Zabawa Argentyny w meczu towarzyskim. Sam Lionel Messi strzelił hat-tricka

PAP/EPA / Juan Ignacio Roncoroni / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Argentyny
PAP/EPA / Juan Ignacio Roncoroni / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Argentyny

Albicelestes tym razem nie kazali długo czekać na gole w meczu towarzyskim. Zwyciężyli 7:0 z Curacao, a większość strzałów do bramki była w pierwszej połowie. Trzy z nich oddał Lionel Messi.

Mistrzowie świata przenieśli się z Buenos Aires ponad tysiąc kilometrów na północny-zachód do Santiago del Estero. Marcowe zgrupowanie to kontynuacja świętowania sukcesu osiągniętego w grudniu na katarskich stadionach. Zestaw przeciwników, którzy zdecydowali się na odwiedzenie Argentyny, nie robił dużego wrażenia. Po meczu z Panamą, czekała ją konfrontacja z Curacao.

W starciu z Panamą na gole na miarę zwycięstwa 2:0 trzeba było poczekać do ostatniego kwadransa podstawowego czasu. Twardo i szczęśliwie broniący Los Canaleros dostali karę za notoryczne faule blisko własnego pola karnego, a bronią na ich pokonanie były strzały z rzutów wolnych Lionela Messiego.

Po Curacao takiego oporu trudno było się spodziewać. Co prawda w rankingu FIFA znajduje się na 86. miejscu, czyli tylko 25 lokat niżej niż Panama, ale jego sukcesy na arenie międzynarodowej ograniczają się do wygrania Pucharu Karaibów w 2017 roku i ćwierćfinału Złotego Pucharu CONCACAF w 2019 roku. Za przeciwnikiem Albicelestes była seria porażek z Kanadą i Indonezją.

ZOBACZ WIDEO: Tak zachował się Santos. Zdradzamy kulisy

Po pierwszej połowie było 5:0 dla Argentyny, a pierwsze skrzypce na boisku zagrał Lionel Messi, który zdobył hat-tricka. Rozpoczął strzelanie w 20. minucie, kiedy to po podaniu Giovanniego Lo Celso ominął jednym zwodem dwóch przeciwników i przymierzył z kilkunastu metrów do bramki. Z podobnej odległości zdobywał kolejne gole, a skompletowanie hat-tricka poprzedził żwawym sprintem. Generalnie cały kontratak Albicelestes był jak z podręcznika.

Po jednym golu przed przerwą dorzucili Nicolas i Enzo Fernandezowie. Pierwszy z nich zachował się sprytnie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, a drugi huknął zza linii pola karnego tak dokładnie, że bramkarzowi pozostało odprowadzenie piłki wzrokiem do siatki.

Skuteczność faworyta była niższa w drugiej połowie. Z kolei Curacao nie miało sposobu na poprawienie wyniku. Minęła ponad godzina meczu i drużyna z Karaibów nie oddała celnego strzału na bramkę Emiliano Martineza. Rangelo Janga, a także Juninho i Leandro Bacuna nie zaszkodzili gospodarzom.

Argentyna dorzuciła dwa gole na 7:0 w ostatnim kwadransie. Na 6:0 trafiła z rzutu karnego, a jego wykonawcą był jeden ze zmienników Angel Di Maria. Gonzalo Montiel zamknął wynik w 87. minucie po podaniu Paulo Dybali.

Argentyna - Curacao 7:0 (5:0)
1:0 - Lionel Messi 20'
2:0 - Nicolas Gonzalez 23'
3:0 - Lionel Messi 33'
4:0 - Enzo Fernandez 35'
5:0 - Lionel Messi 37'
6:0 - Angel Di Maria (k.) 78'
7:0 - Gonzalo Montiel 87'

Składy:

Argentyna: Emiliano Martinez (79' Franco Armani) - Gonzalo Montiel, German Pezzella, Nicolas Otamendi (50' Juan Foyth), Marcos Acuna - Alexis Mac Allister (50' Rodrigo de Paul), Enzo Fernandez (50' Exequiel Palacios), Giovanni Lo Celso (68' Angel Di Maria) - Lionel Messi - Lautaro Martinez (68' Paulo Dybala), Nicolas Gonzalez

Curacao: Eloy Room - Jurien Gaari, Cuco Martina, Roshon van Ejima (73' Giovanni Troupee), Sheral Floranus - Brandley Kuwas (73' Xander Severina), Vurnon Anita (84' Godfried Roemeratoe), Kenji Gorre (58' Jeremy Antonisse) - Leandro Bacuna (84' Kevin Felida) - Rangelo Janga (58' Richairo Zivković), Juninho

Żółte kartki: De Paul (Argentyna) oraz Floranus (Curacao)

Sędzia: Gustavo Tejera (Urugwaj)

Czytaj także: "Stworzysz historię". Wielkie słowa prezydenta Barcelony
Czytaj także: To im się udało. Barcelona oryginalnie nazwała Lewandowskiego

Komentarze (2)
avatar
MarioToruń
29.03.2023
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Curacao? A kiedy grają z San Escobar?! Messi strzelił 3 gole Curacao wow to naprawdę wyczyn dla takiego piłkarza :-) 
avatar
Janusz sport
29.03.2023
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
MESSI STRZELA A LEWANDOWESKI SŁABY NIE STRZELA BO BALUJE