Bramkarz Rakowa Częstochowa Vladan Kovacević stał się bohaterem głośnej afery między dwoma narodami byłej Jugosławii. Zawodnik dostał powołanie do kadry Serbii, a to wywołało skandal w Bośni. Tak mocny, że jeden z jego kolegów zrezygnował z gry w reprezentacji.
Bośniak. Ale czy na pewno?
Vladan Kovacević urodził się w Bośni i Hercegowinie w 1998 roku. Było to zaledwie trzy lata po zakończeniu wojny domowej, w której zginęło ponad 100 tysięcy ludzi. Masowe mordy, gwałty na kobietach i kradzieże zostawiły na mieszkańcach kraju piętno. Do dziś narody nie żyją ze sobą w zgodzie.
Bośnię i Hercegowinę zamieszkują trzy narody: Bosniacy, w uproszczeniu mówiąc muzułmanie, którzy stanowią niewiele ponad połowę społeczeństwa, zazwyczaj prawosławni Serbowie i katoliccy Chorwaci. Nie darzą się wielką sympatią.
ZOBACZ WIDEO: Tak zachował się Santos. Zdradzamy kulisy
25-letni Kovacević urodził się w Banja Luce, stolicy regionu zamieszkanego głównie przez Serbów. Ale ten kraj nigdy dotąd się nim nie interesował. Bramkarz wystąpił więc w reprezentacjach młodzieżowych Bośni i Hercegowiny. Nie zadebiutował w seniorskiej.
W marcu przyszło zaskoczenie. Vladan Kovacević dostał powołanie do dorosłej kadry Serbii. Decyzja trenera Dragana Stojkovicia zszokowała naród.
- Nie ma wątpliwości, że jest etnicznym Serbem. Jednak w naszym kraju przez długi czas pozostawał niezauważony - tłumaczy WP SportoweFakty szef sportu w serbskiej gazecie "Danas", Vladimir Żivanović. - W wielu wypadkach, nie tylko Vladana, serbski związek popełnił sporo błędów. Nie zwracał uwagi na Serbów, którzy urodzili się poza granicami kraju. Niektóre talenty straciliśmy bezpowrotnie.
Dziennikarz wspomina, że gra dla Serbii miałaby dla niego zdecydowanie większą wagę niż dla Bośni. I to nie tylko z powodów narodowych, ale także prestiżu kadry. W rankingu FIFA Serbia zajmuje 29. miejsce, a Bośnia i Hercegowina - 57.
- On jednak nie dostał nigdy powołania do młodzieżowych reprezentacji Serbii i myślał, że nie ma tam dla niego miejsca. Dopiero teraz selekcjoner Dragan Stojković go powołał. Ale to straszne, że żaden trener kadr młodzieżowych nie widział w nim potencjału - ocenia nasz rozmówca.
Zdrajca narodu
W Bośni i Hercegowinie przypięto zawodnikowi Rakowa łatkę zdrajcy. Nie jest to jednak pierwsza taka sytuacja, że sportowiec urodzony na terytorium Bośni wybiera Serbię. Taką drogę przeszła chociażby jedna z najlepszych siatkarek świata Tijana Bosković. W jej przypadku obyło się bez wyzwisk. Dlaczego więc Kovacević wywołał tak duże emocje?
- Tego można było oczekiwać przez to, co działo się podczas rozpadu Jugosławii. To cios w kadrę Bośni. Przeszedł przez wszystkie zespoły młodzieżowe i kibice liczyli na to, że pewnego dnia pomoże i w seniorskiej kadrze. W pewien sposób go ukradliśmy - wyjaśnia serbski dziennikarz.
I mówi o nastrojach społecznych. - Części kibiców to przeszkadza, bo patrzą jeszcze na to przez pryzmat nacjonalizmu. To Bośnia dała mu szansę. Pojawia się więc pytanie czy odnosiłby sukcesy w Rakowie, gdyby nie przeszedł przez młodzieżowe kadry tego kraju - przyznaje.
Konflikty wewnętrzne w kadrze Serbii
Już po powołaniu dla Kovacevicia okazało się, że gracz Rakowa występował w reprezentacji Bośni i Hercegowiny po ukończeniu 21. roku życia. Było to w eliminacjach do mistrzostw Europy U-21. A w takim przypadku przepisy FIFA i UEFA mówią jasno - reprezentacji zmienić nie można, bo liczy się występ po ukończeniu 21. roku życia. Zatem choć dostał powołanie do dorosłej kadry Serbii, to nie mógł w niej zadebiutować.
W reprezentacji Serbii zaczęło robić się gorąco. W kadrze było o jednego bramkarza za mało. Trener postanowił gasić pożar. Jako trzeciego powołał Marko Dmitrovicia. 31-latek od ośmiu lat jest piłkarzem hiszpańskich klubów. Od dwóch lat reprezentuje Sevillę - czwartą ekipę poprzedniego sezonu La Liga.
Dmitrović zaprotestował i... zakończył karierę w kadrze.
- Selekcjoner powołał Dmitrovicia dopiero wtedy, kiedy zorientował się, że nie będzie mógł zarejestrować Kovacevicia. To rozwścieczyło Dimitrovicia, który potraktował powołanie jako policzek. Selekcjoner dostrzegł go, kiedy zabrakło mu innych opcji - zdradza serbski dziennikarz.
Wskazuje on, że za ten problem także odpowiada związek. Do Dmitrovicia dotarły wieści, że został powołany zamiast gracza Rakowa. I poczuł się jak piąte koło u wozu.
- Trener mógłby mu powiedzieć, że chciałby przetestować młodszego zawodnika, ale na niego później dalej liczy. Ktoś z federacji mu jednak o tym powiedział, jakby chciał wywołać konflikt - dodaje Serb.
Bramkarz będzie walczył w sądzie
Vladan Kovacević nie poddaje się. Chce grać w kadrze Serbii, z którą czuje się bardziej związany niż z Bośnią. Złożył więc pozew do Trybunału Arbitrażowego ds. sportu w Lozannie i chce, by władze europejskiej piłki umożliwiły mu zmianę reprezentacji. Czy taki ruch ma szansę powodzenia?
- Tu będzie jeszcze sporo problemów. Fakt jest taki, że ostatni raz grał w młodzieżowej kadrze Bośni i Hercegowiny, gdy miał już 22 lata. A przepisy mówią jasno, że jeśli rozegra się mecz w drużynie młodzieżowej po ukończeniu 21. roku życia, to nie można zmienić reprezentacji. Ludzie z serbskiego związku powołują się na pewne wyjątki, ale moim zdaniem nie mają one zastosowania w tym przypadku - tonuje nastroje Serb
I właśnie w tym momencie Serbowie argumentują zmianę barw przez bramkarza Rakowa przypadkiem państwa, które jest do dziś solą w ich oku, czyli Kosowa. Część zawodników tej kadry zmieniła barwy po 21. roku życia.
- Prawda jest taka, że wcześniej nie mogli grać dla nich, bo Kosowo nie istniało jako członek FIFA i UEFA. Dostali więc wyjątek od FIFY i pozwolenie na zmianę barw narodowych. Czy Trybunał w Lozannie pozwoli Kovaceviciowi grać dla Serbii? Nie jestem optymistą - kończy Vladimir Żivanović.
Kovacević jednak niemal na pewno wystąpi w sobotnim hicie PKO Ekstraklasy. Początek meczu Legia Warszawa - Raków Częstochowa już o godz. 17:30.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Wrze na linii Polska - Czechy. Rzecznik PZPN się zagotował