"Kompromitacja". Gęstnieje atmosfera wokół skandalu w Częstochowie

Emocje po zdobytym mistrzostwie Polski uderzyły do głów piłkarzy Rakowa. Napastnik ordynarnie zwrócił się do prezydenta Częstochowy, a kapitan w dość mocnych słowach przypomniał mu o złożonej obietnicy.

Maciej Siemiątkowski
Maciej Siemiątkowski
Vladislavs Gutkovskis Newspix / Adam Starszynski / PressFocus / Na zdjęciu: Vladislavs Gutkovskis
Do historii polskiej piłki przeszedł kolejny wyjątkowy bohater. To Raków Częstochowa, który w cztery sezony od awansu do Ekstraklasy zdobył mistrzostwo. W tak krótkim czasie mocno zagroził krajowym potęgom pokroju Legii Warszawa i Lecha Poznań, którym od trzech lat sprząta tytuły sprzed nosa. Od awansu zespół zdobył dwa puchary Polski, a w niedzielę do gabloty dołożył mistrzostwo. Choć sytuacja w minionej kolejce piłkarskiej zmieniała się jak w kalejdoskopie.

Najgłośniej jest jednak o wydarzeniach podczas fety. Do ogrodzenia, przy którym czekali kibice, podszedł napastnik Rakowa Vladislavs Gutkovskis. Łotysz chwycił za megafon i zaprosił kibiców do chamskiej przyśpiewki. - **** ci w **** Matyjaszczyk! c*** ci w d*** Matyjaszczyk! - krzyczał. To atak w stronę prezydenta Częstochowy Krzysztofa Matyjaszczyka. Za złe miał mu najprawdopodobniej wydłużające się oczekiwanie na nowy stadion, który spełniałby warunki gry w rozgrywkach UEFA.

ZOBACZ WIDEO: Sensacyjna oferta dla Polaka? "Ktoś go proponuje"

Swoje trzy grosze dołożył kapitan drużyny Tomas Petrasek. "Panie Prezydencie, j**** politykę. Ale cztery lata temu pan mi obiecał, ze będzie pan wspierać nas, ile będzie można. Prosimy o więcej! Nowy stadion dla Rakowa!" - napisał pod gratulacjami od Matyjaszczyka na Facebooku.

"To jest kompromitacja"

Stadion to kwestia od dawna dzieląca kibiców Rakowa i władze miasta. Ci jak najszybciej chcieliby dla swojego klubu nowy obiekt z większą liczbą miejsc i krytymi trybunami. Obecny ma pięć i pół tysiąca miejsc, a kryta jest tylko jedna z czterech trybun. W zeszłym roku UEFA przyznała mu trzecią kategorię. To pozwala jedynie na rozgrywanie wszystkich rund eliminacyjnych Ligi Konferencji i Ligi Europy. Gdyby mieli grać w IV rundzie el. Ligi Mistrzów lub fazie grupowej którychś z rozgrywek, trzeba będzie mecz zorganizować poza Częstochową. Na ten wypadek Raków zgłosił arenę w Sosnowcu.

To sprawia, że w niedzielę dwójce piłkarzy ulało się pod wpływem emocji. W bardziej dyplomatycznych słowach na ten temat wypowiedział się miesiąc temu trener Marek Papszun.

- Infrastruktura jest naszą piętą achillesową - przyznał na konferencji, na której ogłosił odejście z klubu. - Drużyna, która gra regularnie i będzie rywalizowała w tym roku w europejskich pucharach, nie może grać na wyjeździe. To jest kompromitacja. Miasto i zarządzający muszą to wziąć na klatę i spróbować coś z tym zrobić - dodał.

W Ekstraklasie Raków pod tym względem wyszedł na prostą. Dwa lata temu przeniósł się z Bełchatowa na swój obiekt w Częstochowie. U siebie grał też mecze eliminacyjne europejskich pucharów. Jednak teraz, kiedy znów blisko jest spełnienia marzeń o wejściu do fazy grupowej, na nowo rozgorzała debata o stadionie nieprzystającym do mistrza Polski.

Kibice i ludzie związani z klubem znów wypominają władzom miasta opieszałość w modernizacji obiektu. A w zasadzie budowaniu nowego, bo zarząd Rakowa i przedstawiciele władz Częstochowy potwierdzają, że nowy obiekt, który spełni najważniejsze wymogi UEFA, ma powstać w nowym miejscu.

Przy okazji przypominają o niezadowalającym wsparciu finansowym. Od 2014 roku, kiedy właściciel sieci sklepów z elektroniką, Michał Świerczewski, przejął klub, tak wyglądały środki przeznaczone dla Rakowa na promocję miasta przez sport:
  • 2014 (2. Liga): 200 tys. zł
  • 2015 (2. Liga): 700 tys. zł
  • 2016 (2. Liga/ 1. Liga): 1,5 mln zł
  • 2017 (1. Liga): -100 tys. zł 
  • 2018 (1. Liga): 850 tys. zł
  • 2019 (1. Liga/ Ekstraklasa): 1,8 mln zł.
  • 2020 (Ekstraklasa): 0
  • 2021 (Ekstraklasa): 1,5 mln zł
  • 2022 (Ekstraklasa): 1,7 mln zł

Alarmująco wyglądają kwoty za 2017 i 2020 rok. Tamten zakończył się na minusie, ponieważ miasto rozwiązało z klubem umowę o promocji po skandalicznym zachowaniu kibiców na meczu w Chorzowie. Wtedy pseudokibice Rakowa wyrwali z trybun krzesełka i obrzucili nimi ochronę i policjantów, którzy wkroczyli na stadion. Kilkunastu chuliganów aresztowano. Trzy lata później Raków zbojkotował przetarg po tym, jak okazało się, że ucięto dużą część z kwoty ustalonej na promocję. Miało być to ok. 500 tys. złotych.

W ostatnich latach Raków obok żużlowego Włókniarza zgarnia większość miejskiej kasy przeznaczonej na promocję przez sport. Jednak solą w oku kibiców nadal są inne dotacje. W tych na 2023 na szkolenie z puli niemal czterech milionów złotych Raków dostał zaledwie 130 tys. Z kolei z puli miliona złotych dla klubów na wysokim poziomie sportowym nie dostał ani złotówki.

Tymczasem I-ligowa Skra dostała milion złotych. Przy okazji na terenie jej stadionu już trwa modernizacja. Na nią miasto przeznaczyło najpierw 1,2 mln złotych z budżetu obywatelskiego, a później pięć milionów z "Polskiego Ładu".

Pod koniec zeszłego roku pytanie "co z tym stadionem?" zadał władzom Częstochowy Polsat Sport.

- Szukamy z klubem lokalizacji dla obiektu - odpowiedział Piotr Grzybowski, wiceprezydent miasta.

Druga sprawa to środki zewnętrzne. Bez nich - według władz Częstochowy - nie da się zbudować solidnego obiektu.

- Możliwości inwestycyjne miasta to z jednej strony posiadane środki, a z drugiej możliwości pozyskania środków zewnętrznych, jak na przykład budżety europejskie, bądź centralne. Jeśli dziś te europejskie są zablokowane, bo Warszawa "kłóci się" z Brukselą, to póki to się nie zmieni, trudno mówić, że one zostaną wykorzystane - tłumaczył w rozmowie z WP SportoweFakty prezydent Matyjaszczyk (więcej TUTAJ).

Santos nie był oczarowany

Przez lata dużo zmieniło się w relacjach Rakowa z miastem. Na stronie klubowej nie ma już polemiki z decyzjami urzędu odnośnie przeznaczania miejskiej kasy na promocję przez sport. Właściciel i zarząd postawili na rozmowy, które mają odbywać się w coraz przyjaźniejszej atmosferze.

W lutym Wojciech Cygan, przewodniczący rady nadzorczej Rakowa, opowiadał w "Misji Sport" o odwiedzinach selekcjonera, Fernando Santosa na ich stadionie. - Nie był oczarowany - przyznał. Po chwili zdradził, że cały czas rozmawiają z miastem o nowym obiekcie.

Najnowsze informacje w tej sprawie przekazał zaraz po awansie nowy prezes, Piotr Obidziński. - Na każdym szczeblu władzy jest wola do tego, by nowy obiekt powstał - opowiadał w rozmowie z Meczykami.

- Teraz jest czas, by powiedzieć "sprawdzam" - uzupełnił.

Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj też:
"Rzeźnik" z Kobyłki. Od niedzieli mówi o nim cała Polska
Kolejny gigant zainteresowany Zielińskim. To mógłby być hit

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×