Łodzianie we wtorek wywalczyli jeden punkt w spotkaniu z Górnikiem Łęczna zamykającym poprzednią serię gier. Biało-czerwono-biali przegrywali od 17. minuty po bramce Egzona Kryeziu, lecz w doliczonym czasie gry drugiej połowy wyrównał Stipe Jurić i uratował punkt dla swojego zespołu.
- Ten mecz źle ułożył się dla nas od początku. Za dużo oddaliśmy pola rywalowi, który zaraz na początku miał groźną sytuację, wykorzystał ją i to miało wpływ na nasze poczynania. Wkradła się niepewność, nie tylko u zawodników linii obrony, ale też z przodu nie potrafiliśmy utrzymać piłki. Tak jak dwaj bokserzy w ringu - któryś na początku dostanie dwa ciosy i potrzebuje trochę czasu, żeby do siebie dojść i oddać. A jeśli przeciwnik by go trafił kolejnym, gdyby nam przeciwnik strzelił bramkę z karnego, to ciężko byłoby nawet ten punkt uratować - uważa trener ŁKS Łódź pytany na konferencji prasowej.
- Zawodnicy zaraz w szatni mówili, że trzeba cenić ten punkt i że to bardzo ważny punkt. Moja ocena jest podobna, aczkolwiek nie ukrywam, że byłem zły. Mie o to, że zdobyliśmy jeden punkt w takich okolicznościach, ale o to, że nawet po bramce strzelonej na 1:1 nie udało nam się strzelić jeszcze jednej. Od 65. minuty to był zespół, który przyjemnie się oglądało, a przede wszystkim widać było determinację w dążeniu do zmiany rezultatu i uważam, że nawet tak późno strzelona bramka nie wykluczała zdobycia następnej - dodał Kazimierz Moskal.
Dzień później Bruk-Bet Termalica Nieciecza nadrobiła zaległości z 23. kolejki Fortuna I Ligi i pokonała u siebie Puszczę Niepołomice 2:1. W ten sposób "Słonie" zrównały się punktami z drugim w tabeli Ruchem Chorzów i przeskoczyły Niebieskich w tabeli.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niecodzienne ogłoszenie szczęśliwej nowiny
- Byłbym daleki od wyciągania pochopnych wniosków, Puszcza prezentuje zupełnie inny styl niż my i jest to zespół przeciwko któremu trudno się gra, aczkolwiek mecz bardzo dobrze ułożył się dla niecieczan, którzy szybko strzelili bramkę. Oczywiście analizujemy przeciwnika i oglądamy jego poprzednie mecze, ale i proszę mi wierzyć, że nie zawsze się potwierdza, iż jeśli dany zespół gra z jakimś przeciwnikiem w określony sposób, to gra podobnie z nami - wyjaśnił trener Rycerzy Wiosny.
Moskal narzekał trochę na niewielki odstęp między meczami w Łęcznej i Niecieczy, przede wszystkim ze względu na długą podróż i powrót z Lubelszczyzny w środku nocy. Okazuje się, że najwięcej czasu na wypoczynek piłkarze będą mieć w sobotę po przyjeździe na teren Bruk-Betu Termaliki. A naładować baterie trzeba, bo przed ełkaesiakami kolejne energożerne spotkanie.
- Spodziewam się otwartego meczu z obu stron. Termalica po wygraniu zaległego meczu z Puszczą wyszła na drugą pozycję i podejmując lidera będzie chciała zrobić wszystko, żeby zmniejszyć dystans. To są właśnie mecze kluczowe. Jest ich kilka w tej rundzie - twierdzi Moskal.
- Tak samo jak w każdym meczu - są kluczowe momenty dla losów spotkania (na przykład rzut karny w Łęcznej obroniony przez Olka Bobka), tak samo to starcie w Niecieczy do takich zaliczam. Na pewno nie "decydujące", ale kluczowe pod każdym względem. Nie tylko dlatego, że to nasz bezpośredni rywal, lecz również ze względu na to, jak ten wynik może zadziałać na nas oraz na inne drużyny, które będą oczekiwać rezultatu - wytłumaczył trener lidera zaplecza PKO Ekstraklasy.
Z powodu kartek w spotkaniu na szczycie Fortuna I Ligi nie zagra Kamil Dankowski, zaś kontuzje wykluczają udział Nelsona Balongo i Mieszka Lorenca. Początek spotkania Bruk-Bet Termalica Nieciecza - ŁKS Łódź w niedzielę, 16 kwietnia o 12:40. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.
Czytaj również: Wisła - Stal: 15 minut i było po meczu