Wpadka Barcelony sprzed kilku dni wciąż budzi emocje. W trakcie piątkowego spotkania z mediami dwóch piłkarzy tego klubu, Alejandro Balde i Sergi Roberto, nagrało przesłanie dla kibiców rosyjskich, zapewniając ich między innymi, że są częścią ostatniego sukcesu i dziękując za kibicowanie Barcelonie.
Film (opublikowany na rosyjskim kanale, który pokazuje ligę hiszpańską) wywołał wielkie oburzenie w Ukrainie, w oficjalnych oświadczeniach ostro zareagował między innymi Szachtar Donieck i inne ukraińskie kluby.
Bardzo zdenerwowany tym, co się stało, jest również Dmytro Czyhrynski, jedyny ukraiński piłkarz, który grał w Barcelonie.
Czyhrynski trafił do Dumy Katalonii latem 2009 roku. Hiszpanie zapłacili za niego aż 25 mln euro, ale już po roku środkowy obrońca wrócił do Szachtara, który odkupił go za 15 mln. 36-letni obecnie Dmytro (teraz gra w greckim Ionikosie) wciąż jest jednak kibicem Barcelony i przez to podwójnie zabolało go to, co się wydarzyło w ostatnich dniach.
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Filmik z udziałem dwóch piłkarzy Barcelony, którzy nagrali przesłanie do rosyjskich kibiców, wywołał poruszenie w Ukrainie, ale i w Polsce. Jak pan ocenia pan tę sytuację?
Dmytro Czyhrynski, były piłkarz Szachtara Donieck, Barcelony, Dnipro Dniepropietrowsk, AEK Ateny, reprezentant Ukrainy: To wstyd dla Barcelony! Jestem zły i rozczarowany. Tym bardziej że szanuję ten klub, mam do niego ogromny sentyment. Zresztą, kilka ostatnich dni spędziłem z żoną w Barcelonie, bo mieliśmy tam do załatwienia kilka spraw. Wróciłem stamtąd dopiero niedawno, ale to, co zobaczyłem, wzbudziło we mnie ogromny niesmak.
Nie potrafię zrozumieć, jak w momencie, gdy cały świat albo próbuje zatrzymać Rosję, albo chociaż nazywać sprawy po imieniu… Jak w takim momencie można zrobić coś takiego. Rozmawiamy o banowaniu rosyjskich sportowców, o tym aby izolować Rosję na arenie międzynarodowej, a tu nagle pojawia się taki filmik… Wydarzenia z ostatniego roku pokazują, że dla Rosji nie ma miejsca w cywilizowanym świecie. Wielu Rosjan albo popiera to, co się dzieje w Ukrainie, albo milczy.
ZOBACZ WIDEO:"Był samcem alfa". Dyskusja o odejściu Lewandowskiego
Ktoś najwyraźniej źle ocenił sytuację, nie przypilnował.
To mało powiedziane. Jak mówię, w takiej sytuacji zrobić coś takiego wydaje mi się czymś nieprawdopodobnym. I nie winiłbym tu do końca piłkarzy. Oni byli czymś na kształt narzędzia. Tak bym to określił. Przecież nie oni to wymyślili, nie oni sami nagrali, nie wrzucili na swoje konta w social mediach.
Przez kilka osób, które do tego dopuściły, wizerunek Barcelony mocno ucierpiał. Tak sobie myślę, że po czymś takim kilku pracowników klubu powinno wybrać się do Ukrainy i zobaczyć, co się tam dzieje, co zrobili tam Rosjanie. Może wtedy lepiej by zrozumiano niestosowność tej sytuacji.
Ten filmik wywołał oburzenie nie tylko w Ukrainie, ale i w Polsce.
Wcale się nie dziwię, bo znam Polaków! Wiem, co dla nas robicie od początku tej wojny. Nikt nie zrobił dla Ukrainy tyle co Polska. Nikt, żaden inny kraj! A wiem, co mówię, bo sam tego doświadczyłem. Moja żona też uciekła na początku wojny do Polski. I tam po nią przyjechałem.
Jak to było dokładnie?
Zaraz po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji żona wyjechała z Kijowa. Najpierw na środkową Ukrainę, potem do Lwowa, a stamtąd do Polski. I właśnie z Polski ją odbierałem. Widziałem więc na własne oczy ten ogrom pomocy Polaków. Zresztą, moja żona wraca co kilka miesięcy do Ukrainy, zawsze przez Polskę, więc cały czas mamy świadomość, jak pomagacie, jak wygląda sytuacja.
Jako Polak powiem tak: jestem dumny z tego, jak zachował się mój kraj i moi rodacy.
Powinieneś być. Jak najbardziej! Mógłbym godzinami opowiadać o waszej pomocy, dawać przykłady tego. Natomiast ujmę to tak: Ukraińcy będą wam do końca swych dni wdzięczni za to, co zrobiliście w tak ciężkich dla nas chwilach. To niesamowite wsparcie. Nie moglibyśmy nawet prosić o więcej!
Wracając do nieszczęsnego filmiku - sam Robert Lewandowski przyznał, że coś tu nie zagrało. On też nieraz wspierał Ukrainę. Grał z ukraińską opaską, odmówił wraz z kolegami z reprezentacji gry przeciw Rosji.
Lewandowski to prawdziwy lider. Nie mówię tylko o boisku. Po prostu jest najlepszym przykładem do naśladowania jako sportowiec. Mówię o jego słowach, przesłaniu, gestach. Ukraina tego też nigdy mu nie zapomni. Dla mnie Lewandowski to w tej sprawie synonim solidarności.
Kończąc ten wątek. Polska przyjęła też pod swój dach piłkarskie drużyny z Ukrainy. Choćby Szachtara, który jest panu bliski… Zresztą, Szachtar podkreślał, jak dobrze się czuł grając w Warszawie.
Nie tylko przyjęliście nasze drużyny, ale stworzyliście im takie warunki, że na przykład Szachtar czuł się jak u siebie w domu. Nie powiem, że "prawie jak u siebie". Bez słowa prawie. A to o czymś świadczy.
Moim zdaniem dobre wyniki Szachtara w Lidze Mistrzów, a potem w Lidze Europy w pewnej części wzięły się stąd, że drużyna tak dobrze się czuła na Legii. To młody zespół, dla którego odpowiednie przyjęcie, atmosfera na trybunach miały duże znaczenie. Za to też trzeba wam podziękować.
Przechodząc do piłkarskich spraw związanych z Barceloną. Jak pan ocenia to zdobycie mistrzostwa? Nie jest pan zaskoczony, że poszło tak łatwo?
Z jednej strony na pewno tak. To zaskakujące, że w lidze Real tak łatwo dał się ograć. Ale… czy to już taka Barcelona jaką chcą oglądać jej kibice? Według mnie jednak nie! Dlatego, choć bardzo doceniam odzyskanie tytułu, to równocześnie mam świadomość, że wiele meczów Barcelony w tym sezonie było takie sobie. Oczywiście, wspaniałe występy też się zdarzały jak choćby w Superpucharze Hiszpanii z Realem Madryt.
Czyli jednak widzi pan sporo przestrzeni do poprawy?
Tak, widzę. Barcelona zawsze miała bardzo wysokie standardy na boisku. Sposób gry, ofensywny futbol, dobra organizacja, solidny, trwały kręgosłup drużyny. I z reguły na boisku wyglądało to bardzo efektownie. A w tym sezonie nie zawsze… Były przecież mecze bez strzelanych goli, były występy bezbarwne. To co mi się nie podoba w ostatnim czasie to za duża moim zdaniem wymiana graczy. Niektórzy przychodzą i zaraz odchodzą, po pół roku, po jednym sezonie. Kiedyś klub miał swoje filary nie do ruszenia, na czele z Xavim i Iniestą. Teraz to wszystko bardzo szybko się zmienia.
W Barcelonie wiele osób podkreśla, że ten tytuł to dopiero początek odrodzenia.
Drużyna osiągnęła ważny cel, ale Barcelona musi mierzyć jeszcze wyżej. Choć oczywiście trzeba iść krok po kroku. Wiemy już na pewno, że Xavi to właściwa osoba na właściwym miejscu. A sukces z wygraniem La Liga trzeba też tym bardziej docenić, wiedząc, jak wygląda ekonomiczna sytuacja Barcelony i jej problemy w tym względzie. Jak mówiłem, byłem, jestem i będę kibicem Barcelony i mam nadzieję, że klub pójdzie jak najlepszą drogą. Tego mu życzę!
Mówiliśmy o Lewandowskim jako liderze wspierającym Ukrainę. A jak pan ocenia pierwszy sezon Roberta w barwach Barcelony?
Robert sam bardzo wysoko zawiesił sobie poprzeczkę. Nie wiem, jak jego pierwszy sezon oceniają inni, czy ktoś ma jakieś wątpliwości, czy nie, ale dla mnie w Barcelonie jest wyśmienity. Trafił do nowej ligi, nowego klubu, a wszyscy wiemy, że czasem takie przeprowadzki napastników powodują, że dany gracz zupełnie się zacina. Tymczasem Lewandowski natychmiast przejął rolę jednego z liderów Barcelony, stał się, zwłaszcza na początku sezonu, jednym z najbardziej wpływowych piłkarzy.
Potem był słabszy okres…
Tak, bo Lewandowski nie gra przecież sam. Według mnie odzwierciedla sytuację drużyny. Jeśli Barcelona grała gorzej, to i Robert prezentował się słabiej. Natomiast w pierwszym sezonie wygrywa ligę i prawdopodobnie koronę króla strzelców. Jego statystyki są bardzo dobre. I za taki uznaję ten jego pierwszy rok.
Pan też grał w Barcelonie, ale tylko rok. Patrząc ze sportowego punktu widzenia, nie był to sukces. Jak pan po latach wspomina tę przygodę?
Każdy profesjonalny piłkarz idąc do kolejnego klubu ma swoje ambicje, chce być ważną częścią drużyny. Tak samo było ze mną, gdy przechodziłem do Barcelony. Oczywiście, sportowo skończyło się to dla mnie rozczarowaniem, ale po wielu latach, które minęły od tamtego okresu, mogę powiedzieć, że to było wyjątkowe doświadczenie. Chyba dopiero później dotarło do mnie, że grałem w jednej z najlepszych drużyn Barcelony w całej jej historii. Dani Alves, Pique, Messi, Iniesta, Xavi, Puyol, Ibrahimović, Henry, Busquets… Co to była za ekipa!
Zastanawiał się pan, czemu tam nie wyszło? Zagrał pan raptem kilkanaście spotkań.
Miałem obsesję, aby pokazać się z jak najlepszej strony. Byłem zestresowany, zabrakło na pewno cierpliwości. Chcąc być ważnym piłkarzem w klubie, przesadzałem chyba z podejściem. Za dużo o tym myślałem, może nawet za dużo trenowałem. A więcej nie zawsze oznacza lepiej.
Padło przed chwilą nazwisko Messiego. Wierzy pan w jego powrót do Barcelony? Dużo się o tym mówi.
Ciężko przewidzieć. Nie wiemy wszystkiego, co się dzieje za kulisami. Na pewno chciałby tego każdy kibic Barcelony. A to armia, której zdanie klub musi wziąć pod uwagę. Dla mnie Messi to jakby współwłaściciel Barcelony. Ale żeby do tego doszło musi się wiele wydarzyć. Zdanie w tym temacie Xaviego, Messiego oczywiście. Gdyby Leo wrócił, to można by to nazwać powrotem doskonałym. Tak doskonałym, że czasem aż myślę, iż to zbyt piękne, aby okazało się prawdziwe.
Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty
Pozostał tylko uśmiech. Ze zdrowiem Jana Furtoka nie będzie lepiej
Barcelona pełna Lewandowskiego. Reportaż ze stolicy Katalonii