Najpierw City, potem RB Lipsk. W rywalizacji wciąż wszystko możliwe

PAP/EPA / Hannibal Hanschke / Na zdjęciu od lewej: Manuel Akanji i Timo Werner
PAP/EPA / Hannibal Hanschke / Na zdjęciu od lewej: Manuel Akanji i Timo Werner

Na półmetku rywalizacji RB Lipsk z Manchesterem City niewiele wiadomo. W potyczce rozegranej w Niemczech wynik otworzyli goście, ale po zmianie stron gospodarze trafili na 1:1.

W tym artykule dowiesz się o:

W dwumeczu faworytem do awansu do ćwierćfinału Ligi Mistrzów jest Manchester City, ale gracze RB Lipsk nie stali na straconej pozycji. Goście ostatnio w Premier League skutecznie ścigają Arsenal, forma podopiecznych Pepa Guardioli poszła w górę.

Przyjezdni od początku zdominowali rywala. Gracze RB nie zamierzali się odkrywać, tylko czekali na przeciwnika i zamierzali go skontrować. Taktyka nie do końca zdawała egzamin. Piłkarzom z Lipska nie udawało się zagrażać Edersonowi.

Wybrańcy Guardioli przeważali, jednak początkowo nie byli w stanie doprowadzić do konkretów w polu karnym niemieckiej drużyny. W końcu nadeszła 26. minuta. Niechlujnie atak rozegrali gospodarze, piłkę przejął Jack Grealish, zagrał do Ilkay'a Gundogana, a ten dostrzegł Riyada Mahreza. Zawodnik City po chwili pokonał Janisa Blaswicha.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dla takich akcji przychodzi się na stadion

Po stracie gola gracze RB Lipsk nie byli w stanie odpowiedzieć. To goście mogli podwyższyć wynik, kiedy w 36. minucie strzał Grealisha w niewielkiej odległości minął bramkę miejscowych.

Po zmianie stron zobaczyliśmy inny zespół gospodarzy. Piłkarze RB Lipsk nie zamierzali kalkulować, przede wszystkim przestali bać się rywala. Pod bramką Edersona kilka razy zrobiło się gorąco.

Trafić mogli jednak goście. W 50. minucie w ostatnim momencie obrońcy zablokowali strzał z pola karnego Gundogana. Pięć minut później powinien być remis. W świetnej sytuacji znalazł się Benjamin Henrichs, który uderzając w kierunku dalszego słupka pomylił się o centymetry.

Niespełna kwadrans później piłkarze RB Lipsk wykreowali sobie kolejną okazję. Lewą stroną szarżował Andre Silva, ale nie był w stanie uderzeniem z ostrego kąta pokonać Edersona.

Bramkarz City po zmianie stron musiał być czujny. Gospodarze atakowali, gościom w 68. minucie udało się wyprowadzić kontrę. Z piłką w pole karne wpadł Erling Haaland, uderzył obok słupka.

W odpowiedzi potężnie z dystansu huknął Dominik Szoboszlai, Ederson sparował uderzenie. Chwilę później golkiper City był bezradny. Z lewej strony precyzyjnie dośrodkował Marcel Halstenberg, a Josko Gvardiol uderzeniem głową z pięciu metrów wprawił miejscową publiczność w ekstazę.

Stracony gol obudził mistrzów Anglii. W 74. minucie technicznie uderzył Gundogan, Blaswich nie dał się pokonać. Goście starali się atakować, ale mieli problemy z kreowaniem kolejnych zagrożeń pod bramką RB Lipsk.

W końcówce żadna z drużyn nie kwapiła się do zdecydowanego ataku, uznając, że losy rywalizacji rozstrzygną się w rewanżu w Manchesterze.

RB Lipsk - Manchester City 1:1 (0:1)
0:1 - Riyad Mahrez 27'
1:1 - Josko Gvardiol 70'

Składy:

RB Lipsk: Janis Blaswich - Lukas Klostermann (46' Benjamin Henrichs), Willi Orban, Josko Gvardiol, Marcel Halstenberg (89' David Raum) - Konrad Laimer, Xaver Schlager (82' Amadou Haidar) - Dominik Szoboszlai, Emil Forsberg (66' Christopher Nkunku), Timo Werner - Andre Silva (82' Yussuf Poulsen).

Manchester City: Ederson - Kyle Walker, Manuel Akanji, Ruben Dias, Nathan Ake - Rodri, Ilkay Gundogan - Riyad Mahrez, Bernardo Silva, Jack Grealish - Erling Haaland.

Żółta kartka: Henrichs (RB Lipsk).

Sędzia: Sardar Gozubuyuk (Turcja).

Czytaj także:
Carlo Ancelotti nie zwątpił w Real. Przypomniał mu się Manchester
Liverpool już się poddał? Te słowa Kloppa mówią wszystko

Komentarze (0)