Obrońcy Alvesa atakują pokrzywdzoną. Nowy raport

Getty Images / Khalil Bashar/Jam Media/Getty Images / Na zdjęciu: Dani Alves
Getty Images / Khalil Bashar/Jam Media/Getty Images / Na zdjęciu: Dani Alves

Oskarżony o gwałt Dani Alves miał bardzo trudną sytuację przed procesem. Brazylijczykowi nie pomaga ciągła zmiana zeznań. Obrońcy byłego piłkarza jednak kontratakują i wytykają jedną nieścisłość pokrzywdzonej.

W tym artykule dowiesz się o:

30 grudnia ubiegłego roku Dani Alves miał dopuścić się gwałtu na młodej kobiecie w jednym z nocnych klubów. Początkowo wszystkiemu zaprzeczał, ale później zdecydował się zmienić zeznania.

Brazylijczyk twierdził, że do stosunku doszło, ale za zgodą obu stron. Tłumaczył się, że początkowo nie przyznał się do tego, bo chciał ukryć zdradę przed swoją żoną. Wokół jego wyjaśnień narosło jednak zbyt wiele nieścisłości.

W czwartek "Marca" opublikowała, że śledczy mają wątpliwości co do dwóch rzeczy. Brazylijczyk nie jest w stanie wytłumaczyć, skąd rany na kolanach młodej kobiety i odciski palców w całej toalecie. W wypadku tej pierwszej rzeczy Alves zmieniał wersję pojawienia się ran.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: podnosiła sztangę i nagle upadła. Przerażające wideo

Obrona piłkarza jednak kontraktuje. W programie "Y ahora Sonsoles" opublikowano wniosek sporządzony na życzenie prawników Alvesa. Chodzi o rzekomy pocałunek. "Obrona opisuje oświadczenia pokrzywdzonej jako niespójne, ponieważ raz potwierdzają, a raz zaprzeczają, że Dani Alves ją pocałował" - piszą w piśmie.

Prokuratura jednak nie wierzy w tłumaczenia oskarżonego. Wpływ na to może mieć fakt, że sam Alves zmienił swoje zeznania i na własną prośbę złożył aż pięć oświadczeń przed sądem. Obecnie były piłkarz przebywa w areszcie.

Czytaj więcej:
Najgorszy od trzech dekad? Madrycka gazeta podsumowuje Lewandowskiego