Minął już ponad miesiąc od momentu, kiedy Fernando Santos został ogłoszony nowym trenerem reprezentacji Polski. Wciąż jednak nie skompletował w pełni sztabu, z którym będzie pracował w kadrze. A do pierwszego zgrupowania pozostały już niespełna cztery tygodnie.
Już teraz, na kilkanaście dni przed startem zgrupowania, doszło do pierwszego zgrzytu. Na linii Santos - PZPN. Powód? Jak doniósł Tomasz Włodarczyk w programie "Pogadajmy o piłce", selekcjonerowi nie spodobały się wypowiedzi Radosława Michalskiego, działacza związku, który ma być łącznikiem z kadrą.
Te dotyczyły Grzegorza Mielcarskiego, z którym Santos bardzo chce pracować w reprezentacji. - Grzegorz Mielcarski raczej nie będzie w sztabie Fernando Santosa. Oczekiwał większych kompetencji, niż prezes chciał mu dać - powiedział Michalski w "Kanale Sportowym".
Mielcarski z kolei odpowiadał w WP SportoweFakty: - Ja traktuję to jako nieprofesjonalne zachowanie. Kłamstwem tego nie nazwę, ale nie jest to prawda. Dziwię się, że ktoś z takim doświadczeniem nie zapytał konkretnie, czy faktycznie odbyła się rozmowa pomiędzy mną a PZPN (WIĘCEJ).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dla takich akcji przychodzi się na stadion
To dotarło też do Santosa, który szybko zweryfikował wersję Michalskiego. Okazała się ona nieprawdziwa. Trener był na tyle zły, że odwołał zaplanowane spotkanie z Michalskim. Z kolei w "Przeglądzie Sportowym" działacz również powiedział o dwa słowa za dużo - na podstawie prywatnej rozmowy z Santosem. I to również dotarło do 68-latka.
- Moim zdaniem będzie mu trudno być łącznikiem pomiędzy kadrą a PZPN, skoro Portugalczyk nie będzie się z nim otwarcie komunikował - skwitował Tomasz Włodarczyk.
24 marca reprezentacja Polski rozegra pierwszy mecz pod wodzą Santosa - z Czechami, w ramach eliminacji do mistrzostw Europy. Trzy dni później Biało-Czerwoni podejmą Albanię.
Czytaj także:
- Messi wszystkich zaskoczy? Przyjaciel zdradził, gdzie chce grać
- Złodzieje włamali się do szatni. Oszacowano straty