Zespół Marka Papszuna jest u siebie niemal nieomylny. W 15 spotkaniach obecnego sezonu odniósł 14 zwycięstw i tylko jeden raz zremisował (2:2 z Jagiellonią Białystok). Zadanie jest więc piekielnie trudne, a presja na "Kolejorzu" spora, bo musi odrabiać dystans do Pogoni Szczecin.
John van den Brom nie ukrywa, że na temat Rakowa ma bardzo dobrą opinię. - To będzie specjalny mecz pod względem intensywności. Częstochowianie mają silnych zawodników w linii defensywnej, pozwalają rywalom na wykreowanie małej liczby sytuacji. Starają się kontrolować wydarzenia na boisku, a sami efektywnie wykorzystują swoje okazje - przyznał na konferencji prasowej holenderski trener.
Lech wykorzysta fiestę Rakowa?
- Właśnie dlatego Raków jest mistrzem Polski. Może nie zawsze jest to idealne do oglądania, lecz ten wyrachowany futbol przynosi wymierne efekty - dodał.
Właśnie realizacja głównego celu przez przeciwnika może być dla lechitów pomocna. Siłą rzeczy poziom mobilizacji zawodników Marka Papszuna nie będzie już tak wysoki jak wcześniej.
- Mam nadzieję, że będą jeszcze trochę pijani - stwierdził z szerokim uśmiechem van den Brom. - Mówiąc poważnie, jestem w Lechu rok i już dwa razy mierzyłem się z Rakowem. Skończyło się dwiema porażkami, więc czuję ogromną mobilizację, żeby to wreszcie odwrócić.
Jak zatrzymać tak groźnego rywala i to na jego terenie? - Każdy zespół jest inny, dlatego nasza taktyka też za każdym razem wygląda trochę inaczej. Uczymy się rywali, analizując ich poprzednie spotkania. W meczu z Górnikiem Zabrze tempo naszej gry było zdecydowanie zbyt wolne. Nie ukrywam, że byłem nim zawiedziony. Z Cracovią jednak zagraliśmy na znacznie większej intensywności i dobrze przełożyliśmy na boisko pracę z treningów. To mnie zawsze cieszy. Chciałbym, żeby podobnie było z Rakowem. Musi tak być, bo walczymy o 3. miejsce - zaznaczył Holender.
"Nigdy więcej na trybunach"
Van den Brom wraca w niedzielę na ławkę Lecha. Poprzednie dwa spotkania oglądał z wysokości trybun, bowiem został zawieszony za pretensje, jakie wygłaszał w kierunku sędziów po wyjazdowym meczu z Radomiakiem Radom (1:1).
- Siedząc na widowni, nie byłem zestresowany bardziej niż na dole. Zresztą w tygodniu pracowaliśmy normalnie, różnica była tylko w trakcie meczu. Z trybun lepiej widać boisko pod kątem analizy, ale to jedyny plus. U góry brakuje emocji związanych z pracą przy drużynie. Mam nadzieję, że więcej razy nie będę musiał siadać na trybunach, choć to zależy głównie od mojego zachowania - oznajmił.
Niemoc w meczach z czołówką
W obecnym sezonie "Kolejorz" nie wygrał jeszcze ani jednego spotkania z rywalem ze ścisłej czołówki (porażka z Rakowem, dwa remisy z Pogonią Szczecin i dwa remisy z Legią Warszawa).
- Nigdy nie skupiam się na takich statystykach. W każdym z tych spotkań mogliśmy osiągnąć lepszy wynik. Może nie odnieśliśmy zwycięstwa, ale też zazwyczaj nie przegrywaliśmy. Teraz nastawiamy się na mocną końcówkę, bo walcząc o podium, musimy wygrać wszystko. Nawet komplet punktów nie musi nam zagwarantować 3. pozycji na finiszu, ale trzeba zrobić swoje i później się przekonamy, co to da - przyznał van den Brom.
Mecz 32. kolejki PKO Ekstraklasy Raków Częstochowa - Lech Poznań odbędzie się w niedzielę o godz. 17.30.
->Tabela PKO Ekstraklasy
->Klasyfikacja strzelców PKO Ekstraklasy
->Tabela domowa PKO Ekstraklasy
->Tabela wyjazdowa PKO Ekstraklasy
->Tabela PKO Ekstraklasy (pierwsze połowy)
->Tabela PKO Ekstraklasy (drugie połowy)
ZOBACZ WIDEO: Dostanie finał Ligi Mistrzów? Szymon Marciniak odpowiada