Medalistka olimpijska nie owija w bawełnę ws. Salamona. "Prawda jest taka"

Getty Images / Michael Campanella / WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Bartosz Salamon i Agnieszka Kobus-Zawojska (w kółku)
Getty Images / Michael Campanella / WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Bartosz Salamon i Agnieszka Kobus-Zawojska (w kółku)

Piłkarskie środowisko w szoku po informacji na temat Bartosza Salamona. Głos w sprawie zabrała medalistka olimpijska Agnieszka Kobus-Zawojska. Wskazała, co może robić substancja, jaką wykryto w organizmie piłkarza.

Ta informacja spadła jak grom z jasnego nieba. Bartosz Salamon - piłkarz Lecha Poznań i reprezentacji Polski otrzymał pozytywny wynik badania antydopingowego, które przeprowadzono po meczu z Djurgadens IF (3:0).

W jego organizmie wykryty został chlortalidon. To substancja stosowana w leczeniu nadciśnienia. Znajduje się na liście środków zakazanych.

"Ta wiadomość jest dla mnie wielkim zaskoczeniem i kto mnie zna wie, że jestem bardzo uważny na każdy suplement czy lek, który przyjmuje i zawsze konsultuję go z lekarzem Klubu" - napisał zawodnik w mediach społecznościowych.

Specjalne oświadczenie wydał też klub piłkarza. "Zrobimy wszystko, żeby wyjaśnić tę sprawę w imieniu Bartka, o którego niewinności jesteśmy przekonani. Ma nasze pełne wsparcie" - można przeczytać.

ZOBACZ WIDEO: To nowy bohater kadry. Padły słowa o transferze

"Gracz przy naszym udziale zgłasza się do organizacji antydopingowych z wnioskiem o ponowienie badania. Lech stosuje wszystkie procedury przewidziane przepisami Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Dlatego jako klub jesteśmy gotowi do pełnej współpracy w celu wyjaśnienia sprawy" - dodano.

"Nie ma to jak wiarygodny przekaz" - napisała na Twitterze Agnieszka Kobus-Zawojska, nasza multimedalistka olimpijska, mistrzyni świata i Europy w wioślarstwie.

32-latka zwróciła uwagę na jedną, ale za to bardzo istotną kwestię w komunikacie Lecha, w którym zawarto tylko część prawdy w sprawie chlortalidonu. Jaką?

"Komunikat sprytny. Lek na nadciśnienie, który nie przynosi korzyści zdolności wysiłkowej zawodnika. Prawda jest taka: diuretyk, lek moczopędny, który maskuje przyjmowanie innych substancji" - napisała.

Swój wpis zakończyła jednak życzeniami i nadziejami, że zawodnik okaże się niewinny.

W komentarzach pojawiły się hasła o odwadze głoszenia takich tez przeciwko piłkarzowi w obawie przed reakcją fanów "Kolejorza". Kobus-Zawojska szybko jednak odniosła się do tych słów.

Wytłumaczył, dlaczego w ogóle zabrała głos w sprawie Salamona. "Jestem ambasadorem czystego sportu i tyle. Uważam, że nie ma miejsca dla dopingu. Moje słowa nie są kontrowersyjne tylko takie ja jak widzę sport" - napisała.

Raz jeszcze dodała też swój komentarz do substancji, jaką wykryto w organizmie piłkarza Lecha. "Liczę, że zawodnik okaże się niewinny. Nie mniej jednak nie mówmy, że ten lek nic nie wnosi, bo ten lek maskuje inne substancje" - zakończyła.

Zobacz także:
Dopingowa wpadka reprezentanta Polski. Lech Poznań jest w szoku
Szwedzi po wpadce Salamona: Jesteśmy gotowi do gry w ćwierćfinale

Źródło artykułu: WP SportoweFakty