Śląsk Wrocław z przełamaniem! WKS wciąż walczy o ligowy byt

PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Patryk Janasik i Aleksander Pawlak
PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Patryk Janasik i Aleksander Pawlak

Mecz z Wisłą Płock był dla Śląska Wrocław prawdziwą batalią o życie. Wrocławianie stali nad przepaścią i potrzebowali zwycięstwa. W przypadku porażki z Nafciarzami spadliby z ligi.

Obecny sezon jest koszmarny dla kibiców Śląska Wrocław. Przed jego startem raczej nikt nie spodziewał się, że WKS będzie miał takie problemy z pozostaniem w Ekstraklasie. Beznadziejna dyspozycja zespołu doprowadziła do momentu, w którym rywalizacja z Wisłą Płock byłą istną grą o życie.

W przypadku porażki z Nafciarzami zespół z Dolnego Śląska pożegnałby się z najwyższym poziomem rozgrywkowym. Mogło się wydawać, że taka odpowiedzialność na zawodnikach będzie mogła spętać im nogi. Okazało się jednak, że gracze Jacka Magiery dość dobrze weszli w spotkanie.

Szczęściem wrocławian chyba było to, że trafili na Wisłę, która w ostatnim czasie nie prezentuje się zbyt dobrze i niespodziewanie sama wplątała się w walkę o utrzymanie. Przed tym meczem płocczanie mieli zaledwie pięć punktów więcej niż ich rywalem i ewentualna porażka mogła narobić im kłopotów.

ZOBACZ WIDEO: Co z przyszłością Zielińskiego? "Jeden trener do niego wydzwania"

Widać było po graczach z Płocka, że ich forma nie idzie w górę. Początek spotkania zdecydowanie należał do gospodarzy z Wrocławia, którzy jednak mieli problemy z kreowaniem groźnych sytuacji pod bramką. Pierwsze niebezpieczeństwo stworzył Petr Schwarz. Uderzenie Czecha z dystansu wybronił jednak Krzysztof Kamiński.

Wrocławianie przeważali przez pierwsze 30 minut, ale to ich rywale jako pierwsi umieścili piłkę w siatce. Zawodnicy Wisły raz pojawili się w polu karnym rywala i najpierw obili słupek bramki Michała Szromnika, a po chwili za sprawą strzału Bartosza Śpiączki zdobyli bramkę, z której bardzo się cieszyli.

Na odpowiedź gospodarzy nie musieliśmy jednak długo czekać. Już po kilku minutach świetnym uderzeniem z dystansu popisał się Nahuel Leiva i przy tej próbie bramkarz gości nie miał już szans. Do przerwy nie działo się już nic ciekawego i po 45 minutach mieliśmy remis 1:1.

Po zmianie stron oglądaliśmy już bardziej wyrównane zawody i wtedy dla odmiany jako pierwsi do siatki trafili wrocławianie. Sprawcą całego "zamieszania" był John Yeboah. Najpierw Niemiec wyszedł sam na sam z bramkarzem i nie zdołał go pokonać. Po chwili jednak skrzydłowy dostał okazję do poprawy i wtedy po zgraniu piłki przez Erika Exposito zdołał strzałem głową umieścić piłkę w bramce.

Po drugim trafieniu dla Śląska goście poczuli, że muszą zaatakować. W związku z tym więcej czasu spędzali na połowie rywali, ale niewiele z tego wynikało. Michał Szromnik nie musiał zbyt często interweniować, a około 10 minut po drugim golu gracze z Wrocławia dostali prezent od Rzeźniczaka.

Kapitan Nafciarzy najpierw obejrzał żółtą kartkę na starcie słowne z przeciwnikiem, a po kilku minutach sfaulował Erika Exposito i zobaczył drugie "żółtko", co oczywiście poskutkowało czerwonym kartonikiem. W związku z tym Wisła przez nieco ponad 20 minut musiała grać w osłabieniu.

Oczywiście Nafciarze nie mieli łatwego zadania, bo zawodnicy prowadzącego Śląska nie zamierzali się przesadnie otwierać. Z ataków kombinacyjnych przyjezdnym nie szło, więc w samej końcówce zaczęli posyłać długie piłki w kierunki pola karnego rywali.

Najwięcej biedy sobie i swojemu zespołowi mógł narobić sam bramkarz wrocławian, Michał Szromnik. Golkiper nierozważnie i niepotrzebnie wyszedł z bramki, ale ostatecznie po pewnych perturbacjach złapał piłkę i uspokoił sytuację.

W samej końcówce, gdy Wisła była już bardzo mocno nastawiona na atakowanie, Śląsk wyprowadził kontratak i trzecią bramkę dla wrocławian zdobył Jastrzembski. Skrzydłowy przypieczętował pierwszą od 26 lutego wygraną zespołu ze stolicy Dolnego Śląska. WKS jest już tylko dwa punkty od pierwszej w bezpiecznej strefie Wisły Płock.

A przecież do rozegrania pozostały jeszcze dwie kolejki, do zdobycia sześć "oczek" więc wszystko może się wydarzyć.

Śląsk Wrocław - Wisła Płock 3:1 (1:1)

0:1 - Bartosz Śpiączka 30'
1:1 - Nahuel Leiva 36'
2:1 - John Yeboah 55'
3:1 - Dennis Jastrzembski 90'

Składy:


Śląsk Wrocław: Michał Szromnik - Martin Konczkowski, Łukasz Bejger, Daniel Gretarsson, Patryk Janasik (Victor Garcia 46') - Piotr Samiec-Talar (Dennis Jastrzembski 67'), Michał Rzuchowski, Petr Schwarz, Nahuel Leiva (Adrian Łyszczarz 81') - John Yeboah (Patryk Szwedzik 90'), Erik Exposito

Wisła Płock: Krzysztof Kamiński - Jakub Szymański (Martin Hasek 85'), Jakub Rzeźniczak, Steve Kapuadi - Aleksander Pawlak (Martin Sulek 73'), Dominik Furman (Damian Warchoł 64'), FIlip Lesniak, Piotr Tomasik - Mateusz Szwoch - Dawid Kocyła (Marko Kolar 73'), Bartosz Śpiączka (Łukasz Sekulski 64')

Żółte kartki: John Yeboah, Michał Rzuchowski, Piotr Samiec-Talar, Nahuel Leiva (Śląsk Wrocław) - Jakub Rzeźniczak (dwie), Jakub Szymański (Wisła Płock)

Czerwona kartka: Jakub Rzeźniczak (Wisła Płock)

Sędzia: Bartosz Frankowski

Czytaj też:
Rzuty karne pogrążyły Leeds United
Spełnił się czarny scenariusz dla Glika

Źródło artykułu: WP SportoweFakty