Napoli wybrało się w podróż do Lecce, żeby poprawić sobie samopoczucie po klęsce 0:4 w meczu z Milanem. Beniaminek miał za sobą serię porażek i akurat spotkanie z rozdrażnionym liderem nie zapowiadało się dla niego na przyjemne.
Napoli strzeliło pierwszego gola w 18. minucie. Atak pozycyjny faworyta nie wyglądał obiecująco, ale pomógł mu stały fragment gry. W pole karne Lecce wbiegli obrońcy Kim Min Jae oraz Giovanni Di Lorenzo. Koreańczyk asystował Włochowi, a kapitan Azzurrich znalazł się w dobrym miejscu do oddania uderzenia na 1:0. Była jeszcze wideo weryfikacja, ale nie skończyła się anulowaniem trafienia.
Bezpośrednio po strzeleniu gola Napoli starało się uspokoić grę i wymienić kilkanaście podań w środku boiska. Lecce z kolei potrzebowało czasu na podniesienie się po ciosie od Giovanniego Di Lorenzo.
W 34. minucie była szansa na drugiego gola Napoli. Piłka trafiła przed pole karne Lecce do Hirvinga Lozano, a ten zdecydował się na oddanie brawurowego uderzenia. Interweniował na linii Wladimiro Falcone i dobre zachowanie bramkarza dało tylko korner Azzurrim.
ZOBACZ WIDEO: Polak rozpalił dyskusję. Mocna odpowiedź
Lecce na początku drugiej połowy ostrzegło Napoli i dało do zrozumienia, że nie godzi się ze złym wynikiem. Dośrodkowanie dotarło niespodziewanie do Remiego Oudina, ale ten nie złożył się do dobrego uderzenia.
W końcu skończyły się ostrzeżenia dla Napoli. W 52. minucie Lecce doprowadziło do remisu 1:1. Także tym razem gol padł po stałym fragmencie gry. Pierwsze uderzenie Samuela Umtitiego odbiło się od poprzeczki, ale po kilku sekundach piłka znalazła się jeszcze pod nogami Federico Di Francesco. Ten oddał płaskie uderzenie z kilkunastu metrów i pokonał nim Alexa Mereta. Lecce przerwało trwającą od 19 lutego niemoc strzelecką.
Gol na 2:1 dla Napoli był kuriozalny. Kibice nie mogli uwierzyć w to, co stało się w polu karnym Lecce w 64. minucie. Po dośrodkowaniu Mario Ruiego dwaj gospodarze zachowali się jak bohaterowie kompilacji "piłkarskie jaja". Nie wiadomo, dlaczego Antonino Gallo odbił futbolówkę w kierunku własnej bramki, ale jeszcze większą zagadką pozostaje, dlaczego Wladimiro Falcone nie wykonał chwytu.
Napoli nie zagrało spektakularnie bez kontuzjowanego Victora Osimhena. W przodzie nie radził sobie Giacomo Raspadori, a jego zmiennik Giovanni Simeone doznał urazu mięśniowego. Po drugim golu goście nie dali sobie już odebrać przewagi i nie pozwolili sobie na drugie w sezonie potknięcie w meczu z Lecce.
US Lecce - SSC Napoli 1:2 (0:1)
0:1 - Giovanni Di Lorenzo 18'
1:1 - Federico Di Francesco 52'
1:2 - Antonino Gallo (sam.) 64'
Składy:
Lecce: Wladimiro Falcone - Valentin Gendrey, Federico Baschirotto, Samuel Umtiti, Antonino Gallo - Joan Gonzalez (71' Thorir Helgason), Morten Hjulmand, Youssef Maleh (79' Kristoffer Askildsen) - Remi Oudin (79' Gabriel Strefezza), Assan Ceesay (79' Joel Voelkerling), Federico Di Francesco (88' Lameck Banda)
Napoli: Alex Meret - Giovanni Di Lorenzo, Amir Rrahmani, Kim Min Jae, Mario Rui (90' Mathias Olivera) - Andre-Franck Zambo Anguissa, Stanislav Lobotka, Eljif Elmas - Hirving Lozano (65' Tanguy Ndombele), Giacomo Raspadori (65' Giovanni Simeone, 82' Matteo Politano), Chwicza Kwaracchelia (90' Alessio Zerbin)
Żółte kartki: Gendrey, Umtiti (Lecce) oraz Ndombele (Napoli)
Sędzia: Gianluca Manganiello
Czytaj także: Trwa passa Fiorentiny przed przylotem do Poznania
Czytaj także: Juventus i Arkadiusz Milik mają czego żałować