Gwiazda Napoli przedłuży kontrakt? Zaskakujące doniesienia ws. przyszłości

Getty Images / Antonio Balasco/KONTROLAB/LightRocket / Na zdjęciu: Chwicza Kwaracchelia (trzeci z lewej)
Getty Images / Antonio Balasco/KONTROLAB/LightRocket / Na zdjęciu: Chwicza Kwaracchelia (trzeci z lewej)

Chwicza Kwaracchelia jest jednym z największych odkryć bieżącego sezonu w Europie. Gruzin zachwyca formą w Napoli i ustawia się po niego kolejka chętnych. Jednak najprawdopodobniej nie odejdzie z klubu już w najbliższym czasie.

W tym artykule dowiesz się o:

Raczej niewiele osób spodziewało się, że w tym sezonie SSC Napoli będzie grało w tak zjawiskowy sposób. Drużyna spod Wezuwiusza została porządnie przebudowana podczas letniego okna transferowego i wydawało się, że trochę czasu zajmie, zanim ta drużyna zacznie porywać kibiców.

Ostatecznie wygląda to inaczej i cały świat przeciera oczy ze zdumienia, patrząc na dyspozycję zawodników z Neapolu. Jedną z największych gwiazd tej drużyny jest Chwicza Kwaracchelia. Gruziński skrzydłowy już dawno pokazywał ogromne umiejętności, a teraz potwierdza je na największych europejskich stadionach.

Gruzin gra tak dobrze, że interesują się nim największe marki Starego Kontynentu. Jednak Napoli nie chce go sprzedawać tak szybko. Z informacji podanych przez Santiego Aounę wynika, że neapolitańczycy chcą przedłużyć umowę ze swoim zawodnikiem.

ZOBACZ WIDEO: Tak zachował się Santos. Zdradzamy kulisy

Jego obecny kontrakt obowiązuje do lata 2027 roku, a klub chciałby, aby nowy kontrakt był ważny przez 12 miesięcy dłużej. To wiązałoby się ze wzrostem jego wynagrodzenia z miliona euro rocznie na aż cztery miliony (licząc z bonusami). To wszystko miałoby doprowadzić do jego dłuższej gry w barwach Azzurrich.

Władze klubu chcą, aby gruziński skrzydłowy został w Neapolu chociażby do lata 2024 roku, a wtedy jego sprzedaż byłaby już możliwa. Napoli chciałoby za niego kwoty wyższej niż 100 milionów euro, co oczywiście nie może dziwić, bo występy boiskowe gracza sprawiają, że takie pieniądze wydają się być adekwatne.

Czytaj też:
Na śmierć i życie. Tak kiedyś grano
To ostatnie słowa Nagelsmanna w Bayernie

Komentarze (0)