Część kibiców nie zdążyła wygodnie rozsiąść się na trybunach lub w fotelach przed telewizorami, a Polska przegrywała 0:2 w Pradze. Czasu na odwrócenie losu meczu było jeszcze sporo, ale podopiecznych Fernando Santosa było stać na niewiele. Czechy zwyciężyły 3:1 na początek eliminacji Euro 2024.
- To był dla nas totalny szok. Wypada tylko przeprosić kibiców. Takie rozpoczęcie meczu jest nie do zaakceptowania. Wyszliśmy na boisko bojaźliwie, a w piłce na takim poziomie decydują detale - mówił obrońca Jan Bednarek po meczu w rozmowie z TVP Sport.
Polska rozpoczęła eliminacje poważnym falstartem, a w poniedziałek czeka na nią drugi mecz z Albanią na PGE Narodowym. Występ w Pradze pokazał, że Fernando Santos i jego podopieczni mają co poprawiać.
ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Krychowiak wróci do reprezentacji Polski? "Nie wykluczam tego"
- Nie ma się co rozczulać - to był bardzo zły mecz. Musimy usiąść w szatni, porozmawiać i wyciągnąć wnioski wewnątrz grupy. Potrzeba kilku poważnych zdań, spojrzenia sobie w oczy i szczerości zamiast zakłamywania rzeczywistości - mówi Bednarek.
- Nie zagramy drugi raz na wyjeździe z Czechami. Ta szansa już minęła. Mamy kolejny mecz w poniedziałek i musimy zrobić wszystko, żeby zwyciężyć. Pozostało nam iść na maksa bez półśrodków. Pozostało nam iść w górę tabeli - dodaje obrońca reprezentacji Polski.
Czytaj także: "Stworzysz historię". Wielkie słowa prezydenta Barcelony
Czytaj także: To im się udało. Barcelona oryginalnie nazwała Lewandowskiego