Reprezentacja Polski do meczu z Albanią w Warszawie podchodziła po wyjazdowej kompromitacji z Czechami. Nasza kadra w debiucie Fernando Santosa przegrała 1:3, tracąc dwa pierwsze gole w trzy minuty.
Nasi piłkarze szybko dostali szansę na rehabilitację. Ta przyszła bowiem trzy dni później przy pełnym PGE Narodowym. Jednym z tych, którzy pierwszy raz zagrali pod wodzą nowego selekcjonera, był Bartosz Salamon.
Środkowy obrońca Lecha Poznań pokazał się z dobrej strony na tle swoich kolegów. Bardzo szybko nadeszły porównania do nieobecnego na zgrupowaniu Kamila Glika. Salamon bowiem zawiadywał polską defensywą, a dodatkowo zwyczajnie dobrze bronił.
Mateusz Borek jest załamany pochwałami dla Salamona, głównie dlatego, że jest to jego zdaniem oznaka bardzo nisko zawieszonych oczekiwań. - My już tak nisko zawieszamy poprzeczkę, że udajemy, że nie widzimy niedokładności - powiedział w programie "Biało-Czerwony alarm" na Kanale Sportowym.
- Solidność i czegoś brak ekstra nam wystarczy. Solidność, gwarancja bezpieczeństwa, agresja nam wystarczy. To wciąż najwięcej niż Albania będzie mało - dodał komentator Viaplay i TVP Sport.
Salamon w kadrze zadebiutował w 2013 roku. Wówczas, jako zawodnik włoskiej Sampdorii Genua zagrał 87 minut przeciwko Ukrainie na Stadionie Narodowym. Mecz z Albanią był dla 31-latka 11. występem w narodowych barwach. Udało mu się zanotować jedną asystę.
Czytaj także:
Z mundialu będą wracać w strachu. Grozi im nawet kara śmierci
Tragedia w Katarze. Pojechał tam, by zajmować się mundialem
ZOBACZ WIDEO: Tak zachował się Santos. Zdradzamy kulisy