Były reprezentant Izraela ocenia przyszłość Papszuna. "Tu spełnią każde marzenie szkoleniowca"

Twitter / Na zdjęciu: Ori Uzan
Twitter / Na zdjęciu: Ori Uzan

- To byłoby interesujące - mówi Ori Uzan o przymiarkach polskiego trenera do izraelskiego klubu. Były reprezentant ocenia też gest Patryka Klimali i opowiada o wielkich protestach w Izraelu.

Głośno zrobiło się o Polakach w Izraelu. Najpierw w sobotę Patryk Klimala po strzelonym golu w meczu przeciwko Hapoelowi Jerozolima pokazał gest przypominający salut rzymski. Później tłumaczył, że chciał jedynie pozdrowić kibiców swojej drużyny. Z kolei w niedzielę pojawiły się w Polsce pierwsze doniesienia o zainteresowaniu Markiem Papszunem ze strony Maccabi Hajfa.

Klub zmierza po trzecie z rzędu mistrzostwo kraju i akurat poszukuje nowego trenera. Obecny odchodzi wraz z końcem sezonu do nowej drużyny. A zainteresowanie Polakiem w Izraelu potwierdził nam też jeden z izraelskich komentatorów.

O możliwym angażu Papszuna w czołowej izraelskiej ekipie i występach Klimali w Hapoelu Beer Szewa opowiada nam Ori Uzan. To doświadczony były obrońca m.in. Maccabi Hajfa i reprezentant Izraela. Obecnie jest trenerem i ekspertem izraelskiej stacji sport1. Angażuje się też społecznie i pojawia się na protestach przeciwko reformie sądownictwa (więcej TUTAJ). 
Maciej Siemiątkowski, WP SportoweFakty: Czy to możliwe, że przyszłego mistrza Izraela poprowadzi Polak?
Ori Uzan, były zawodnik Maccabi Hajfa, reprezentant Izraela:

Dlaczego nie? W Izraelu mówi się, że to możliwe, choć to podobno jedna z możliwych opcji. Nikt nie podaje jednak, że Papszun jest bardzo blisko. Widziałem, jak gra jego zespół i znam jego wyniki. To na pewno dobry i doświadczony trener, a Maccabi poszukuje następcy Baraka Bakhara.

ZOBACZ WIDEO: Ruszyła giełda nazwisk. Po kogo sięgnie lider?

Dlaczego obecny trener odchodzi?

Przechodzi do Crvenej Zvezdy Belgrad, bo to klub, który jako mistrz Serbii od razu zagra w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Mistrz Izraela zacznie od pierwszej lub drugiej rundy. W takim wypadku wcześniej zaczynasz sezon i musisz szybciej zamknąć skład. Najważniejsze mecze decydujące o grze w europejskich pucharach są w lipcu i sierpniu. Do tego dochodzi rywalizacja w lidze, a groźne może być Maccabi Tel Awiw, które przez trzy sezony z rzędu nie zdobyło mistrzostwa. Mają największy budżet w lidze i chcą odebrać tytuł Maccabi Hajfa.

Czy pana zdaniem to możliwe, że na tak trudną misję klub zatrudni Polaka?

Ależ on przecież w ostatnich latach radzi sobie bardzo dobrze! Dwa razy był wicemistrzem, a teraz zmierza po mistrzostwo - to doskonały wynik dla takiego klubu jak Raków. Jego zespół od lat radzi sobie w nowoczesnym ustawieniu z trójką środkowych obrońców.

Maccabi dotąd eksperymentowało z trenerami z zagranicy. Ostatni, Fred Rutten, nie podołał. Popadał w konflikty w klubie, nie przystosował się do izraelskiej mentalności. Jedynym zespołem, który regularnie trafia z obcokrajowcami na ławce, jest Maccabi Tel Awiw. Dobrym przykładem było ściągnięcie przez nich Jordiego Cruyffa. Ewentualne przyjście Papszuna byłoby interesujące. Dla niego to brzmi jak doskonały ruch. Maccabi Hajfa to czołówka w izraelskiej piłce, dwa razy z rzędu zdobyli mistrzostwo, idą po trzecie i grali w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Warunek jest jeden: on i działacze będą potrzebowali dużej cierpliwości.

Dlaczego?

Liga izraelska jest trudna, ale może nawet podobna do polskiej. W Hajfie drugie miejsce to porażka, szczególnie po tak dobrej kadencji Bakhara. Pierwszy raz klub w Izraelu w jednym sezonie może mieć na koncie grę w fazie grupowej Ligi Mistrzów i zdobyć mistrzostwo. Nowy trener wejdzie w bardzo duże buty po poprzedniku.

Tu spełnią każde marzenie szkoleniowca, będzie miał bazę na europejskim poziomie i świetnych kibiców, którzy co mecz zapełniają 33-tysięczny stadion. Kiedy wygrywasz, jest festiwal. Po porażce pojawiają się problemy. Każdego dnia są tu co najmniej trzy programy o piłce w radiu, po każdym meczu trzygodzinne studia, miasto uwielbia piłkę i swój klub. Trzeba udźwignąć presję. Hajfa to piękne miasto, na początku czujesz się jak u siebie, a potem wszystko zależy od wyniku.

Oczekiwania wobec następcy są bardzo wysokie.

Maccabi uwielbia atakować i musi cieszyć grą kibiców, którzy zapełniają stadion. Nikt nie zapomina przy tym o obronie, ale strzelanie goli jest kluczowe. To klub, który woli wygrać 4:2 niż 2:0. Papszun będzie musiał się do tego zaadaptować. Wiem, że Raków nie zawsze tak gra, ale to zespół z mniejszym budżetem i mniejszym stadionem. Kiedy nie jesteś Legią lub Lechem radzisz sobie inaczej. Ale Maccabi Hajfa to jeden z największych klubów w Izraelu. W Rakowie Papszun potwierdził, że zasługuje na kolejny krok. Jestem ciekawy, czy tak się stanie.

W sezonie 2004/05 pan sam zdobył mistrzostwo z Maccabi Hajfa. 

Wtedy grałem tylko do stycznia, a potem wypadłem przez kontuzję. Żałuję, że nie zdążyłem zagrać na nowym stadionie. Nie doczekałem się tego też pracując później jako asystent trenera. Nie miałem szansy pracować na arenie Samiego Ofera. Ona zmieniła izraelski futbol. Bez względu na dzień tygodnia stadion zapełnia się niemal do ostatniego miejsca. To coś wyjątkowego.

Jak odnajduje się pan w nowej roli? Rozwija się pan jako trener i ekspert telewizyjny.

W ostatnim roku nie trenowałem i pojechałem do Kataru na mistrzostwa świata jako komentator. Przypadła mi też praca przy finale. W każdą sobotę komentuję mecz, izraelska liga jest dla mnie szczególna. To fajna pozycja do pracy przy piłce, ale byłemu zawodnikowi brakuje meczowej adrenaliny. Dlatego zacząłem biegać, mam za sobą już pierwszy maraton. Zacząłem podczas pandemii i trzymam się tego do teraz. Po zakończeniu kariery udało mi się wypełnić pustkę.

Jak z tej perspektywy ocenia pan występy Patryka Klimali, napastnika Hapoelu Beer Szewa?

Przyszedł na pozycję, na której Hapoel miał deficyt. Astrit Selmani sobie nie poradził, więc Klimala był w dobrej sytuacji. On ma to coś, ale nie czuję, by miał już wystarczająco dobre schematy z resztą drużyny. Widać w nim potencjał, ale przyszedł po przerwie od gry, MLS akurat skończyło granie i potrzebuje czasu, by pokazać pełnię umiejętności. Przy zmianie kraju i ligi potrzeba cierpliwości. Już widać, że dobrze pressuje, cały czas jest w ruchu i dochodzi do wielu sytuacji. Ostatnio strzelił nawet niezłego gola.

A po nim rozpętała się afera, bo pokazał gest bardzo podobny do salutu rzymskiego.

Nie wyglądało to dobrze. Wierzę, że zrobił to nieświadomie. Klub sprawnie zareagował i od razu wyjaśnili sytuację, że nie miał tego na myśli. Ale takie gesty są głupie. Wierzę, że następnym razem czegoś takiego nie zrobi. Wiemy, co ten gest znaczy szczególnie dla Izraela i Polski. Nie znam go, chcę wierzyć, że nie miał tego na myśli i to ostatni raz, kiedy go pokazał po bramce. Sam gol był piękny i powinniśmy mówić o nim.

Zabiera pan też głos na polityczne tematy. Ostatnio mocno zaangażował się pan w protesty przeciwko zmianom w sądownictwie. To rzadka sytuacja, by ludzie sportu zabierali głos w tak ważnych sprawach.

Robię to dla trójki moich dzieci i ojca, który jest wojskowym. On też jest zaniepokojony tą sytuacją. Nowy rząd chce zmienić zasady demokracji i mieć większą kontrolę nad Sądem Najwyższym. Przy tej okazji dużo rozmawiamy o Polsce i Węgrzech, które przeprowadziły podobne reformy. Obecny rząd chce tego samego w Izraelu. Ja chcę, by moje dzieci dorastały w społeczeństwie, w którym sąd będzie na tyle silny, by im pomóc. Jeśli nie ma równego podziału władzy, pojawiają się problemy. Potwierdza to historia. Robimy, co możemy, by nasze dzieci dorastały w demokratycznym kraju. W swoich opiniach nikogo nie atakuję, mówię, co myślę i chodzę na demonstracje.

Ori Uzan na proteście przeciwko reformie sądownictwa proponowanej przez izraelski rząd (źródło: Twitter.com/OriUzan)
Ori Uzan na proteście przeciwko reformie sądownictwa proponowanej przez izraelski rząd (źródło: Twitter.com/OriUzan)

Jak wygląda sytuacja obecnie?

Co sobotę w centrum każdego dużego miasta w Izraelu są demonstracje. Blisko 400-500 tysięcy ludzi wychodzi na ulice. Rząd wstrzymał pracę nad reformą i mówi, że rozmawia z opozycją. Czekamy. Niektórzy przedstawiciele rządu mówią, że będą kontynuować wprowadzanie nowego prawa. Wierzę, że znajdziemy rozwiązanie i demokracja w Izraelu pozostanie silna.

rozmawiał Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj też:
Rafał Gikiewicz: Z Polski wyjeżdżałem jako nikt
Media: Dawid Kownacki wybrał nowy klub

Komentarze (1)
avatar
pitulian
26.04.2023
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Niech go szlag trafi !!! I jego rodzine