Tekst opublikowaliśmy 23 maja 2023 roku. Przypominamy go w związku ze smutną informacją o śmierci Jana Furtoka (więcej TUTAJ).
Kilka lat temu, po szeregu specjalistycznych badań psychologicznych, lekarze zdiagnozowali u Jana Furtoka nieuleczalną chorobę. Gdy odwiedziliśmy dom rodzinny byłego sportowca jesienią 2021 roku, już wtedy Furtok żywiej reagował tylko na nieliczne wspominki z dawnych czasów z boiska. Fizycznie Furtok wyglądał bardzo dobrze - jak zadbany emeryt cieszący się życiem po karierze. Ale były reprezentant Polski miał problem ze zrozumieniem najprostszych zdań. Z jego twarzy nie schodził uśmiech, jednak napastnik, który podczas kariery grał w GKS-ie Katowice, Hamburgu SV i Eintrachcie Frankfurt, nie potrafił rozpoznać siebie na zdjęciach. Zdarzało się, że odbicie w lustrze też go dziwiło.
Byłym piłkarzem opiekuje się żona. Anna Furtok wykonuje za męża niemal wszystkie czynności: myje go, ubiera, pomaga w jedzeniu, odprowadza do łóżka. Postawa kobiety jest tym bardziej niezwykła, że w większości czasu radzi sobie w pojedynkę.
Dalej tańczy i śpiewa
Anna Furtok miała niedawno spotkanie z lekarzem, który prowadzi byłego reprezentanta Polski od początku choroby. - Profesor powiedział, że Janek wygląda świetnie fizycznie. Na szczęście nie łapie innych chorób, jest okazem zdrowia. Ostatnio byliśmy jedynie u dentysty, bo mąż ukruszył sobie ząb. Jeżeli chodzi jednak o jego chorobę, cudownego uzdrowienia nie będzie - opowiada nam kobieta.
ZOBACZ WIDEO: Holendrzy próbują wyciągnąć Polaka z Rosji. "Wszystko rozejdzie się o pieniądze"
- Jestem z tym pogodzona - kontynuuje Anna Furtok. - Profesor przekazał, że sytuacja jedynie się pogorszy. Choroba przyspiesza, różnego rodzaju ćwiczenia nie przynoszą efektu. Pamięć Janka się skraca - komentuje kobieta.
- Na szczęście, na razie jest w porządku, znośnie. Janek chodzi normalnie, lubi czmychnąć przez otwarty balkon do ogródka. Trzeba być czujnym, bo czasem wyrywa mi się spod pachy. Wracaliśmy niedawno ze sklepu, Janek uciekł spod mojej ręki i szedł szybko za kimś, kogo widział przed sobą - mówi.
- A tak, to cieszy się, tańczy, śpiewa - to chyba ma w genach - uśmiecha się kobieta. - Przynajmniej nie jest złośliwy, jak bywa u osób chorych na Alzheimera - przypomina. - Daje się umyć, ubrać. Nie pozwalam mu tylko na drzemki w ciągu dnia, żeby mi noce przesypiał. Dzień staramy się spędzać aktywnie - dodaje.
Nie wie, co się dzieje
Profesor zajmujący się przypadkiem Jana Furtoka stwierdził, że choroba zaczęła rozwijać się dużo wcześniej niż w 2015 roku. Żonie sportowca zapaliła się wtedy lampka, gdy Furtok zaczął mylić godziny mszy w kościele, wyszedł na spacer z psem w środku nocy, przestał reagować na światła na drodze, czy po prostu zostawiał otwarte auto w mieście.
W rodzinie piłkarza Alzheimera miała również jego matka. Choroba powoduje otępienie, atakuje mózg, który z czasem ulega zanikowi. Stopniowo, ale nieodwracalnie, odbiera pamięć i inne funkcje intelektualne, jak mowa czy orientacja w czasie i przestrzeni.
Gdy z Anną Furtok rozmawiamy przez telefon, w tle słychać byłego reprezentanta Polski. Są to raczej dźwięki, niż słowa. - Mniej więcej tak obecnie komunikujemy się z mężem. Janek uśmiecha się, mruczy. Gdy kogoś poznaje, też jest wesoły, pokazuje ręką. Imię trzeba mu jednak podpowiedzieć. Lubi, gdy mówi się do niego "panie Janku", albo "panie prezesie". A tak, to nie wie raczej, co się dzieje. O rozmowie nie ma mowy - opisuje kobieta.
Anna Furtok codziennie odwozi męża na trzy godziny do pobliskiego ośrodka. - Tam zajmują się nim panie. Żartuje, że ja mam wtedy "wczasy" - uśmiecha się kobieta. - Mąż po prostu spędza tam czas w innym towarzystwie. Pobyt w ośrodku i spacery w ogródku to jedyne aktywności Janka - uzupełnia.
Piłka w telewizji
W dni meczowe pani Anna włącza telewizor. Furtok spędził na boisku większość życia. W polskiej lidze rozegrał ponad dwieście spotkań. Siedem lat występował w Bundeslidze.
Rekord 20 goli Furtoka w niemieckiej lidze pobił dopiero Robert Lewandowski. Napastnik z Katowic przez 22 lata był najskuteczniejszym polskim piłkarzem w historii Bundesligi. W sezonie 1990-91 zabrakło mu jednej bramki do korony króla strzelców.
W reprezentacji Polski Furtok rozegrał 36 spotkań i strzelił w 10 goli, w Bundeslidze zdobył 60 bramek. Najwięcej czasu były napastnik spędził w GKS-ie Katowice - występował tam paręnaście lat, a później pracował jako trener, prezes i dyrektor sportowy.
- Mąż jest bardziej aktywny wzrokowo widząc piłkarzy w telewizji, ale żeby wiedział, kto z kim gra, to raczej niemożliwe - mówi kobieta. - Dzwonią do nas koledzy, chcą go zabrać na mecz, na GKS, ale wiem, że Janek nie interesowałby się tym, co dzieje się na boisku. Ludzie patrzą na niego trochę jak na małpę w zoo - co zrobi, jak się zachowuje - tłumaczy Anna Furtok.
- Od początku choroby odzywają się koledzy Janka, rodzina pomaga, jak może. Dzwoni Waldek Matysik, Janek Urban. GKS oferuje wsparcie. Ja pomocy nie chcę, bo na razie daje sobie radę. Naprawdę. Jeżeli przyjdzie taki moment, że będę potrzebowała wsparcia, to poproszę - kończy Anna Furtok.
Michał Listkiewicz oszalał ze szczęścia. "Zaraz skaczę do morza!"