Po meczu 1/8 finału Ligi Konferencji Europy z Djurgardens IF (3:0) do badań antydopingowych wylosowany został Bartosz Salamon. Rutynowa kontrola miała zakończyć się formalnością, ale ostatecznie dała wynik pozytywny. Salamon początkowo mógł grać do momentu wyjaśnienia sprawy, ale ostatecznie UEFA postanowiła go zawiesić.
Z kwestią samego zawieszenia w Lechu Poznań byli pogodzeni, ale kontrowersje wzbudziło to, że na kilka godzin przed meczem europejska federacja poinformowała o wyroku w sprawie reprezentanta Polski. To pokrzyżowało plany trenera Johna van den Broma. Salamon był ważnym ogniwem defensywy poznańskiego zespołu.
Do sprawy tej w rozmowie z Interią odniósł się właściciel Lecha, Piotr Rutkowski.- To był dla nas cios. Bartek trenował do ostatniej chwili, był uwzględniony w planie taktycznym na mecz... - powiedział.
ZOBACZ WIDEO: Zaskakujące słowa Santosa na pierwszym zgrupowaniu. "Normalnie byś pomyślał - wariat"
Działacz uważa, że jego klub nie został potraktowany do końca sprawiedliwie. Nie bał się użyć mocnych słów.
- Czy samo zawieszenie Bartka mnie zdenerwowało? Nie, wiem jaki jest wynik próbki A jego testu. Ale timing tej decyzji był skandaliczny. Poczułem się oszukany. Zostaliśmy potraktowani jak... Nikt w UEFA nie potraktowałby w ten sposób Barcelony... - dodał Rutkowski.
Ostatecznie pierwszy mecz ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy Lech przegrał 1:4. W rewanżu Kolejorz pokonał ACF Fiorentinę 3:2.
Czytaj także:
Zaskoczenie! To on ma zostać nowym trenerem Rakowa Częstochowa
Gorąco w Hiszpanii. Wytykają to Lewandowskiemu