"Magia". FC Barcelona rozpływa się nad Lewandowskim

PAP/EPA / Enric Fontcuberta / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
PAP/EPA / Enric Fontcuberta / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

O tym, że Robert Lewandowski potrafi zachwycić, przekonywać nikogo nie trzeba. Robi to jednak jego obecny klub, który ponownie w mediach społecznościowych stworzył i opublikował "coś ekstra" z Polakiem w roli głównej.

W tym artykule dowiesz się o:

W mediach społecznościowych FC Barcelony co jakiś czas pojawiają się posty, których głównym bohaterem jest Robert Lewandowski. Polak w Katalonii jest stawiany za przykład, a jego popisami i żyje całe społeczeństwo.

Ostatnio na Twitterze opublikowano zdjęcie "Lewego" z krótkim komentarzem i jedną emotikoną. "Prawdziwa miłość" i czerwone serduszko - tak brzmiał cały przekaz.

Teraz z kolei opublikowano nagranie, którego napastnik reprezentacji Polski jest głównym bohaterem.

ZOBACZ WIDEO: Niemoc Lewandowskiego w ostatnich meczach. "Złość rośnie"

"Magia Lewandowskiego na treningu" - brzmi jego tytuł. Nagranie to kompilacja zagrań Polaka z zajęć z drużyną. Można zobaczyć nie tylko sztuczki, piękne gole i uderzenia, ale też to, jak się zachowuje i jak pracuje.

"Lewy" do Barcelony trafił w lipcu 2022 roku po ośmiu sezonach spędzonych w Bayernie Monachium. Od początku stał się postacią numer jeden w klubie. Fani nie mogli się go doczekać, zgotowali mu gorące powitanie. Podczas prezentacji na Spotify Camp Nou - na trybunach pojawiło się wtedy 59 tys. kibiców.

34-latek odwdzięcza się na murawie. Robi tam to, co potrafi najlepiej, czyli strzela gole. W 29 występach jego statystyki to 24 bramki i pięć asyst. Z 15 trafieniami jest liderem klasyfikacji strzelców Primera Division.

Jego gole przekładają się też oczywiście na wyniki Barcy. Ta jest liderem La Liga z ośmioma punktami przewagi nad Realem Madryt. Sięgnęła już po Superpuchar Hiszpanii, jest w walce o Puchar Króla i Ligę Europy.

Zobacz także:
Messi i Lewandowski w jednym klubie? To może się wydarzyć!
Blamaż na Anfield. Takiego w Europie nie było nigdy

Źródło artykułu: WP SportoweFakty