Gra o utrzymanie w PKO Ekstraklasie nabiera rumieńców. W Lubinie mogło się sporo wyjaśnić w walce o ligowy byt. Przed spotkaniem Zagłębie, ostatni bezpieczny zespół, miało dwa punkty przewagi nad Górnikiem, który otwierał strefę spadkową.
Od początku spotkania żadna z drużyn nie chciała ryzykować. Potwierdziły się przypuszczenia, że możemy być świadkami małych piłkarskich szachów.
W premierowej odsłonie kilka razy pod bramkami zrobiło się groźniej. Na pierwsze uderzenia czekaliśmy kwadrans. Jednak próby Jakuba Świerczoka i chwilę później Łukasza Łakomego były niecelne lub też dobrze interweniował Daniel Bielica.
W odpowiedzi przymierzył Daisuke Yokota, Sokratis Dioudis sparował próbę, po chwili głową uderzał Paweł Olkowski, golkiper zdołał wybić piłkę na korner. Jeszcze groźniej pod bramką Miedziowych było w 31. minucie. Dośrodkował z rzutu wolnego Erik Janza, piłka odbiła się od biodra Świerczoka i trafiła w poprzeczkę. Napastnik Zagłębia miał pokarać gości, a tymczasem był bliski samobójczego gola.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niecodzienne ogłoszenie szczęśliwej nowiny
W końcówce 1. połowy obie drużyny miał kolejne okazje, ale cały czas brakowało im precyzji i gole nie padły.
Po zmianie stron goście potrzebowali sześciu minut, aby zadać cios. Wówczas Janża dośrodkował z rzutu rożnego, a Emil Bergstrom strzałem z czterech metrów głową pokonał bramkarza.
Drużyna Jana Urbana mogła pójść za ciosem. W 54. minucie powinno być 0:2. Po akcji Olkowskiego i zamieszaniu niemal do pustej bramki uderzał Piotr Krawczyk, ale zablokował go Aleks Ławniczak. Po chwili po dograniu z kornera o centymetry pomylił się Rafał Janicki.
Prowadząc Górnik miał mecz pod kontrolą. Lubinianie niewiele potrafili zdziałać. Gospodarze grali w wolnym tempie, bez ikry. Z kolei zabrzanie czuli, że są w stanie zamknąć mecz. Stąd też czujny musiał być Dioudis. W 62. minucie Krawczyk w efektownym lobem w sytuacji sam na sam efektownym pokonał bramkarza, ale gol nie został uznany. Sędzia dostrzegł spalonego.
Trzy minuty później sędzia podyktował rzut karny dla Zagłębia. Arkadiusz Woźniak przy pierwszym kontakcie z piłką został nadepnięty przez Krawczyka. Sędzia wskazał na "wapno".
Kilka minut trwały analizy VAR. Sędziowie sprawdzali czy przed faulem nie było spalonego. Ostatecznie Krzysztof Jakubik podtrzymał decyzję. Do piłki podszedł Filip Starzyński. Pomocnik oddał fatalny strzał. Bielica rzucił się w lewy róg i odbił piłkę.
Zmarnowany rzut karny sprawił, że lubinianie przestali wierzyć w możliwość odrobienia strat. Dopiero w 79. minucie groźniej zrobiło się pod bramką gości. Janicki wybił piłkę sprzed linii i uratował drużynę. Po chwili skutecznie interweniował Bielica.
Górnik w doliczonym czasie, w ostatniej akcji dobił rywala. Po kontrze do pustej bramki z połowy boiska trafił Dani Pacheco.
Goście w tabeli PKO Ekstraklasy wydostali się ze strefy spadkowej. W niej znalazło się Zagłębie, które jeszcze nie tak dawno temu mogło czuć się bezpiecznie.
KGHM Zagłębie Lubin - Górnik Zabrze 0:2 (0:0)
0:1 - Emil Bergstrom 51'
0:2 - Dani Pacheco 90+10'
W 71. minucie Filip Starzyński nie wykorzystał rzutu karnego (Daniel Bielica obronił).
Składy:
KGHM Zagłębie Lubin: Sokratis Dioudis - Bartłomiej Kłudka, Bartosz Kopacz, Aleks Ławniczak, Jarosław Jach (65' Arkadiusz Woźniak) - Tomasz Makowski (65' Martin Doleżal), Marko Poletanović - Kacper Chodyna (58' Filip Starzyński), Łukasz Łakomy, Tomasz Pieńko (82' Tornike Gaprindaszwili) - Jakub Świerczok (58' Sasa Zivec).
Górnik Zabrze: Daniel Bielica - Boris Sekulić, Emil Bergstrom, Rafał Janicki,
Erik Janza (82' Mateusz Cholewiak) - Damian Rasak - Paweł Olkowski (82' Richard Jensen), Daisuke Yokota (82' Blaz Vrhovec), Dani Pacheco, Kanji Okunuki - Piotr Krawczyk (74' Szymon Włodarczyk).
Żółte kartki: Vrhovec, Pacheco, Włodarczyk, Szcześniak (Górnik).
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).
Czytaj także:
Warta bezdomna, prezydent stosuje uniki, a Poznań okrywa się wstydem
Nowy prezes Lechii nie traci wiary. "Jesteśmy w lepszej sytuacji niż większość polskich klubów"