Przyszedł i zbawił fanów The Reds. Teraz opada na dno. Sprawdzian, który pokaże, czy projekt Kloppa nadal ma sens

Getty Images / Andrew Powell/Liverpool FC / Na zdjęciu: Juergen Klopp
Getty Images / Andrew Powell/Liverpool FC / Na zdjęciu: Juergen Klopp

Jurgen Klopp słynie z tego, że potrafi dokonać niemożliwego i wprawić kibiców w ekstazę. Nie inaczej było z Liverpoolem. Choć Niemiec potrzebował czasu, można powiedzieć, że wjechał do Anglii na białym koniu. Ale nic nie trwa wiecznie.

Brak gry w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie będzie dla Liverpoolu FC istną katastrofą. Klub planuje gruntowną przebudowę kadry, ale jak ściągać wielkich piłkarzy na Anfield i skusić ich do przeprowadzki, nie uczestnicząc w najważniejszych rozgrywkach klubowych na Starym Kontynencie?

Przy okazji zmaleją również wpływy. Dwumecz z Realem Madryt to gigantyczne wyzwanie, ale i sprawdzian o ogromną stawkę.

The Reds nie pogrzebali jeszcze szansy na awans do kolejnej edycji Ligi Mistrzów poprzez zajęcie wysokiej pozycji w rozgrywkach krajowych, ale jest ich sytuacja w tabeli angielskiej ekstraklasy jest nie do pozazdroszczenia.

To nie ból głowy, a chroniczna migrena 

Podopieczni Jurgena Kloppa zajmują dopiero ósme miejsce i tracą siedem punktów do czwartego Tottenhamu Hotspur.

ZOBACZ WIDEO: Niemoc Lewandowskiego w ostatnich meczach. "Złość rośnie"

Drużyna gra niestety słabo, żeby nie powiedzieć bardzo słabo. Ostatnie dwa wygrane spotkania zamazały nieco obraz kryzysu, ale słowa niemieckiego trenera mówią same za siebie.

- Po dzisiejszym meczu nie powiedziałem zbyt wiele chłopakom, bo nie sądziłem, żeby to mogło pomóc. To jasne, że nie jest nam dobrze z tym wszystkim. Uwierzcie mi, robimy wiele rzeczy, by poprawić ten stan - mówił Jurgen Klopp na pomeczowej konferencji, po porażce 0:3 z Brighton.

- Jest naprawdę źle. Nie pamiętam gorszego meczu w naszym wykonaniu. Nie mogę tutaj stać i mówić, że nic się nie wydarzyło. Oczywiście że mamy powody do zmartwień - dodał.

Trudno się dziwić takim słowom. W styczniu piłkarze Liverpoolu delikatnie mówiąc nie rozpieszczali swoich sympatyków. Podopieczni Kloppa wygrali raptem raz, na wyjeździe z Wolverhampton Wanderers, awansując do 1/16 Pucharu Anglii.

Do tego doszły dwie porażki z Brighton and Hove Albion, w lidze i krajowym pucharze (Liverpool pożegnał się przez to z tymi rozgrywkami) oraz ligowy remis z Chelsea.

Falstart i światełko w tunelu

Luty rozpoczął się nie lepiej, bo od upokarzającej porażki z Wolves (0:3), po której szkoleniowiec znowu nie gryzł się w język i zaznaczył, że styl, w jakim jego zespół tracił bramki, był niedopuszczalny.

Liverpool ma problemy właściwie na każdym froncie. Mohamed Salah jest w tym sezonie bardzo mało skuteczny, jak nie był od bardzo dawna.

Darwin Nunez na razie przeważnie zawodził oczekiwania fanów, posyłając w klarownych sytuacjach piłkę obok bramki, a teraz z gry przeciwko Realowi może go wykluczyć kontuzja.

Nasuwa się pytanie, czy sama nadzieja, wlana w serca fanów The Reds po ostatnich zwycięstwach z Evertonem i Newcastle United, wystarczy. Real Madryt też ma swoje problemy, ale w Lidze Mistrzów siła rażenia "Królewskich" rośnie kilkukrotnie, co dobitnie pokazał poprzedni sezon.

- Dwa zwycięstwa na zero z tyłu przed meczem z Realem mają ogromne znaczenie. Po raz ostatni czyste konto na wyjeździe zanotowaliśmy w kwietniu minionego roku. Nie wiedziałem o tym, nie mogłem uwierzyć, bo teraz mamy luty. Wow! To coś naprawdę wyjątkowego, jednak tłumaczy też nasze problemy w spotkaniu z kontrolowaniem tempa gry - mówił Jurgen Klopp na pomeczowej konferencji po zwycięstwie z Newcastle.

- Niestety futbol nie jest jak kolarstwo, gdzie zawsze jesteś dokładnie na tym samym poziomie. Tu jest inaczej. Jedyna droga do powrotu na właściwe tory to wygrywanie. Teraz zrobiliśmy to dwukrotnie z rzędu i to jest absolutnie niesamowite - dodał.

Mogą nie zagrać najlepiej jak potrafią, a wygrać

Trener zabrał głos także na konferencji poprzedzającej starcie z Realem. Nastawienie jest bojowe, czemu trudno się dziwić.

- Żeby awansować, musimy rozegrać dwa perfekcyjne mecze. Różnica jest taka, że Real Madryt nie musi pokazać pełni swoich możliwości, a i tak ma szansę nas wyeliminować. To wyjątkowe starcie, nie mogę się doczekać. [...] Bez znaczenia, jak poradziliśmy sobie w miniony weekend. Oczekuję, że będziemy walczyć do upadłego - mówił Klopp.

Wypalenie? Może jeszcze nie, ale...

Gra toczy się o wielką stawkę. Niemiecki szkoleniowiec przejmował drużynę, gdy ta nie zachwycała, a jej fani byli stęsknieni trofeów. Klopp dał im triumf w Premier League oraz Ligę Mistrzów i klubowe mistrzostwo świata. Kibice się w nim zakochali.

Ale miłość ma niewielkie znaczenie, gdy projekt się nie sprawdza. Wówczas chemia gaśnie i przychodzi wypalenie. Liverpool nie gra tak jak wtedy, gdy wygrywał Ligę Mistrzów w 2019 roku, czy gdy rok później zdobywał mistrzostwo kraju po długich 20 latach przerwy.

Niemiec nie może narzekać na brak chętnych na swoje usługi. Na razie zapewnia, że dopóki nie zostanie zwolniony, nigdzie się nie wybiera. Ale rzeczywistość potrafi brutalnie weryfikować wszelkie plany.

Pojedynek o trenera?

Światowe media donoszą, że Kloppa w swoich szeregach chętnie widziałby właśnie Real Madryt, który jakoby szuka już zastępcy Carlo Ancelottiego.

Włoch miał już przekazać brazylijskim zawodnikom "Królewskich", że po zakończeniu sezonu obejmie ich kadrę narodową.

Brak awansu do Ligi Mistrzów, odejście trenera, który nie tak dawno przywrócił klubowi chwałę i konieczność trudnej do przeprowadzenia gruntownej przebudowy zespołu to wizja skrajnie pesymistyczna. Nad Liverpoolem zbierają się czarne chmury.

Jednak burza jeszcze nie przyszła i wciąż może wyjść słońce. Tylko, że za wszelką cenę trzeba wyeliminować Real i wygrywać mecz za meczem w Premier League. Łatwiej powiedzieć, trudniej wykonać.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Zmiana na pozycji menedżera Tottenhamu. Antonio Conte wrócił zbyt wcześnie
Na ten mecz czeka cały świat. Wiadomo, kiedy Lewandowski zmierzy się z Realem

Komentarze (0)