Dwie bramki padły w Białymstoku. Niemal pewna utrzymania w PKO Ekstraklasie Jagiellonia podzieliła się punktami ze Śląskiem Wrocław.
Po spotkaniu gospodarze czuli niedosyt. Wprawdzie to goście jako pierwsi zdobyli gola, ale to miejscowi mieli więcej okazji. Do remisu udało się doprowadzić po rzucie karnym. - Nie jesteśmy zadowoleni z remisu, bo chcieliśmy wygrać. Każdy mecz ma jednak swój scenariusz. W trakcie pierwszej połowy mieliśmy okazje na początku. Z Wartą Poznań wszystko wpadało, a teraz tak nie było. Suma szczęścia równa się zero - powiedział opiekun Jagiellonii Adrian Siemieniec, cytowany przez klubowy portal.
- W pierwszej połowie mimo kontroli nad spotkaniem i niezłej gry w piłkę, straciliśmy gola. Potem nieco zgubiliśmy pewność siebie. W przerwie skorygowaliśmy pewne rzeczy po to, aby wrócić do meczu. Nie zawsze da się wygrać. Ważne było uniknięcie porażki. Każdy, kto obserwuje tabelę, to wie, że dziś nie mogliśmy przegrać - podsumował szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zaryzykował i się udało! Cudowny gol w Niemczech
Podobne odczucia miał szkoleniowiec Śląska, Jacek Magiera. Wrocławianie w PKO Ekstraklasie znajdują się w bardzo trudnej sytuacji. - Czujemy niedosyt, bo do przerwy prowadziliśmy. Zagraliśmy dobry ostatni kwadrans pierwszej części, Yeboah wygrywał pojedynki z obrońcami Jagiellonii - powiedział trener gości.
- W drugiej połowie zostaliśmy zepchnięci do defensywy. Był rzut karny po indywidualnym błędzie, co boli. Mogliśmy się ustrzec tej pomyłki. Potem były dwie, trzy sytuacje do strzelenia gola dla nas. Próbowali Samiec-Talar, Exposito. Zabrakło większej liczby wygrywanych pojedynków w polu karnym przeciwnika. Będziemy walczyć w najbliższych spotkaniach o minimum sześć punktów, które mogą dać nam utrzymanie - ocenił potyczkę trener wrocławskiej drużyny.
Czytaj także:
Najefektowniejsi w 29. kolejce Fogo Futsal Ekstraklasy (wideo)
Oficjalnie: potężna kara dla Filipa Mladenovicia