Paweł Tomczyk powiedział o swojej decyzji w rozmowie z portalem weszlo.com. Oficjalnie był on zawieszony ze względu na stan zdrowia na trzy miesiące w pełnieniu obowiązków prezesa klubu. Jest już jednak jasne, że nie powróci do pracy.
- Moja przygoda zakończyła się. Złożyłem wypowiedzenie umowy o współpracy z Motorem Lublin S.A jako dyrektor sportowy i prezes klubu. Nigdy nie sądziłem, że klub, któremu oddałem serce na boisku i w pracy na jego rzecz, będzie dla mnie powodem tak trudnych i bolesnych doświadczeń. Całe moje życie sportowe i zawodowe zostało oplute - opowiada Paweł Tomczyk.
- Stając w obronie pracownika przed niewłaściwym i naruszającym jego godność zachowaniem ze strony trenera sam stałem się ofiarą ataku fizycznego, hejtu, a nawet kierowano pod moim adresem groźny - dodaje były prezes Motoru Lublin.
ZOBACZ WIDEO: Wielki powrót do PKO Ekstraklasy. Niespodziewana decyzja klubu
Wspomniany przez Pawła Tomczyka pracownik klubu to była rzecznik prasowa klubu Paulina Maciążek. W efekcie 5 marca doszło do starcia z udziałem trenera Goncalo Feio. Portugalczyk rzucił kuwetą na dokumenty w prezesa klubu, rozcinając jego łuk brwiowy w okolicy oka. Tomczyk trafił do szpitala.
Właściciel klubu Zbigniew Jakubas zdecydował się następnie na zawieszenie Tomczyka i pozostawienie Feio na stanowisku trenera. Jeszcze dzień wcześniej, przed ogłoszeniem decyzji na konferencji prasowej, ustalenia były zupełnie inne.
- Wzburzony właściciel powiedział, że nie będzie czekał na decyzję Komisji Dyscyplinarnej PZPN i rano rada nadzorcza dyscyplinarnie rozwiąże kontrakt z trenerem. Zmiana postanowień wygląda na legitymizowanie przemocy fizycznej i słownej w miejscu pracy - zaznacza Tomczyk.
Czytaj także: Ten trener prowadzi Arkę Gdynia w rundzie wiosennej. Wcześniej były wątpliwości
Czytaj także: Czeski zawodnik dołączył do Ruchu Chorzów