Eden Hazard - najgorszy transfer w historii?

Getty Images / Diego Souto / Na zdjęciu: Eden Hazard
Getty Images / Diego Souto / Na zdjęciu: Eden Hazard

Eden Hazard do Realu Madryt przychodził jako następca Cristiano Ronaldo. Dziś 115 mln euro wydane na Belga wydaje się pieniędzmi wyrzuconymi w błoto. Królewscy walczą o finał Ligi Mistrzów, a wart fortunę piłkarz nie podnosi się z ławki rezerwowych.

Real Madryt w 2018 roku stanął przed niezwykle trudnym zadaniem. Władze "Królewskich" musiały znaleźć piłkarza, który wejdzie przynajmniej do połowy w buty, które po swoim odejściu zostawił Cristiano Ronaldo.

Wybrankiem do tej roli miał być Eden Hazard. Transfer Belga był jednak wówczas niemożliwy, bo Chelsea ani myślała go sprzedawać. Rok później udało się przekonać Londyńczyków do sprzedaży swojej gwiazdy za 115 milionów euro. Na Hazarda w Madrycie czekała koszulka z numerem siedem i 50 tysięcy kibiców na jego prezentacji. Dodatkowo miał w rękawie jeszcze jeden atut.

Wymarzony transfer Zidane'a

Zinedine Zidane jeszcze przed przyjściem Hazarda do Madrytu nie raz dawał jasno do zrozumienia, że Belg jest u niego na samym szczycie listy piłkarzy, z którymi chciałby w przyszłości pracować.

"Pozyskanie Edena Hazarda stało się dla Zinedine'a Zidane'a niemal obsesją" - pisała w maju 2019 roku madrycka "Marka", czyli zdecydowanie najlepiej poinformowana w kwestiach Realu Madryt hiszpańska gazeta.

ZOBACZ WIDEO: Sensacyjna oferta dla Polaka? "Ktoś go proponuje"

Sam Zidane'a również nie ukrywał swojego olbrzymiego podziwu dla umiejętności, jakimi dysponuje Eden Hazard. Niejako pilotował jego transfer, a kolejnymi wypowiedziami pokazywał, że Belg będzie miał u Francuza, jak w domu.

- Hazard to zawodnik, którego zawsze oceniałem bardzo wysoko, już gdy grał we Francji i widziałem wiele jego meczów. Jest fantastycznym graczem - mówił na jednej z konferencji prasowych w maju 2019 roku.

Kilka tygodni później przyjście Hazarda się zmaterializowało, a marzenie Zidane'a spełniło. Real zapłacił za Belga rekordowe, jak na siebie 115 milionów euro. Wraz z najdroższym transferem w historii klubu przyszły także wielkie oczekiwania.

Te potwierdza także drabinka płac Realu Madryt. Hazard na mocy podpisanego przez siebie w lipcu 2019 roku kontraktu inkasuje 15 milionów euro netto rocznie. To stawia go na czele listy płac w całym klubie.

Jego przewaga nad "goniącymi" jest gigantyczna. Plasujący się ex equo na drugim miejscu Karim Benzema i Toni Kroos zarabiają bowiem około 11,5 miliona euro netto rocznie. Porównywanie wkładu w drużynę jest tu zbędne, a przy pensji Hazarda można jedynie złapać się za głowę. Chociaż jasne jest, że w 2019 roku były podstawy, aby zaoferować mu takie pieniądze. Oczekiwań jednak z różnych powodów nie spełnił.

Gole, asysty? Nie, wizyty u lekarzy

Gdy w 2019 roku Eden Hazard przychodził do Realu Madryt kojarzył się z piłkarzem, który sam robi na murawie gigantyczną różnicę. Belg potrafił zarówno strzelić, jak i dograć piłkę koledze na nos, a gdy trzeba było minąć także kilku rywali błyskotliwym dryblingiem.

Wydawało się, że właśnie tego potrzebuje drużyna prowadzona przez Zidane'a do zdobywania kolejnych trofeów. Wszystko składało się w bardzo spójną całość, a wisienką na torcie miały być zachwyty nad grą Hazarda.

Problem jednak jest w tym, że podczas niespełna czteroletniej przygody z Realem Madryt Belg zagrał w zaledwie 75 spotkaniach. Strzelił w nich zaledwie siedem goli oraz asystował 12 razy. Zdecydowanie "lepiej" wyglądają statystyki wizyt w gabinetach lekarskich.

Hazard w Realu jest już łącznie od 1408 dni. W tym czasie przez różnego rodzaju urazy nie był dostępny dla trenerów przez 500 dni. Łącznie z powodu problemów ze zdrowiem opuścił 78 spotkań, a więc o trzy więcej niż udało mu się zagrać.

Nie wszystko z pewnością w przypadku kłopotów natury fizycznej zależało od Belga, ale są rzeczy, na które z pewnością miał wpływ. Taką jest, chociażby jego waga, a co za tym idzie sylwetka piłkarza.

Jednym z obrazków, jakie będzie miał kibic Realu Madryt po tym, jak Belg z tego klubu już odejdzie, będzie Hazard, który na swoją prezentację w nowym, podobno, wymarzonym klubie przyjechał z wyraźną nadwagą. Taki widok to była wręcz codzienność na treningach Realu, jeśli wyjątkowo skrzydłowy był zdrowy.

- Przybyłem z nadwagą w 2019 roku? Ale to zawsze się zdarzało. W sezonie pracuję i gram w piłkę nożną, ale kiedy mam 3 tygodnie wolnego, odpoczywam. Nie zmienię się - mówił w wywiadzie dla "Marki".

Być może, to właśnie jest, a raczej był, jego największy problem po przybyciu do Realu. W Madrycie nie udało mu się osiągnąć choćby kilku procent profesjonalizmu, który gwarantował sukces Cristiano Ronaldo. Miał być jego następcą, a stał się jedynie spadkobiercą koszulki z numerem siedem za 115 milionów euro.

W czasie gdy Hazard jest w Realu, zespół zdołał wygrać osiem trofeów. Do żadnego z nich najdroższy piłkarz w historii klubu się wydatnie nie przyczynił. Kolejna szansa na pokazanie się światu nadejdzie w półfinale Ligi Mistrzów.

"Los Blancos" staną naprzeciw Manchesteru City w półfinale tych prestiżowych rozgrywek. Pierwszy mecz rozegrany zostanie we wtorek 9 maja, a udziału Hazarda ponownie trudno oczekiwać. Transmisję przeprowadzi Polsat Sport Premium 1, a relacja tekstowa na żywo na WP SportoweFakty.

Rafał Sierhej, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Największa trauma Roberta Lewandowskiego. "To wciąż boli"
Absurd na MŚ. Szef FIFA wystawił Katarowi laurkę

Komentarze (0)