Idealne uderzenie Mateusza Szwocha. Wisła Płock wypunktowała Górnika (wideo)

Twitter / canalplus_sport / Na zdjęciu: Mateusz Szwoch zdobywający bramkę z Górnikiem Zabrze
Twitter / canalplus_sport / Na zdjęciu: Mateusz Szwoch zdobywający bramkę z Górnikiem Zabrze

Wisła Płock powoli wychodzi z dołka, jaki miała przez sporą część rundy wiosennej. Nafciarze wygrali poprzednie spotkanie i w Zabrzu chcieli zanotować kolejne zwycięstwo.

Zawodnicy Wisły Płock w pewnym momencie sezonu byli jedną z najlepszych drużyn w PKO Ekstraklasie. Nafciarze w pierwszych kolejkach bieżącej kampanii punktowali i grali w niesamowity sposób, co dało ich kibicom nadzieję na osiągnięcie czegoś wyjątkowego pod koniec rozgrywek.

Jednak rzeczywistość brutalnie zweryfikowała te plany i obecnie zawodnicy Pavola Stano zajmują miejsce w środku stawki. Taki obrót spraw jest spowodowany ich słabą postawą na początku rundy jesiennej. Nafciarze przegrali pięć pierwszych meczów po przerwie w rozgrywkach.

Gdyby taka zła passa jeszcze trochę potrwała, Wisła mogłaby się włączyć do walki o utrzymanie. Jednak 8 marca przyszło przełamanie. Wtedy Nafciarze wygrali zaległy mecz z Wartą Poznań i zaczęli zdobywać punkty. Teraz kontynuują zbieranie "oczek" i w Zabrzu są na dobrej drodze, aby dopisać kolejne.

Pierwsza połowa starcia z Górnikiem Zabrze była bardzo nietypowa. Zabrzanie atakowali przez praktycznie całe 45 minut, a Wisła Płock zdobywała bramki. Najpierw w 17. minucie bramkę z rzutu wolnego zdobył Mateusz Szwoch, a potem drugie trafienie w doliczonym czasie zanotował Dawid Kocyła.

Jednak wydaje się, że prowadzenie Nafciarzy bardziej było zasługą ich rywali. Zawodnicy Górnika mieli mnóstwo sytuacji, które jednak psuli w totalnie niewytłumaczalny sposób. Dodatkowo popełniali proste błędy w grze defensywnej, czym ułatwiali zadanie swoim przeciwnikom.

Czytaj też:
Ekspert wskazuje słabe punkty Fiorentiny
Sergio Busquets rozchwytywany. Chce go pięć klubów

ZOBACZ WIDEO: "To nie jest tak, że się mądrzę". Robert Lewandowski mówi o swojej roli w Barcelonie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty