Mirosław Kosowski (trener Motoru Lublin): To spotkanie dostarczyło sporo emocji. To był prawdziwy spektakl. Tyle sytuacji, bramek w jednym meczu nie zdarza się często. Mogę pogratulować moim zawodnikom, gdyż z wyniku 2:0 wyciągnęliśmy na 2:3. Zabrakło trochę szczęścia, ponieważ mogliśmy się pokusić o wygraną. Uważam, że z przebiegu gry obie drużyny zasłużyły na podział punktów. Mam nadzieję, że władze Lublina docenią to co pokazaliśmy w tym spotkaniu. Gratuluje gospodarzom, gdyż dla nich to także był ciężki pojedynek. Obie drużyny spisały się dobrze, pokazały wolę walki i zaangażowanie. Cieszę się z tego remisu.
Łukasz Gieresz (Motor Lublin): Z przebiegu gry mogliśmy ten mecz przegrać jeśli w pierwszej połowie padałaby jeszcze jedna bramka dla gospodarzy. Aczkolwiek mamy niedosyt, bowiem w 90. minucie trafiliśmy w słupek. Jakoś nie mamy szczęścia ostatnio w takich sytuacjach. Cieszymy się jednak z tego punktu. Przegraliśmy ostatnio trzy mecze z rzędu, ale w końcu udało się coś zdobyć.
Wojciech Białek (Motor Lublin): Pierwsze trzydzieści minut meczu to zdecydowana przewaga Stali. Potem zdobyliśmy kontaktowego gola, a w samej końcówce po serii rzutów rożnych kolejną i doprowadziliśmy do remisu. Uśmiechnęło się do nas trochę szczęścia. W drugiej połowie było już go nieco mniej, gdyż dwa razy trafiłem w słupek.
Janusz Białek (trener Stali Stalowa Wola): Emocji w tych zawodach było dużo. Od pierwszej do ostatniej minuty działo się sporo. Z racji tego, że graliśmy z sąsiadem w tabeli i to u siebie czuję niedosyt z tego powodu. Ten remis jest dla nas jak porażka. Oczekiwałem lepszej postawy moich zawodników, lepszej gry i zdecydowanie lepszego wyniku. Mam pretensje do zespołu za końcówkę pierwszej połowy. Zdekoncentrowaliśmy się w ostatnich minutach i straciliśmy dwa gole. Pierwszego gola straciliśmy w sytuacji, w której nie powinniśmy stracić. Zawodnik jest kryty, jest bramkarz w krótkim rogu, a piłka wpada do siatki. Druga bramka to już w ogóle historia. Podcięła ona nam skrzydła. Strzelić sobie gola w takim momencie meczu i w takich okolicznościach, to jest coś niemożliwego. W naszych szeregach panował zbyt duży bałagan. W drugiej połowie obie ekipy nie grały na remis, była otwarta gra, może trochę za odważna. Obie drużyny chciały wygrać. Goście stwarzali sobie sytuacje po naszych błędach. Aż nie chce mi się wierzyć, że moi obrońcy takie kiksy popełniali. Mam zastrzeżenia do gry, prowadzenia jej i skuteczności. Mieliśmy kilka okazji na gola, ale nie udało się więcej razy trafić do siatki.
Piotr Gilar (Stal Stalowa Wola): Strzelamy dwa gole, wszystko się niby dobrze układa a goście oddają jeden strzał na bramę w pierwszej połowie i doprowadzają do remisu. Ciężko cokolwiek powiedzieć. Druga połowa już bardziej wyrównana. Motor grał w tej części gry głównie z kontry. Nie wiem czego nam zabrakło w końcówce pierwszej odsłony meczu. Boli strata dwóch punktów, bowiem to był wygrany pojedynek.
Jacek Maciorowski (Stal Stalowa Wola): Jesteśmy frajerami. Daliśmy sobie wydrzeć dwa punkty mając z zasadzie już wygrany mecz. Praktycznie te dwie bramki w pierwszej połowie sami sobie strzeliliśmy. Gdybyśmy zdobyli jednego gola więcej, to mogłoby być inaczej. Równie dobrze mogliśmy też przegrać te zawody.