Emocje, adrenalina, walka - to najbardziej kojarzy się ze spotkaniami "za sześć punktów", w których stawką jest utrzymanie w PKO Ekstraklasie. Jak mecz 32. kolejki Śląsk Wrocław - Wisła Płock (3:1).
W takich sytuacjach walczącym o przetrwanie w lidze piłkarzom wydaje się, że wszystkie chwyty są dozwolone. Włącznie z naciskami na sędziego, co zdradził program Canal+ Sport, w którym "na podsłuchu" był sędzia Bartosz Frankowski.
Mikrofony zarejestrowały, w jaki sposób ligowi wyjadacze jak Jakub Rzeźniczak, Dominik Furman czy Bartosz Śpiączka odzywali się arbitra.
ZOBACZ WIDEO: Nowe fakty ws. negocjacji powrotu Messiego. Jest jeden warunek
- Nie lubisz mnie, wiem o tym. Powiedziałem, że nie umiesz biegać, k*** i mnie nie lubisz dalej - stwierdził 37-letni Rzeźniczak, który rozegrał w PKO Ekstraklasie blisko 400 spotkań, gdy Frankowski ukarał go drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką.
- Dla mnie słaby jesteś dzisiaj. Słaby - mówił Furman, a Śpiączka starał się pouczać Frankowskiego w tunelu przed drugą połowa: - Dobrze sędziujesz. Ale nie dawaj takich, k***, "kondomów". Nie możesz czegoś takiego gwizdać, to jest błąd. Dobry mecz. Nie spi*** tego -
Reakcja Frankowskiego, a raczej jej brak, zszokował. Czy to zachowanie Nafciarzy to gra psychologiczna, którą chcieli podjąć z arbitrem, czy może efekt niskiego autorytetu sędziego wśród zawodników?
- Na miejscu Bartosza Frankowskiego powiedziałbym: panie Bartoszu Śpiączka, skup się pan na tym, co pan najlepiej robisz, a ja skupię się na tym, co ja najlepiej robię i tyle. Nie ukrywam, że tutaj zabrakło riposty ze strony sędziego - mówi nam Adam Lyczmański, były wieloletni sędzia PKO Ekstraklasy, obecnie ekspert Canal+ Sport.
Mimo to nasz rozmówca uważa, że Frankowski jest jednym z najlepszych w Polsce w swoim fachu. Natomiast wątpliwości, co do jego postawy nie brakuje.
- To zabolało, gdy oglądałem ten dialog. Dobrze, że zostało to pokazane i zawodnicy może będą mieli się na baczności od następnej kolejki, a także sami sędziowie powinni być wyczuleni. Oczywiście sam sędzia nie powinien sobie na takie epitety pozwolić i jestem zdania, że nie powinno to mieć miejsce. Jeżeli to miało miejsce, to nie kara dla Bartosza Śpiączki, a riposta słowna - mówi Lyczmański.
W sieci zawrzało po tym materiale. Oberwało się również Nafciarzom, którzy kpili z Frankowskiego. - Są takie sytuacje, gdy piłkarz potrafi w niecenzuralny sposób odezwać się do arbitra. To jest codzienność, to są emocje. Jeśli chodzi o zachowanie zawodników Wisły Płock to nie nazwałbym tego skandalem - tłumaczy Lyczmański.
- Są też zawodnicy z innych klubów i pewnie inni sędziowie to potwierdzą, którzy też w ten sposób również się odnoszą. To uchwyciły kamery i dobrze. Niech ludzie wiedzą, jak to wygląda od kuchni. Szacunek do stacji Canal+, że coś takiego robi, bo to świetny materiał poglądowy - dodaje.
- Nie wszyscy sobie z tego zdają sprawę, jak jest. Ktoś powie, że za takie zachowania należy się czerwona kartka, ale to jest codzienność. Jedni sędziowie za to wyciągają kartki, inni po prostu udają, że nie słyszą. Prawda jest taka, że gdybyśmy mieli wszystkie epitety słyszeć na boisku, to pewnie mecz nie skończyłby się, bo drużyny byłyby zdekompletowane, albo skończyliby w dziewięciu na dziesięciu - wyjaśnia nasz rozmówca.
Na pytanie o to, czy Frankowski dobrze prowadził mecz Śląsk - Wisła, Lyczmański odpowiada jednak: "pomidor". Tomasz Mikulski natomiast uznał, że Frankowskiemu przyda się przerwa i w następnej kolejce torunianin pauzował. W kończącej sezon PKO Ekstraklasy serii 36-latek wrócił jednak na boisko. Poprowadził bowiem mecz Pogoń Szczecin - Radomiak Radom.
Mateusz Byczkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz też:
Tak się bawi Barcelona! Wyjątkowe sceny z udziałem Roberta Lewandowskiego!