany dziennik "Sport", który po każdym meczu Barcelony wystawia oceny jej piłkarzom, wraz z krótkim hasłem podsumowującym występ.

Przy nazwisku Polak pojawiła się tym razem "7" (oceny od 1 do 10), ze słowem "liberado", co w tym kontekście można przetłumaczyć jako "uwolniony". Chodzi oczywiście o zdobycie gola po wspomnianych sześciu spotkaniach bez trafienia na Camp Nou.

Manchester ma się kogo bać

Ktoś może powiedzieć/napisać, że to był "tylko" Cadiz, ale tak naprawdę takich bramek lekceważyć nie można. Po pierwsze, Polak wciąż jest niekwestionowanym liderem tabeli strzelców La Liga z 15 golami, a po drugie, jak go znamy, na rewanż z Manchesterem wybierze się pokrzepiony niedzielnym trafieniem. No i bardzo ważne: jego zespół utrzymał przewagę (osiem punktów) nad Realem Madryt.

A, że na wyjazdach RL9 ostatnio jest skuteczniejszy niż w domu, to kibice "Czerwonych Diabłów", mimo korzystnego wyniku w pierwszym meczu (2:2), na pewno nie mogą spać spokojnie.

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Lewy idzie po swoje. Tak wygląda klasyfikacja strzelców
Sensacja w Poznaniu!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty