Raków Częstochowa strzelił Pogoni Szczecin po jednym golu w obu połowach. Lider PKO Ekstraklasy nie atakował często, ale robił to konkretnie. Za otwarcie wyniku odpowiadał Władysław Koczerhin, a za jego ustalenie Jean Carlos Silva. Obaj przymierzyli znakomicie, a ich trafienia były ozdobami generalnie nieatrakcyjnego meczu.
- To był dziwny mecz. Na boisku nie miałem wrażenia, że Raków kontrolował grę - wspomina obrońca Konstantinos Triantafyllopoulos w rozmowie z oficjalną stroną klubu. - Rywale oddali dwa strzały celne i zdobyli z tego dwa gole. Trudno jest to zaakceptować. Nam z kolei nie udało się wykorzystać naszych okazji na bramkę. Musimy podnieść głowy i walczyć dalej.
Pogoń również oddała dwa uderzenia celne, a autorem obu był Pontus Almqvist. Szwedowi nie udało się pokonać Vladana Kovacevicia, który w przeciwieństwie do Dantego Stipicy, pomógł drużynie swoimi interwencjami.
- Po stracie pierwszego gola, mieliśmy taki moment, że przycisnęliśmy piłkarzy Rakowa. Gdybyśmy potrafili to wykorzystać i strzelić gola, to mecz mógł ułożyć się zupełnie inaczej. Niestety, Raków za chwilę podwyższył prowadzenie i nasza sytuacja zrobiła się bardzo niekorzystna. Nadal nacieraliśmy, żeby powrócić do gry - wspomina obrońca Pogoni.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dla takich akcji przychodzi się na stadion
Szczecinianie przegrali komplet trzech meczów z Rakowem w tym sezonie. Nie zapunktowali w rywalizacji z zespołem Marka Papszuna w PKO Ekstraklasie, ani nie awansowali jego kosztem w Fortuna Pucharze Polski. Niedzielne spotkanie raczej nie pokazało, że podopieczni Jensa Gustafssona zrobili postęp w porównaniu z meczami w rundzie jesiennej.
- Podchodziliśmy bardzo wysoko do graczy Rakowa i staraliśmy się odzyskiwać piłkę na ich połowie. Często nasz pressing sprawiał im problem. Mieliśmy dzięki temu sytuacje podbramkowe. Z drugiej strony nie pozwalaliśmy Rakowowi niebezpiecznie wchodzić z piłką w nasze pole karne. Skończył jednak tak, że oddał dwa strzały z dystansu i w ten sposób zdobył dwa gole - przekonuje Grek.
Konstantinos Triantafyllopoulos zobaczył żółtą kartkę i zabraknie go w wyjazdowym meczu z KGHM Zagłębiem Lubin.
Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"