Kolejny Polak w Premier League? To możliwe. Przyszłosezonowy beniaminek Burnley FC jest poważnie zainteresowany sprowadzeniem Kamila Grabary.
- Na pewno polscy bramkarze to w Anglii marka. Szczęsny, Fabiański czy Boruc przetarli szlaki, a Grabara podąża ich śladami. Kamil buduje swoją karierę. Jeśli Kompany zdecyduje się go ściągnąć, to może stać się tak dobry, jak oni - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty dziennikarz "Burnley Express", Dan Black.
Duńskie objawienie
W 2016 roku Kamil Grabara zyskał uznanie samego Juergena Kloppa i trafił do Liverpoolu. Jednak pobyt w The Reds dla młodego Polaka mógł się okazać sporym rozczarowaniem. Nigdy nie dostał tak naprawdę szansy, by pokazać pełnię swoich umiejętności. Sporo czasu spędzał na wypożyczeniach.
ZOBACZ WIDEO: Zaskakujące słowa Santosa na pierwszym zgrupowaniu. "Normalnie byś pomyślał - wariat"
I to właśnie po jego sezonie w Aarhus zainteresowała się nim FC Kopenhaga, która kupiła golkipera. A tam jego kariera już wystrzeliła.
- Kamil znajduje się w dobrym wieku, ma 24 lata. Trener chciałby zawodnika, który umie zarządzać sytuacją w polu karnym. Polak jest bardzo wysoki i może to robić - wyjaśnia Anglik.
Uwagę na Wyspach przykuł jego znakomity występ z Manchesterem City w Lidze Mistrzów. Polak był w stanie zachować czyste konto. W lidze zagrał tylko 16 meczów (byłoby ich więcej, gdyby nie złamanie kości twarzy, które wykluczyło go z gry na dwa miesiące). Nie pozbawiło go to jednak formy, bo w duńskich rozgrywkach schodził niepokonany w ponad połowie spotkań.
- Ma też doświadczenie z Ligi Mistrzów, zachował czyste konto przeciwko Manchesterowi City, co robi wrażenie. Dodatkowo jego transfer do Liverpoolu już za kadencji Kloppa jest godny uwagi, choć wprawdzie nie pograł w The Reds zbyt wiele, to otrzymał dobrą szkołę - tłumaczy Black.
Wielki konkurent
Jeśli Grabara trafi w przyszłym sezonie do beniaminka Premier League to wcale nie musi od razu wejść do pierwszego składu. Arijanet Muric w tym sezonie spisuje się znakomicie. Kosowianin bez wątpienia jest jednym z architektów awansu.
- Muric notuje znakomity sezon w wymagającej lidze. Był nieznany, popełnił kilka błędów na początku, co wywołało reakcje kibiców. Bardzo mocno rozwijał się w takcie sezonu, świetnie pracuje nogami. Na pewno pełnił bardzo dużą rolę w sukcesie Burnley. Drugi bramkarz Peacock-Farell także jest dobry, jego przyszłość jest niepewna ale Kompany będzie chciał dodać jeszcze jedną osobę do rywalizacji - ocenia ekspert.
- Premier League to kompletnie nowe zadanie. Muric na pewno będzie znajdował się pod coraz większa presją. Kompany ściągnie dla niego konkurencję, być może Kamila. Obaj najpewniej dostaną szansę i ten, który bardziej się będzie sprawdzał, po prostu wygra rywalizację - dodaje.
Dziennikarz zauważa także, że Polak nie jest jedynym bramkarzem, którym interesuje się trener Burnley - Vincent Kompany.
- Kamil to jedno z nazwisk, które jest łączone z Burnley. Nie jest jednak jedyny. Kompany pojechał do Danii, ale także do Francji badać rynek. Na pewno oglądał Kamila, był na kilku meczach ligi duńskiej, ale nie tylko tych drużyny Polaka - twierdzi Anglik.
Trener, który odmienił wszystko
Na koniec ubiegłego sezonu Burnley przeżyło wielkie rozczarowanie. W ostatniej kolejce rozstrzygnęło się to, kto spadnie z Premier League. Padło właśnie na tę ekipę, a jej dalsze losy stanęły pod znakiem zapytania.
Zdecydowano się postawić na młodego, ale zdolnego trenera. Vincent Kompany jeszcze trzy lata temu wciąż grał. Jednak 37-latek okazał się strzałem w dziesiątkę.
- Jest wielki, zarówno jako trener, jak i prywatnie. Tego właśnie Burnley potrzebowało. Podpisał pięcioletni kontrakt, więc miał raczej długoterminowe plany. Był w stanie mimo ogromnych zmian wypracować własną filozofię gry, kulturę. Wszyscy piłkarze błyskawicznie się do tego zaadaptowali, kupili jego pomysł. To mówi samo za siebie - ocenia.
Jak twierdzi Black, duży wpływ na Belga miała praca z Pepem Guardiolą, gdy Kompany był jeszcze zawodnikiem Manchesteru City.
- Jest wielki, zarówno jako trener, jak i prywatnie. Tego właśnie Burnley potrzebowało. Podpisał pięcioletni kontrakt, więc miał raczej długoterminowe plany. Był w stanie mimo ogromnych zmian wypracować własną filozofię gry. Wszyscy piłkarze błyskawicznie się do tego zaadaptowali, kupili jego pomysł. To mówi samo za siebie - ocenia.
Burnley gra tak dobrze, że pobiło rekord Championship. Awans do Premier League zapewnili sobie już na 7 kolejek przed końcem rozgrywek. Do tego nie przegrali w lidze aż od 22 spotkań.
- Burnley zapewniło sobie awans na siedem kolejek przed końcem Championship, co jest absolutnym rekordem. A wygrali tylko 1 z pierwszych 5 spotkań. Nikt takiego sukcesu nie oczekiwał, nawet sam trener. W tym roku celem było utrzymanie, a w następnym walka o awans. Sprowadził przecież aż 16 nowych zawodników, a i tak był w stanie to poukładać. Przegrali tylko dwa spotkania w tym sezonie - kończy Dan Black.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Zaczęli od wyrzucenia Polaka. Niesamowity powrót giganta futbolu