Twierdza Pogoni Szczecin padła ponad pół roku temu i drużyna Jensa Gustafssona nie zabrała się do jej odbudowy. Portowcy wygrali tylko dwa z ośmiu meczów od czasu pełnego otwarcia stadionu przy Twardowskiego. W sobotę zremisowali 0:0 u siebie po raz pierwszy od lutego 2021 roku, a ich przeciwnikiem była Korona Kielce.
- Pozostał bardzo duży niedosyt po meczu. Mieliśmy w nim bardzo dużo sytuacji podbramkowych i brakowało nam detali. Czasami to było pół sekundy w polu karnym, żeby w dobrym momencie dobiec do piłki. Na domiar złego, po VAR-ze anulowano nam gola i rzut karny - mówi pomocnik Mateusz Łęgowski.
Młodzieżowy reprezentant Polski był blisko oddania strzału do bramki na początku drugiej połowy meczu. Kopnięta przez niego piłka miała wpaść za kołnierz Konrada Forenca, ale odbiła się od poprzeczki.
ZOBACZ WIDEO: "To nie jest tak, że się mądrzę". Robert Lewandowski mówi o swojej roli w Barcelonie
- To między innymi przez tę sytuację czuję duży niedosyt, ale też z powodu przebiegu całego meczu. Byliśmy znacznie lepsi i powinniśmy wygrać. Niestety, nie udało nam się zdobyć bramki. Po strzale wydawało mi się, że piłka jeszcze szybciej zacznie spadać, ale skończyło się na poprzeczce - wspomina Łęgowski.
- Mamy teraz przerwę na kadrę, więc szybko przeanalizujemy mecz z Koroną, a później skoncentrujemy się na elementach, które są do poprawienia. Postaramy się wygrać mecz w Poznaniu, żebyśmy wszyscy wrócili do dobrych humorów. Jeżeli będziemy nadal wykonywać naszą pracę, to powinno pójść za tym szczęście przy wykończeniu akcji - dodaje młodzieżowy reprezentant Polski.
Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"