Kilka miesięcy temu Maciej Rybus wywołał ogromne poruszenie, decydując się na kontynuowanie kariery w Rosji. Wiele osób oczekiwało, że z uwagi na wojnę w Ukrainie opuści kraj, którym rządzi dyktator Władimir Putin. Tymczasem polski piłkarz postanowił podpisać kontrakt ze Spartakiem Moskwa, nie czekając na oferty z innych klubów.
Polscy kibice długo nie mogli zrozumieć jego decyzji. Były gracz m.in Legii Warszawa nie miał najlepszej prasy w naszym kraju, ale nie zbiera pozytywnych opinii także w samej Rosji.
- Kiedy Spartak będzie walczył o mistrzostwo? Kiedy zacznie kupować zawodników na poziomie Claudinho i Wilmara Barriosa, a nie Rybusa i Mihy Mevlji, z całym szacunkiem dla nich - powiedział kilka tygodni temu były piłkarz Wiktor Bułatow w rozmowie ze "Sport Expressem" (więcej TUTAJ-->).
Rybus po raz ostatni piłkarz zagrał 27 listopada 2022 roku. Wówczas rozegrał pełne 90 minut w spotkaniu z Zenitem Sankt Petersburg w Pucharze Rosji. Z kolei w lidze nie gra od 23 października. W praktyce wygląda to tak, że łącznie rozegrał 240 minut na 1620 możliwych.
- Tak czasem w piłce bywa. Chętnych do gry jest 25, a czasem nawet więcej. A może grać tylko 11. Do mnie żadne niepokojące sygnały nie docierają. Ani z klubu, ani od Maćka. Runda dopiero się zaczęła, a Maciek wciąż ma ważny kontrakt - tłumaczy dla sport.pl jego agent Mariusz Piekarski.
Rosjanie szybko transfer Rybusa do Spartaka zaczęli wykorzystywać do celów propagandowych. Niektórzy zaczęli mówić nawet, że Rybus jest już Rosjaninem, a nie Polakiem. Jego agent od kilku miesięcy jest jednak bardzo oszczędny słowach.
- Wolę powiedzieć o dwa słowa za mało niż o jedno za dużo. Przekonałem się na własnej skórze, że to lepsze wyjście - dodaje.
Zobacz także:
Jest magnesem jak Robert Lewandowski. "Dziewczyny były zafascynowane"