Olbrzymia kara grozi Juventusowi. Zagrożenie spadkiem byłoby poważne

PAP/EPA / Na zdjęciu: piłkarze Juventusu
PAP/EPA / Na zdjęciu: piłkarze Juventusu

Juventus FC już raz wylądował w Serie B z powodu afery calciopoli. Jeżeli spełni się groźba prokuratora Giuseppe Chine, to pozostanie Bianconerich w elicie stanie pod dużym znakiem zapytania.

W tym artykule dowiesz się o:

W tym sezonie nieprawidłowości finansowe doprowadziły do odjęcia Juventusowi FC 15 punktów w tabeli Serie A. To prawdopodobnie doprowadzi do nieobecności klubu Wojciecha Szczęsnego i Arkadiusza Milika w następnej edycji Ligi Mistrzów.

Aktualnie ich klub jest na siódmym miejscu w tabeli i choć na boiskach notuje wyniki na miarę pozycji wicelidera, to traci siedem "oczek" do czwartego AC Milanu. Do rozegrania pozostało jeszcze 11 kolejek.

Juventus liczy na złagodzenie kary przez sąd. Przyjrzy się on dokładnie, w jaki sposób i czy klub z Turynu zawyżał wartość transferów piłkarzy. Dziennik "Corriere dello Sport" donosi, że sprawy mogą potoczyć się w zupełnie innym kierunku niż chcieliby przedstawiciele drużyny.

ZOBACZ WIDEO: Oceniamy reprezentację Polski pod Santosem. Wymownie o Lewandowskim - Z Pierwszej Piłki #35

Prokurator Giuseppe Chine chce jeszcze mocniejszego ukarania Juventusu również w następnym sezonie. Domaga się odjęcia Starej Damie nawet 40 punktów na starcie rozgrywek.

Tak wysoka kara przekreśliłaby możliwość awansu do europejskich pucharów i postawiła pod dużym znakiem zapytania utrzymanie w Serie A. Byłoby to możliwe, ale wymagało bardzo dobrych wyników, a Juventus i tak już ponosi straty wizerunkowe oraz finansowe, które utrudniają utrzymanie silnej kadry. Klub ten już raz znalazł się w Serie B po aferze calciopoli.

Rozstrzygnięcie sprawy Juventusu przez sąd może przedłużyć się nawet do początku 2024 roku. Bianconeri starają się udowodnić niewinność, ale ich sytuacja jest bardzo skomplikowana.

Czytaj także: Fiorentina ratuje sezon. Zejście Karola Linettego było pechowe
Czytaj także: Rewelacja Pucharu Włoch nie hamuje. Pokonała kolejnego mocarza

Źródło artykułu: WP SportoweFakty