Tomasz Brzyski: Trzymamy kciuki za Lecha

Po rozgrywanym w trudnych warunkach meczu, piłkarze Ruchu Chorzów pokonali Lechię Gdańsk 1:0. Przed spotkaniem wiele mówiło się o problemach zdrowotnych Tomasza Brzyskiego. "Brzytwa" na tyle wyleczył uraz, że mógł wystąpić w piątkowym meczu z rywalem, do którego miał szansę przejść w trakcie letniej przerwy w rozgrywkach.

Wicelider ekstraklasy nie zawiódł. Mimo trudnego początku, piłkarze Ruchu z każdą minutą rozkręcali się i ostatecznie pokonali Lechię Gdańsk 1:0. - Byliśmy na drugim miejscu w tabeli. I po meczu dalej tak będzie - cieszył się po spotkaniu lewy obrońca Niebieskich Tomasz Brzyski, który w końcówce meczu popisał się świetnym uderzeniem z rzutu wolnego. Piłka po strzale byłego gracza Korony Kielce odbiła się od słupka podtrzymującego siatkę.

Niewiele brakowało, a "Brzytwa" w piątkowy wieczór wyszedłby na plac gry w barwach Lechii. Gdańszczanie poważnie byli zainteresowani pozyskaniem obrońcy. Jednak działacze znad morza twierdzili, że wartość obrońcy Ruchu jest mniejsza niż zapisana w kontrakcie suma odstępnego w wysokości 500 tysięcy złotych. - Rzeczywiście wiele wskazywało na to, że zagram w Lechii. Z perspektywy czasu cieszę się, że zostałem w Ruchu i myślę, że dalej nam będzie tak dobrze szło - stwierdził zawodnik, który swoją postawą zwrócił uwagę chorzowskich działaczy i kibiców jeszcze w czasach, gdy na Cichą przyjechał z drugoligowym wówczas Radomiakiem Radom.

Mimo wysokiego miejsca w tabeli chorzowianie spokojnie podchodzą do otoczki, która jest tworzona wokół nich. - Oczywiście, że każdy chciałby być jak najwyżej. Będziemy starali się zmniejszyć dystans dzielący nas od Wisły - wyjaśnił Brzyski. - My jednak koncentrujemy się przede wszystkim na tym, aby wygrać każdy kolejny mecz - dodał. W niedzielne popołudnie, w hicie dziesiątej kolejki, Lech podejmie prowadzącą w tabeli Wisłę. - Będziemy trzymać kciuki za Lecha - zapowiedział na koniec obrońca Ruchu.

Komentarze (0)