W środę poznaliśmy nazwisko trenera, który od nowego sezonu poprowadzi drużynę Rakowa Częstochowa. Będzie nim Dawid Szwarga, dotychczas pełniący funkcję asystenta Marka Papszuna. Podczas konferencji prasowej właściciel Rakowa Michał Świerczewski był w bardzo dobrym humorze.
Jeszcze przed rozpoczęciem konferencji któryś z obecnych w sali dziennikarzy przywołał twitterowy wpis Zbigniewa Bońka, który napisał inicjały "DS". "Dariusz Szpakowski" - rzuciła żartem inna z osób obecnych w salce konferencyjnej, co wywołało śmiech. Zareagował na to Świerczewski.
- Prezes Boniek wbrew pozorom wcale nie ma takiej złej skuteczności. Myślę, że troszeczkę jest hejtowany, a zupełnie niepotrzebnie, bo całkiem dobre ma osiągnięcia, jeśli spojrzymy na to, do czego w życiu doszedł - powiedział właściciel częstochowskiego klubu.
ZOBACZ WIDEO: Ruszyła giełda nazwisk. Po kogo sięgnie lider?
Odniósł się także do ewentualnej współpracy pomiędzy Bońkiem i Papszunem. - Dzisiaj jak jechałem do państwa na tę konferencję, to wpadłem na taką myśl, że gdyby Marek Papszun biegle władał językiem włoskim, to spokojnie znalazłby miejsce w Serie A. Teraz tak pomyślałem, czy właśnie w duecie ze Zbigniewem Bońkiem nie mogliby stworzyć teamu trenerskiego? - kontynuował.
- Prezes Boniek mógłby wtedy udowodnić, że jeśli chodzi o "trenerkę" tak mu źle nie idzie. Może rzucimy takie wyzwanie do prezesa? - dodał. Wtedy z sali padło pytanie, czy Boniek dogadałby się z Papszunem. Świerczewski nie miał najmniejszych wątpliwości.
- Nie. Dwa zbyt mocne charaktery. Daję im 24 godziny i pozamiatane (śmiech) Z całym szacunkiem dla Zbigniewa Bońka, różnica wieku by zrobiła swoje i trener Papszun wyszedłby z tego zwycięsko - zakończył.
To nawiązanie do medialnego konfliktu na linii Papszun - Boniek i rozmów odnośnie ich trenerskich umiejętności. Boniek zarzucał szkoleniowcowi Rakowa brak sukcesów w europejskich pucharach, a ten drugi przypominał mu wpadkę w roli selekcjonera reprezentacji Polski.
Czytaj także:
W Hiszpanii huczy. Messi miał postawić warunek. Ma dotyczyć "Lewego"
Rafał Gikiewicz: Z Polski wyjeżdżałem jako nikt