[tag=617]
[/tag]Arsenal FC przed swoim meczem 31. kolejki Premier League był pod dużą presją. Dzień wcześniej spotkanie wygrał bowiem Manchester City, który goni Kanonierów w tabeli.
Z kolei wydawało się, że West Ham United, zgodnie z wszelkimi prawidłami logiki, nie powinien mieć w tym pojedynku zbyt wiele do powiedzenia. Tak faktycznie było, ale zaskakująco krótko trwał ten okres.
Pierwsze 30. minut gości z The Emirates Stadium było imponujące. Po dziesięciu minutach drużyna prowadzona przez Mikela Artetę prowadziła 2:0 i wyglądała, jakby miała West Ham tego popołudnia rozwalcować.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Klich w nowej roli. Zobacz, jak sobie poradził
Później jednak do gry wszedł Lucas Paqueta. Brazylijczyk występujący w drużynie Młotów zachował się bardzo inteligentnie, wbiegając w wolną przestrzeń w pole karne. Tam czekała na niego noga Gabriela, która doprowadziła do upadku, a w efekcie rzutu karnego. Na gola zamienił go Benrahma i dał kontakt drużynie.
Po przerwie pierwszą poważną szansę faktycznie miał Arsenal. Sędzia podyktował "jedenastkę" dla gości za zagranie ręką. Do piłki podszedł Bukayo Saka, który jednak nie zdołał pokonać Łukasza Fabiańskiego. Polak nie musiał nawet interweniować, bo Anglik fatalnie przestrzelił.
Niewykorzystane sytuacje się mszczą, co udowodnił ten mecz. Trzy minuty po zmarnowanym karnym przez Sakę, gola na 2:2 strzelił Jarod Bowen. Skrzydłowy tym samym zapewnił swojemu zespołowi bardzo cenny jeden punkt.
West Ham United - Arsenal FC 2:2 (1:2)
0:1 Jesus 7'
0:2 Odegaard 10'
1:2 Benrahma 33'
2:2 Bowen 55'
Czytaj także:
Największa trauma Roberta Lewandowskiego. "To wciąż boli"
Absurd na MŚ. Szef FIFA wystawił Katarowi laurkę