Ogromne problemy przed rewanżem w Lidze Mistrzów. A zimą wydali fortunę na transfery

Getty Images /  Chris Lee - Chelsea FC/Chelsea FC / Na zdjęciu: Piłkarze Chelsea.
Getty Images / Chris Lee - Chelsea FC/Chelsea FC / Na zdjęciu: Piłkarze Chelsea.

Awans do 1/4 finału Ligi Mistrzów to być albo nie być i dla Chelsea, i dla Borussii Dortmund. W przypadku obu drużyn powody są zupełnie inne, ale pewne jest, że czeka nas jedno z najciekawszych starć na tym etapie rozgrywek.

W połowie lutego piłkarze Edina Terzicia pokonali na Signal Iduna Park ekipę Grahama Pottera 1:0 i to oni są w minimalnie lepszej sytuacji przed rewanżem w Londynie (wtorek 7.03, godz. 21). Minimalnie, bo do odrobienia jest przecież tylko jednobramkowa strata.

Złośliwi mogą powiedzieć, że to i tak może być za wiele dla gospodarzy - w żadnym z ostatnich 12 spotkań Chelsea nie udało się strzelić więcej niż jednej bramki, w dodatku od początku 2023 roku The Blues zdobyli łącznie tylko cztery gole. Te liczby w połączeniu z 10. miejscem w tabeli Premier League dobitnie pokazują, jak ogromne problemy ma ofensywa londyńczyków, której nie pomogły nawet gigantyczne transfery w zimowym okienku.

Chelsea bezzębna w ofensywie, ale nadal groźna

Mimo to zespołu ze Stamford Bridge nie można lekceważyć. Po kontuzji do gry wrócił Raheem Sterling, z drużyną po ponad półrocznej przerwie trenował też N'Golo Kante (jego występu w wyjściowej jedenastce trudno oczekiwać, ale jeśli wejdzie z ławki, na pewno będzie wartością dodaną - więcej TUTAJ).

Koledzy bardzo liczą na Kaia Havertza - Joao Felix na przedmeczowej konferencji zapowiadał, że Niemiec przełamie we wtorek ostatnią bezbramkową passę. Portugalczyk sam jest zresztą strzelcem jednego z nielicznych goli dla Chelsea i na pewno będzie chciał podwyższyć ten bilans. W Dortmundzie BVB dał się we znaki także Marc Cucurella - choć nominalnie to lewy obrońca, chętnie podłącza się do akcji ofensywnych i w tej roli może być naprawdę groźny.
Chelsea, nad którą krąży nie tylko widmo zmiany trenera, ale przede wszystkim - jeśli nie zacznie w końcu wygrywać - brak awansu do przyszłorocznych pucharów, na pewno da z siebie wszystko. Zwłaszcza, że odpadnięcie z LM na tym etapie wywoła nie tylko wściekłość fanów, ale może jeszcze bardziej odbić się na postawie zespołu w lidze.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dla takich akcji przychodzi się na stadion

Niebywała passa BVB. Czas na mecze o wszystko

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja Borussii Dortmund. Piłkarze Edina Terzicia wygrali wszystkie dziesięć meczów rozgrywanych od początku 2023 roku - na tym etapie sezonu takim wynikiem nie może się pochwalić już żaden inny klub z największych europejskich lig. Do tego w tym okresie strzelili aż 25 bramek, odnotowując wysokie zwycięstwo m.in. w meczu z Freiburgiem (5:1) czy Herthą Berlin (4:1).

BVB ustabilizowała formę, ale przede wszystkim kadra jest w końcu zdrowa - "szpital w Dortmundzie" w ubiegłym sezonie i na początku rundy jesiennej przybierał czasem kuriozalne rozmiary, wyłączając z gry najlepszych zawodników. W połączeniu z rozkwitem umiejętności niektórych piłkarzy (Jude Bellingham, Julian Brandt, Emre Can) daje to obraz drużyny, która coraz śmielej spogląda w stronę mistrzostwa Niemiec.

Ale Borussia nie byłaby sobą, gdyby w tak dobrym momencie nie zaczęły jej prześladować problemy. Do ostatniej chwili będą ważyć się losy występu Gregora Kobela, który doznał kontuzji na rozgrzewce przed ostatnim ligowym starciem z Lipskiem. A Kobel, przez wielu uznawany za najlepszego obecnie bramkarza w Bundeslidze, jest zawodnikiem kluczowym. Jeżeli defensywa BVB zaliczy wpadkę, Szwajcar w większości przypadków ratuje sytuację. Jego fenomenalne parady zdecydowały też o wyniku pierwszego spotkania z Chelsea, gdy w okolicach 70. minuty obrońcy przestali panować nad grą.

Co gorsza, kontuzjowany jest także Karim Adeyemi - strzelec bramki z pierwszego meczu z Chelsea i szybkościowiec, którego w rewanżu będzie bardzo brakowało. Absencja Adeyemiego w połączeniu z kontuzją Youssoufy Moukoko i słabą postawą Anthony’ego Modeste sprawia też, że Edin Terzic nie ma za bardzo kim zastąpić Sebastiena Hallera, który wraca do formy po chorobie nowotworowej. W efekcie Borussii będzie brakowało jakości na pozycji środkowego napastnika - i to na pewno będzie jej słaby punkt.

Mecz z Chelsea, zwłaszcza jeśli nie zagra w nim Kobel, będzie dla ekipy z Signal Iduna Park bardzo poważnym testem. W perspektywie są przecież także sobotnie derby z Schalke - a to drużyna, z którą BVB radzi sobie bardzo różnie (i przez którą już raz straciła mistrzostwo). Porażka z The Blues i przedłużająca się kontuzja pierwszego bramkarza mogą sprawić, że Borussia zachwieje się też w lidze i wyląduje tam, gdzie jej miejsce w tabeli: za plecami Bayernu, ze straconą szansą na tytuł i gorzkimi refleksjami, że za rok na pewno się uda.

Aneta Bańkowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Czytaj też:
Kiedyś rzucił boisko dla trampoliny. Dziś o golu Polaka mówi cała Europa

Komentarze (0)