W niedzielę, 19 marca doszło do czwartego w tym sezonie, a drugiego w Primera Division El Clasico. Wobec sytuacji Realu Madryt mecz ten wydawał się ostatnią szansą, by Królewscy włączyli się do walki o zdobycie tytułu w rozgrywkach 2022/2023.
Real w 9. minucie objął prowadzenie, kiedy to samobójcze trafienie zanotował Ronald Araujo. Barca wzięła się za odrabianie strat i zdołała doprowadzić do remisu przed przerwą, kiedy to Sergi Roberto pokonał Thibauta Courtoisa. Ostatecznie Duma Katalonii zadała decydujący cios w doliczonym czasie gry, a konkretnie zrobił to Frank Kessie.
Wynik meczu mógł być zupełnie inny, gdyby sędzia uznał bramkę dla Los Blancos. Przy wyniku 1:1 to Real wyszedł na prowadzenie, a piłkę w bramce umieścił Marco Asensio. Do akcji jednak wkroczył system VAR i gol nie został uznany, bo Hiszpan był na milimetrowym spalonym. Ta sytuacja wzbudziła kontrowersje. Spalony był tak niewielki, że niektórzy fani "Królewskich"... zaczęli doszukiwać się spisku. Nawet Jerzy Dudek dał do zrozumienia, że jego dawny klub został oszukany (więcej przeczytasz TUTAJ-->).
ZOBACZ WIDEO: Tego bramkarz się nie spodziewał. Co on zrobił?!
Ogromne wątpliwości co do tej sytuacji miał także trener Carlo Ancelotti. - Nie wygraliśmy przez pozycję spaloną, która nie jest jasna. Jedziemy do Madrytu z wątpliwościami - powiedział Włoch na konferencji prasowej.
Trener Realu Madryt był smutny po porażce, ale zapewniał, że jeśli Królewscy w dalszym ciągu będą grali w ten sposób, to na pewno coś wygrają w obecnym sezonie.
- Jesteśmy smutni i to nas boli, ale jesteśmy też dumni z drużyny i rozegranego meczu. Nasz zmartwienie to dalsze rozgrywanie meczów w taki sposób, bo jeśli będziemy dalej grać w taki sposób do końca sezonu, to coś wygramy. To na pewno - dodał szkoleniowiec.
Zobacz także:
Skandaliczne zachowanie kibiców Lecha. Tak wygląda zniszczony sektor