Manchester City pozornie nie miał łatwej przeprawy z broniącym się przed spadkiem Leeds United. Spotkanie bowiem zakończyło się wynikiem 2:1 dla gospodarzy. Fakt jest jednak taki, że spokojnie w 83. minucie mogło być już 3:0.
Wówczas rzut karny dostali "Obywatele". Do piłki podszedł Ilkay Gundogan, który mógł dzięki temu skompletować hat-tricka. Niemiec spudłował, a kilka minut później gola kontaktowego dla "Pawi" strzelił Rodrigo. Na tym się jednak skończyło, a trzy punkty zostały w Manchesterze.
Wydaje się, że paradoksalnie największą niespodzianką tego popołudnia jest wygrana... Chelsea. Londyńczycy zdołali na wyjeździe pokonać Bournemouth 3:1, dzięki czemu przełamali fatalną passę meczów pod wodzą Franka Lamparda.
Drugi mecz z rzędu przegrała z kolei Aston Villa prowadzona przez Unaia Emery'ego. Na jej drodze stanęła ekipa dowodzona przez Julena Lopeteguiego, która odbiła się po porażce 0:6 z Brighton and Hove Albion. "Wilki" wygrały z Villą 1:0.
Zwycięstwo udało się także zanotować Tottenhamowi, choć trudno mówić tu o wielkim przełamaniu, bo gra była daleka od idealnej. "Spurs" wygrali skromnie (1:0) z Crystal Palace na własnym stadionie.
Manchester City - Leeds United 2:1 (2:0)
AFC Bournemouth - Chelsea FC 1:3 (1:1)
Tottenham Hotspur - Crystal Palace 1:0 (1:0)
Wolverhampton Wanderers - Aston Villa 1:0 (1:0)
Czytaj także:
Największa trauma Roberta Lewandowskiego. "To wciąż boli"
Absurd na MŚ. Szef FIFA wystawił Katarowi laurkę
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zaryzykował i się udało! Cudowny gol w Niemczech