Spotkanie to zamknie serię gier rozpoczętą w Wielki Czwartek. Właśnie tego dnia Ruch Chorzów zremisował z Podbeskidziem Bielsko-Biała 2:2, a Bruk-Bet Termalica Nieciecza podzieliła się punktami z Chojniczanką po bezbramkowym remisie w Chojnicach. Dodatkowo w Wielką Sobotę Puszcza Niepołomice pokonała Wisłę Kraków 2:1 (więcej TUTAJ).
To oznacza, że jeśli łodzianie wygraliby we wtorkowy wieczór z Górnikiem Łęczna, powiększyliby przewagę nad drugim w tabeli Fortuna I Ligi Ruchem do siedmiu, a nad trzecią Białą Gwiazdą do dziewięciu punktów.
- Wyniki pozostałych spotkań są istotne, ale dla nas będą miały dużo większe znaczenie dopiero wtedy, gdy uda się przywieźć z Łęcznej trzy punkty. Wtedy można mówić, że te wyniki ułożyły się dobrze. Ja tutaj bardziej skłaniam się do tego, żeby patrzeć na siebie wedle starego przysłowia: "Umiesz liczyć? Licz na siebie". Myślę, że bardzo się sprawdza w każdej sytuacji - powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej trener ŁKS Łódź Kazimierz Moskal.
Ale to może nie być takie proste. Drużyna z Lubelszczyzny pod wodzą nowego trenera Ireneusza Mamrota zdobyła osiem punktów na dwanaście możliwych, a do tego awansowała do półfinału Fortuna Pucharu Polski, gdzie w środę przegrała z Rakowem Częstochowa 0:1.
- Za nami dziwny, "świąteczny" mikrocykl treningowy, ale cóż, trzeba się dostosować. Jedziemy oczywiście z myślą o wygranej, choć wiemy, że czeka nas trudne zadanie, bo od kiedy trener Mamrot przejął ten zespół, drużyna zaczęła lepiej punktować i lepiej funkcjonować - zaznaczył szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niecodzienne ogłoszenie szczęśliwej nowiny
- Górnik ma w swoim składzie wielu doświadczonych zawodników, a my zastanawiamy się, jak trener Mamrot zestawi linię obrony. Niezależnie od tego, chcemy swoje warunki podyktować i z takim nastawieniem tam jedziemy. Jednak abstrahując od składu, Raków prezentuje trochę inną piłkę niż my, więc trudno się odnosić do tego, jak łęcznianie będą grać przeciwko nam. Jeżeli mówimy o tym, ze gospodarze będą grali drugi mecz z rzędu, z rywalem teoretycznie silniejszym, to rzeczywiście może to jest jakieś podobieństwo. Ale my analizę opieramy raczej na meczach z innymi przeciwnikami - podkreśla trener biało-czerwono-białych.
Na zwycięstwo w Łęcznej ŁKS czeka już ponad 12 lat. 2 kwietnia 2011 roku ełkaesiacy wygrali 2:1 po dwóch golach Rafała Kujawy w doliczonym czasie gry drugiej połowy. Od tego czasu mierzyli się z Górnikami sześciokrotnie. Jeśli wygrywali, to tylko u siebie. A w 2021 roku przegrali z tym zespołem finał baraży o awans do PKO Ekstraklasy.
- W Łęcznej często grało się trudno. To trudny teren i w lidze od momentu przyjścia trenera Mamrota zaczęli punktować. Nie przegrywają oraz nie tracą dużo bramek. Co prawda nie strzelają też wielu, ale jak sam trener Mamrot powiedział po meczu w Opolu z Odrą: "nie stworzyli wielu sytuacji, tak naprawdę to tylko jedną, ale strzelili bramkę" - przyznał Moskal.
Mecz Górnika z ŁKS-em zakończy 26. kolejkę Fortuna I Ligi, która rozciągnięta została na sześć dni, ze względu na Święta Wielkanocne. To też nieco utrudniało przygotowania.
- Uważam, że termin meczu jest trochę niefortunny. Nie wiem akurat czemu tak jest. Co prawda Górnik grał Puchar Polski w środę, ale grywało się przecież mecze środa-sobota, czasem były spotkania w lany poniedziałek. Tym razem wypadło na wtorek. Trudno, będziemy musieli sobie z tym poradzić. Zawodnicy dostali niedzielę wolną. Trenowaliśmy w sobotę i poniedziałek - zdradził trener ŁKS-u.
Początek meczu w Łęcznej we wtorek 11 kwietnia o godzinie 20:30.
Czytaj również: Trener Ruch Chorzów po remisie: Oczekiwania są być może na wyrost